Kung Fu Panda: Nowa Przygoda
Streszczenie:
Po odbudowie miasta Gongmen, kilkoro członków Potężnej Piątki postanawia odpocząć i się zabawić. Od tego wieczoru relacja Po i Tygrysicy diametralnie się zmienia. Po odkrywa w sobie ukryte uczucie względem Tygrysicy, a ona po części stwierdza, że też coś do niego czuje, ale nie w sposób emocjonalny, tylko fizyczny. Ich relacja rozwija się w błyskawicznym tempie, ale Tygrysica upiera się przy swojej wizji jako takiego związku, który całkowicie oparty jest na jej zasadach, Po natomiast ma swoją własną wizję na to, jak powinna wyglądać ich relacja. Czy taki układ ma w ogóle jakikolwiek sens, jeśli Tygrysica jest przekonana, że z pewnością nie kocha Po, tylko chce z nim być na swój sposób, bez jakichkolwiek uczuć? Zobaczcie sami.
Witam Wszystkich! Jestem Isabelle666, możecie mi mówić Isabel lub Bella. Jestem tu nowa i mam nadzieję, że moje opowiadania polubicie jak również. Czytałam tu wcześniej opowiadania innych autorów, i bardzo chciałabym im dorównać w pisaniu, no i pisać tak niesamowicie jak oni. W każdym razie to moje pierwsze opowiadanie, jakie zdecydowałam się opublikować i mam nadzieję, że będziecie wyrozumiali, ale za razem chcę Wam powiedzieć, że nie musicie mnie oszczędzać. Jestem pewna, że moja historia może nie być taka, jak inne napisane w języku polskim na tej stronie, będą rozdziały, które wydzielę od historii i opublikuję osobno, oznaczone ratingiem M, dla dojrzałych czytelników, ale tak, czy inaczej mam nadzieję, że to co mam zamiar robić, Wam się spodoba. Życzę Wszystkim przyjemnego czytania i dziękuję za zwrócenie uwagi na moją historię. :)
Kung Fu Panda: Nowa Przygoda
Napisane przez: Isabelle666
Rozdział 1
Wieczór w Barze i Konkurs
- Możecie ten ostatni dzień w mieście spędzić świętując. - oświadczył Mistrz Shifu idąc w jakimś nieznanym kierunku. To brzmiało dość sprawiedliwie, ostatnimi czasy bardzo ciężko pracowali, pomagając przy odbudowie Gongmen.
- No to, co będziemy robić? - pyta Małpa, a na jego twarzy pojawia się łobuzerski uśmiech.
- Może wieczorem pójdziemy do baru, znam takie jedno fajne miejsce, mają tam różne rodzaje dobrych i mocnych drinków. Jak chcecie, to możemy pójść wszyscy? - zasugerował Modliszka, wskakując na ramię Małpy, jednak jego wzrok ewidentnie skierowany był na Pandę.
- Jestem za! - zgodził się Małpa, podnosząc do góry ręce, jako aplauz. - A ty Po, pójdziesz z nami? Może poznasz jakąś dziewczynę, a jak nie to przynajmniej będziesz się dobrze bawił, no nie? I uwierz mi, to będzie z pewnością niezapomniany wieczór. - zasugerował, nie pozwalając by z jego twarzy zniknął uśmiech.
- Emmm, ja nie wiem. - bąknął niezdecydowanie Po, drapiąc się w tył głowy.
- Och, niczym się nie przejmuj, to będzie super wieczór, Po. To jak? A reszta? - zapewnił Modliszka, ponawiając swoje pytanie wobec pozostałych.
- Wiecie, ja chyba wolę iść gdzieś na herbatę, albo do jakiejś galerii sztuki, czy muzeum historii. Potrzebuję trochę inspiracji do nowych obrazów. - wydedukował Żuraw, próbując się z tego wyplątać, i tak był pewien, jak to się skończy.
- Ym, będę ci towarzyszyć. - zaoferowała się Żmija, nie chcąc mieć z tym nic wspólnego, miała na ten temat takie same zdanie, jak Żuraw.
