Taniec

Czerwona suknia opina się wokół mojego ciała, rytm wypełnia mi krew, a oczy wszystkich zwrócone są na mnie. Spojrzenia pełne pożądania, zazdrości i podziwu. Każdy chciałby być obok mnie, spojrzeć mi w oczy zasnute mgłą muzyki, dotknąć, zsynchronizować się w tańcu, ale nie może.

Jestem poza zasięgiem czyjejkolwiek ręki. Wokół tylu ludzi, ale ja tańczę sama. Spowita aurą gorącej, latynoskiej muzyki poruszam się i wywołuję emocje wśród patrzących. Moje serce też jest pełne uczuć: samotności, lęku, niepewności i tęsknoty. Nie chcę odwracać wzroku w obawie, że czar się skończy. Tak mogę się łudzić, udawać, trzymać krzyk rozpaczy na uwięzi.

Tańczę dla Ciebie. Patrzysz na mnie? Jesteś tu w ogóle? Czy żałujesz słów, które padły pomiędzy nami? Chcę zwrócić Twoją uwagę. Wiedzieć, że nie wszystko stracone i może jeszcze wrócić to, co mieliśmy. Tylko czy na to pozwolisz?

W mojej wyobraźni siedzisz przy barze, pijesz jakieś drinki i patrzysz. Rozbierasz mnie wzrokiem, pali moją skórę ogniem pożądania. Jeszcze chwila i nie wytrzymasz. Wstaniesz, przedrzesz się przez tłum śliniących się do mnie mężczyzn i dołączysz, po czym zabierzesz mnie stąd i zrealizujesz swoje niegrzeczne myśli. Pozwolę ci jak zawsze. Moje serce tylko czeka, by ponownie wydrzeć się z mojej piersi właśnie do ciebie.

Muzyka cichnie, tłum rzednie. Przedstawienie się skończyło. Odwracam wzrok na bar, ale tam ciebie nie ma. Opadam bezsilnie na kolana niezdolna do ruchu. Wiem, jak wyglądam – kupka nieszczęść godna pożałowania. Gdy zostaję sama, z moich ust wyrywa się krzyk. Teraz już wiem – wszystko skończone. Nie ma już nas. Zostałam sama.

Twoje ciepłe ramiona otulają mnie zaborczo. Wtulam się w nie, nie potrafiąc się odwrócić. Boję się, że to tylko iluzja.

– Byłem z drugiej strony – szepczesz mi do ucha rozbawionym tonem.

– Sadysta – odpowiadam.

Nawet jeśli to iluzja, niech trwa. Nie chcę się budzić, bo znów odejdziesz bez słowa, a ja nie będę wiedziała, gdzie Cię szukać. Właśnie tego najbardziej w Tobie nienawidzę, Gin.