Stiles nienawidził swojego ojca.

Nienawidził go z całego serca, które jakimś cudem przetrwało każdą tyradę, każdy zły dotyk, każde złe słowo.

Gdyby mógł, już dawno uciekłby z domu i zaszył się gdzieś, chociażby w lesie, by zaznać trochę spokoju. Gdyby mógł, zaprzyjaźniłby się z kimś ze szkoły, żeby chociaż w obecności jednej osoby nie czuć się zaszczutym i sponiewieranym. Gdyby mógł, ożywiłby mamę, nawet za cenę własnego życia, żeby ojciec znów był dawnym sobą.

Nie mógł zrobić wielu rzeczy. Żadnej, na którą miałby ochotę. Nic, co sprawiłoby mu przyjemność. Nawet usiąść i w spokoju przeczytać książkę, które kiedyś przecież zjadał niczym deser po obiedzie.

Stiles naprawdę nienawidził swojego ojca.

Ale kiedy dowiedział się, że ten nie żyje…

Cóż, na pewno nie poczuł ulgi, o jakiej zawsze myślał, że poczuje.