- Ach, okej, okej. Niech wam będzie. Pójdę. - zdecydował Po, kiedy oczy wszystkich obecnych w ich chacie skierowały się na niego. Choć Żuraw i Żmija szeptali w kółko tak by tylko on mógł usłyszeć "Nie zgadzaj się." albo "Nie rób tego, jestem pewna, że wyjdą z tego same kłopoty."
Jednak najbardziej swoją odpowiedzią zaskoczyła wszystkich Tygrysica - Z chęcią z wami pójdę, jestem pewna, że to będzie całkiem przyjemny wieczór. - stwierdziła, a na jej twarzy pojawił się nawet cień uśmiechu, który szybko ukryła pod swoją maską, osoby, która jest "Hard-Core"
- Jesteś pewna, Tygrysico? Wiesz, sądzę, że chłopcy chcą, aby to był, no wiesz, męski wieczór. Jak chcesz, to możesz pójść ze mną i z Żurawiem na wystawę sztuki. - zapytała ją dla pewności Żmija.
- Tak, z resztą nie będę się wtrącać w sprawy naszych chłopców, no chyba, że zajdzie taka konieczność. A tak mam zamiar po prostu odpocząć i może wyrwać jakiegoś faceta. - żachnęła się Tygrysica i wszyscy wiedzieli już, że nie mają drążyć dalej tego tematu.
Następnie wszyscy rozeszli się do swoich pokoi by przygotować się na wieczór. Na czas swojego pobytu w mieście Gongmen; Smoczy Wojownik, Potężna Piątka i Mistrz Shifu otrzymali duży, jasny, przestronny, dwupiętrowy domek, do którego dołączona oczywiście była służba w postaci kucharzy, sprzątaczek, i osób, które mogli wezwać, aby coś dla nich zrobiły, gdy mieli takie zachcianki.
W między czasie wszyscy się wykąpali, przebrali w odświętne, lub zabawowe stroje, no z wyjątkiem Tygrysicy, która tylko przebrała swoją kamizelkę i spodnie na świeże. Po również, choć mimo iż nawet chciałby założyć coś bardziej pasującego na imprezę, tak naprawdę nic takiego nie posiadał. Po tym wszystkim zjedli kolację i wszyscy rozeszli się we własnych kierunkach.
- A więc Tygrysico, uwierzyłaś jednak w miłość, co? Może ci się poszczęści. - skomentował Modliszka, prowadząc wszystkich w kierunku wybranego lokalu.
- Mówiłam wam, że nie wierzę w żadną formę miłości, to jest bezsensowne przywiązywanie się do kogoś. - stwierdziła Tygrysica - Nie bawię się, w ten cały romantyzm, w motyle w brzuchu, i tak dalej. Zdaje się, że kto, jak kto, ale ty Modliszko powinieneś rozumieć, czemu nie chcę się tym katować. Pamiętasz, jak ostatnio tamta Gąsienica, czy tam teraz Motyl zerwała z tobą, ja nie chcę tak żyć, wiedząc, że kiedyś to się wypali i zostanie tylko pustka.
- No nie mów, że tak naprawdę myślisz. - rzucił oskarżycielsko Małpa - Przecież mówiłaś, że masz zamiar dziś znaleźć jakiegoś faceta, to pierwszy krok do zbudowania związku, a później będziesz się cieszyć z tych wszystkich prezentów i czułości, jakimi koleś cię obsypie. - stwierdził Małpa.
- Jeden wieczór, czy noc nic nie znaczy. Potańczymy, napijemy się czegoś i tyle. - rzuciła krótko Tygrysica. W tym momencie Małpa i Modliszka znaleźli nowy temat i zaczęli iść trochę bardziej z przodu grupy.
- Ale naprawdę tak-no wiesz, myślisz o tym wszystkim? Nie chciałabyś mieć, no nie wiem, kogoś do przytulania, czy całowania, słyszeć jak mówi, jaka jesteś wspaniała i takie tam? - zapytał rozmarzonym głosem Po - Wiedzieć, jak to jest, no wiesz poczuć to?
