Harry czuje wiatr we włosach i nie potrafi przestać ściskać trzonka między swoimi nogami. Miotła teraz unosi się o wiele za wysoko nad boiskiem niż powinna. Prawie nie widzi widowni. Jednak charakterystyczny złoty błysk, uświadamia mu, że obrał idealny kierunek lotu, jeśli chciał osiągnąć swój cel.

Kiedy Draco leży pod nim w kilka godzin później, Harry spogląda na niego z góry, samemu siedząc okrakiem na jego udach. Włosy chłopaka są posklejane. Na jego twarzy są kropelki potu, ale Harry nie wypuszcza z dłoni jego penisa, ponieważ wie, że tu jak i na boisku chodzi głównie o podążanie do celu za wszelką cenę.

oooo

Harry zostaje uderzony tłuczkiem, prawie traci przytomność, ponieważ wycelowano w jego głowę w dość perfidny sposób.
- Wypadki się zdarzają, Potter! – krzyczy ktoś, gdy go mijają.
On nie pikuję w dół. Po prostu czeka aż opanuje na tyle ból, aby ruszyć dalej. W grze liczy się wytrzymałość i nauczył się cierpliwości od najlepszych.

W kilka dni później Draco spogląda na niego z zaczerwienionymi policzkami. Wydaje się zawstydzony, co jest zabawne, ponieważ to Harry powinien być zażenowany. W końcu to on spadł z łóżka i nakrył się nogami. Chłopak nie zepchnął go specjalnie
- Wypadki się zdarzają, Draco – mówi, ponieważ to tym razem prawda.

ooo

Czuje w klatce piersiowej rozsadzającą niemal radość, gdy złoty znicz próbuje wyrwać się z jego rąk. Podnosi do góry rękę w geście zwycięstwa, ponieważ do tego dążył przez ostatnie lata. Puchar Mistrzostw należy do nich i na zawsze mają zapisać się w historii najpiękniejszej z gier.

Kiedy wieczorem obaj osiągają szczyt jest już późno. Są tak spoceni, że Harry podejrzewa, że jeśli zaraz nie pójdą się wykąpać, zostaną tak na zawsze sklejeni. Nie ma jednak siły ani ochoty się podnieść. W zasadzie wizja leżenia w łóżku z Draco nago do końca życia była tak kusząca, że chłopak nosi teraz na palcu niewielką obrączkę zaręczynową z goblińskiego srebra, ponieważ na nic innego się nie zgodził.