- A skąd wiesz, że nigdy czegoś takiego nie doświadczyłam? - odpowiedziała pytająco Tygrysica. Jednak Po nie miał już szansy nic na to odpowiedzieć, ponieważ właśnie dotarli na miejsce. Po wraz z Małpą i Modliszką udali się w głąb lokalu, a Tygrysica powędrowała własną drogą.
Oczywiście jak Po mógł się spodziewać, w "Barze u Hong'a" było głośno i tłoczno. Na parkiecie tańczyły jakieś pary, ciesząc się swoim towarzystwem. Większość imprezowiczów siedziała przy różnych niskich stolikach, rozmieszczonych po całym lokalu.
Po przez chwilę próbował jeszcze odszukać w tym całym tłumie Tygrysicę, jednak wszystko bezskutecznie. Wyglądało to tak, jakby po prostu rozpłynęła się w powietrzu. Ale nie miał więcej czasu na rozprawianie nad tym, ponieważ Małpa i Modliszka zabrali go do dużej drewnianej lady, z wysokimi krzesłami, gdzie kilku innych kozich facetów piło jakieś drinki.
Usiedli obok siebie, a Małpa zabrał się za zamawianie drinków, których nazwy były tak skomplikowane, że Po zastanawiał się, a właściwie to się obawiał, co może dostać do picia, czy będzie mu smakować i jak na niego wpłyną te drinki.
- Po proszę trzy razy Fútèjiā jiǔ.* - zamówił Małpa, - Po też chcesz, tak? - upewnił się, zwracając się do Pandy.
Po nie był pewien, ale kiwną głową - Ym, tak. - wyjąkał, po czym kontynuował lustrowanie lokalu.
Pomieszczenie z pewnością było większe od restauracji jego ojca, ale przecież to bar. Musi być miejsce do tańca, do picia, no i chyba siedzenia i rozmowy. Tak mu się wydawało, że w tych ciemnych kątach i przy niektórych stolikach można nawet spokojnie rozmawiać.
Ściany w środku budynku były pomalowane na ciemne kolory, gdzieniegdzie brąz, tu i ówdzie bordo i trochę czerni wprawiały lokal w dość romantyczny nastrój. Poza tym światło było przyciemnione, a miejscami z sufitu zwisały jakieś ciemnoczerwone zasłony.
Zastanawiał się, czy podają tu coś do jedzenia. Może wtedy nie czułby się tu taki, jakby to ująć...skołowany. Tak to było chyba najwłaściwsze słowo. Pamiętał, jak jego Tata kiedyś próbował zdobyć koncesję na sprzedaż alkoholu, ale nie udało mu się, a później ta wizja przestała mu się podobać.
I może dobrze, mając świadomość tego, że gdzieś w pobliżu w jego domu znajduje się barek pełen różnych mocnych napojów, mógł równie dobrze popaść w nałóg. Pamiętał te czasy kiedy był młody, nie miał żadnych przyjaciół, ani znajomych, tylko same kompleksy.
Jego rozmyślania przerwała kelnerka, która przyniosła im napoje - Pańskie zamówienie, proszę Pana. - grzecznie oznajmiła młoda Śnieżna Pantera, ubrana w ciemną, granatową kamizelkę z wzorami kwiatów oraz w czarne spodnie. Najwyraźniej spostrzegła, że nie zauważył postawionego przed nim małego kieliszka, w którym był jakiś przezroczysty, niczym woda, płyn, więc postanowiła zwrócić jego uwagę.
- Za zwycięstwo, ocalenie miasta. Za nasz kolejny wielki sukces. - powiedział radośnie Małpa, podnosząc kieliszek i wznosząc toast.
Modliszka mimo swojego niewielkiego wzrostu, co bardzo zaskoczyło Po, jak również podniósł swój kieliszek, robiąc to jedną ręką. Po czym obaj wypili zawartość.
Po w końcu także podniósł swój - Tak, za wspaniałe zwycięstwo i wszystko, co wspaniałego zrobiliśmy. - zgodził się i z tym opróżnił zawartość kieliszka. Było to dość dziwne w smaku, ale w dobrym sensie, było ostre, słodkie, no i po wypiciu czuł jak najpierw wzdłuż jego przełyku, a później w żołądku, rozprzestrzenia się jakieś nieznane mu ciepło. Wzdrygnął się i potrząsnął głową, a następnie odstawił kieliszek na blat, mówiąc - Wow, to było naprawdę mocne.
- W rzeczy samej. Masz ochotę na więcej, albo na coś innego z listy? - zgodził się Małpa, dopytując się o jego dalsze poczynania, wskazując na dużą drewnianą kartę, wiszącą ponad nimi, na której wypisane były pozostałe trunki. - No to może masz ochotę wyjść na parkiet i kogoś poznać. No wiesz jakąś laskę. - kontynuował z niedoścignioną determinacją jego Małpi Kumpel.
Po przez chwilę z lekka unieruchomiło, co szybko skomentował Modliszka - Nie martw się, jestem pewien, że zwalisz z nóg każdą napotkaną dziewczynę, jesteś w końcu Smoczym Wojownikiem, nie. - uspokoił go, ale Po nadal pozostał niewzruszony.
Myślał aby zamówić kolejnego, ale z drugiej strony pamiętał, co powiedziała Tygrysica w odpowiedzi na pytanie Żmii. Nie będę wtrącać się w sprawy naszych chłopców, no chyba, że zajdzie taka potrzeba. A on z całą pewnością nie chciał tutaj interwencji Tygrysicy, która najwyraźniej tak dobrze się bawi, że nawet nie jest wstanie jej dostrzec. Wiedział też, o co chodzi, znaczy wiedział, że któryś z nich musiałby się tu niesamowicie upić, by Tygrysica im pomogła, a następnego dnia musiałby się zmierzyć najpierw z Shifu, a potem z Tygrysicą, która z pewnością miałaby w tej sprawie kilka rzeczy do powiedzenia. A z jego obserwacji wynika, że skoro nie widział jej tutaj przy ladzie, to do tej pory nic jeszcze nie wypiła, a znając ją to pewnie nie zrobi tego do końca całego wieczoru.
- Em, wiecie jest jeszcze tyle do zrobienia, a tak mało czasu. Nie wiem, co wybrać. Chciałbym wypróbować wszystko, co umieścili na tamtej liście, poznać kogoś sympatycznego i trochę potańczyć, heh. I nie denerwuję się, to jest po prostu dużo tego i nie wiem, co dalej. I nie wiecie, czy podają tu jedzenie? - wyrzucił z siebie Po.
- Och, okej. Spokojnie Po, z pewnością ze wszystkim się wyrobimy. Więc może na początek chodźmy na parkiet i poszukajmy ci dziewczyny. - stwierdził z rozbawieniem Małpa.
- Znam tu kilka miejscowych, mogę im cię przedstawić. - zaproponował Modliszka, na co Po skinął głową i z tym wszyscy ruszyli na parkiet.
Gdy dotarli na miejsce Modliszka poprowadził ich w stronę grupki lamparcic. - Witajcie dziewczęta, pamiętacie mnie jeszcze. - zaczął Modliszka, na co dziewczyny zaczęły słodko chichotać - A to są moi kumple. Mistrz Małpa. - wskazał na Małpę - I Po, Smoczy Wojownik.
- Mhm, bardzo miło mi cię poznać, Smoczy Wojowniku. Ja jestem Lucy, po mojej prawej stronie jest Mei, a po lewej Lili. - wyjaśniła Lamparcica, uśmiechając się.
- Mi również, heh, ym mów mi po prostu Po. - odpowiedział wyciągając do niej rękę i odwzajemniając uśmiech.
Lucy jest wysoka i szczupła, wyższa od Mei i Lili, ma piękne, świecące w półmroku, błękitne oczy. Ubrana jest w jasnoniebieskie kimono z wzorami kwiatów i bordowe spodnie. Natomiast Mei i Lili są mniej więcej równego wzrostu i są o wiele od niego niższe i obie mają tak jak on mają jadeitowo-zielone oczy. Mei ubrana jest w różową sukienkę z liściastym wzorem, a Lili ma na sobie ciemnofioletową kamizelkę ze złotymi wzorami winorośli, podobnie jak Tygrysica i ma takie same czarne spodnie, jak ona. Wszystkie trzy wyglądają na miłe, wrażliwe i może z lekka urocze i niewinne.
- A więc co, chcesz zatańczyć Po? - zapytała Lucy.
- Ym, okej. - zgodził się niepewnie Po.
Następnie podszedł do Lucy, no i ją...objął. To był niedźwiedzi uścisk, który ściskał jej ramiona i utrudniał poruszanie się. Po oczywiście nigdy nie tańczył i nie miał pojęcia jak się do tego zabrać i jak powinien się zachować.
- Em, Po. Myślę, że powinieneś objąć Lucy w tali i uwolnić jej ramiona. - zasugerował Małpa.
W międzyczasie Modliszka wraz z Lili gdzieś się ulotnił. Małpa z Mei po prostu obserwowali poczynania Po, który skorzystał z rady i objął Lucy w tali, a ona założyła mu ręce na szyję. Po próbował się trochę poruszać, ale skończyło się tym, że nadepnął Lamparcicy najpierw na lewą stopę, a później na prawą. Mei zachichotała, a Małpa nie mógł ukryć wyrazu rozbawienia.
- Myślę, że będzie lepiej jeśli zrezygnujemy z tańca. Wiesz Po, jeśli chcesz możemy kiedyś trochę potrenować, gdzieś gdzie nie ma aż takiego tłumu. - zaproponowała Lucy. Z jej twarzy przez cały czas nie znika uśmiech.
- Myślę, że to dobry pomysł, a na to drugie to pewnie, kiedy i jeśli tylko będziesz chciała. - odpowiedział bez zastanowienia Po.
W tym momencie pojawił się także Modliszka i Lili - Tańczycie jeszcze? Jeśli nie, to może wrócimy do baru i się napijemy. - rzucił na przywitanie.
- Jeśli tylko coś nam postawicie. - dodała Lucy, wtulając się w Pandę i patrząc mu prosto w oczy.
- No jasne. - odpowiedział szybko Małpa, dezorientując Po.
- Mogę ci mówić Misiu? - zapytała uroczo Lucy - Jesteś taki słodki, miękki i w ogóle. - stwierdziła z tym samym tonem.
- Uh, okej. W porządku. - zgodził się niepewnie Po.
W tym czasie Lucy przybliżyła się do niego jeszcze bardziej, o ile to w ogóle było możliwe, i uporczywie próbowała go pocałować.
- Dobra, więc chodźmy. - rzucił szybko Po, wyplątując się z jej objęć, po czym pewniejszym krokiem niż wcześniej ruszył w kierunku baru.
Usiadł się obok Małpy, a obok niego, jak się tego spodziewał, usiadła Lucy.
- Masz kasę by jej coś postawić? - zapytał szeptem Małpa, na co Po tylko pokręcił głową - Dobra nie ma sprawy, czego się nie robi dla kumpla. Tylko wiesz, rozluźnij się i bądź bardziej otwarty i towarzyski, tak jak zawsze w Dolinie. - zasugerował Małpa wciąż szepcząc, po czym zwrócił się do Barmana - Hej, polej trochę Fútèjiā jiǔ z sokiem i tym razem chcę żebyś to ty nam to zaserwował, a nie wysyłasz jakąś kelnerkę, która zachowuje się jak mimoza.
- Oczywiście Mistrzu Małpo, wybacz za zachowanie tamtej dziewczyny, możesz mieć pewność, że dostanie ode mnie porządny ochrzan. - zapewnił Barman, którym jest duży, ciemnoskóry prosiak w ładnej kolorowej szacie - A co do tego, dlaczego cię wcześniej nie obsłużyłem. Po prostu zagadałem się z takim jednym. No nic, więc ile mam przygotować i z jakim sokiem? - dodał obruszony, ale nazbyt przejęty swoją pracą.
- Sześć porcji, ja biorę z sokiem pomarańczowym. - zaczął Małpa po czym przepytał wszystkich wokół, aż doszedł do Po - A ty Po?
- Em też z pomarańczowym. - stwierdził niepewnie Po. Jak mógł wybierać, nie mając żadnego porównania.
- Dobry wybór, więc cztery drinki niech będą z sokiem pomarańczowym i dwa z porzeczkowym. - doinformował Małpa, po czym wdał się w dyskusję z Mei.
Po natomiast nie wiedział na czym się skupić. Mógł rozmawiać z Lucy, ale nie miał żadnego dobrego tematu. Poza tym wcześniej próbowała go pocałować i nie wiedział, co o tym myśleć. Czy powinien był się zgodzić by go pocałowała? Zgodnie z tradycją to on powinien pierwszy ją pocałować. Ale czy on chce ją pocałować? Te wszystkie sytuacje z dziewczynami w Dolinie, raz omal się nie ożenił, a to była jakaś nieprzemyślana decyzja.
- Częstujcie się! - zawołał Barman rozdając wszystkim kolejne procenty.
Jak tylko wszyscy wszystko wypili Lucy stwierdziła - Myślę, że będziemy się już zbierać, co dziewczyny? - zasugerowała, na co Mei i Lili przytaknęły.
Lucy próbowała pocałować Po tym razem w policzek, ale on się uchylił. Małpa i Modliszka pożegnali się z dziewczynami i nawet odprowadzili je do wyjścia. Gdy wrócili byli trochę rozzłoszczeni.
- Cóż, co będziemy robić teraz, skoro Po odstraszył nam dziewczyny? - zapytał zirytowany Modliszka.
- Nie wiem, chyba nawet Tygrysica nie zachowałaby się w ten sposób. Zniknęła w tłumie i pewnie się świetnie bawi. - stwierdził Małpa.
- Może nawet poszła na całość, w końcu jest kotem, instynkt ma i może też od czasu do czasu coś czuje. - zażartował Modliszka.
- Wiesz, możesz mieć rację. Nigdzie jej tu nie widać, może poszła do któregoś z tych kolesi. - stwierdził półżartem półserio Małpa.
- No i dobrze, przynajmniej wie, jak się zabawić, nie tak jak niektórzy. Ciekawe czemu nie pozwoliłeś Lucy się pocałować, Po? - zapytał Modliszka.
- Em, po prostu nie czułem, że to jest odpowiedni czas i odpowiednia osoba, em taak. - bąknął Po.
- Aha, bo ty wolisz czekać na kogoś, kogo nie interesują związki i nie wierzy w miłość. Spójrz prawdzie w oczy, ona taka już jest. - zarzucił mu Małpa.
- Wcale, że nie. I przestańcie o niej mówić w ten sposób, to jest jej sprawa. Niech się bawi i robi co tylko jej się podoba. A ja nie muszę się całować, ani nic z tych rzeczy, jeśli nie chcę. - rzucił z urażeniem w głosie Po.
- No dobra już dobra, my tylko tak żartowaliśmy. Ale i tak wiemy, że LUBISZ Tygrysicę. - stwierdził pojednawczo Małpa.
- Taaa, a teraz co powiecie na mały zakład, albo konkurs. Sprawdźmy kto więcej wypije. - zaproponował Modliszka.
- Brzmi interesująco, tylko ktoś musi liczyć wypite trunki. Więc albo ty, albo Po, bo ja nie odpuszczę. - stwierdził Małpa.
- Po, a więc ja, czy ty? - zapytał Modliszka.
- Emmm, mogę spróbować swoich sił w tym konkursie i pokonam cię Małpo, żeby było to oczywiste. - Po podjął wyzwanie.
Szybko obaj z Małpą bardzo się zaangażowali. Modliszka zamawiał drinki jak szalony, by przez ciągnącą się kolejkę innych kolesi czekających na swoje trunki, ich konkurs nie ustawał ani na minutę, a Po i Małpa w międzyczasie się przekomarzali o to, kto właśnie więcej wypił.
- Szósty, i co ty na to powiesz, Małpo. - rzucił wyzywająco Po, po czym opróżnił kolejny kieliszek. Czuł, że powoli przestaje być sobą i w ogóle czuł się inaczej niż zwykle, ale nie miał zamiaru dać za wygraną.
- W takim razie ja też piję kolejnego i o ile się nie mylę, to będzie mój siódmy i co TY, na to. - odpowiedział mu tym samym tonem Małpa.
- A ja powiem, że muszę siusiu. - powiedział Po - Tylko nic nie pij jak mnie tu nie ma. Chcę żeby wszystko było równo. - i z tym odszedł od baru i ruszył przez zatłoczoną salę.
Gdy dotarł do drzwi łazienki okazało się, że w tak zatłoczonym miejscu nawet tutaj musi być jakaś kolejka. Odruchowo dla zabicia czasu zaczął rozglądać się po pomieszczeniu i wtedy przestał zdawać sobie sprawę, że zaczął mówić sam do siebie.
- Ciekawe, gdzie się ona rozpłynęła? Olała mnie taa, ale tak to z dziewczynami bywa, nie. - stwierdził.
- No jasne, jest niezdecydowana, niby nic nie czuje, a jednak czemu mnie przytuliła, czemu chciała rozmawiać wtedy w nocy, czemu nie chciała żebym zginął, czemu mnie uratowała ryzykując własnym życiem. Ale jednak zawsze mówi to słowo: "Przyjaciel." Jak bardzo chciałbym być dla niej kimś więcej. Czego bym dla niej nie zrobił, ach. - rozczulał się Po.
- Ale przecież wiesz, jasno się wyraziła. Ona nie bawi się w kwiatki, serduszka i inne takie, nie wierzy w to, uczucia uważa za słabość, coś co zaburza przepływ energii Chi i tak dalej. Och, ale czego bym nie zrobił, żeby udowodnić jej, że uczucia i to, co się z nimi wiąże ma znaczenie. - kontynuował swoje rozważania.
W tym momencie zorientował się, że jest następny w kolejce. Na drzwiach wisiał jakiś plakat - Siedem minut rozkoszy. - przeczytał pierwszą linijkę - "Drugie zastosowanie pomieszczenia." - skomentował po chwili namysłu, oburzony miejscem, w którym się teraz znajduje - Każda para powinna poinformować osoby czekające w kolejce. - odczytał kilka sekund później Po.
- Może Modliszka ma racje, co do niej. Może poszła z jakimś kolesiem do łazienki takiej, jak ta i zadowoliła się tymi siedmioma minutami. Ach, a ja miałbym wyrzuty sumienia gdybym chociażby pocałował tamtą Lucy. A ona pewnie nawet nic o tym nie wspomni, ach. - jęknął Po, po czym wszedł do pomieszczenia.
Gdy wrócił z powrotem do baru, czuł się trochę smutno. Idąc przez lokal próbował ją jeszcze gdzieś wypatrzeć, ale na nic się to zdało. "Może siedem minut to dla niej za mało, zresztą nie wiem, nie znam się na tym, ale fakt faktem musiała albo wrócić do gospody, albo pójść do domu jakiegoś kolesia, a jeśli poszła, to nie oszukujmy się przynajmniej, na pewno nie poszła tam grać w mahjong'a, czy w warcaby, ach." pomyślał Po.
- No dobra, więc na czym skończyliśmy? - zapytał Małpa, kierując się raz w stronę Modliszki, a później w stronę Pandy.
- Wydaje mi się, że ty wypiłeś siódmego, a ja szóstego. - rzucił ponuro Po, jego humor zniknął gdzieś w tamtej kolejce.
- W rzeczy samej, i co? Poddajesz się, Po? - zapytał chytrze Małpa.
- Chyba żartujesz! Dawać mi tu następnego! - krzyknął zdecydowanie Po. Potrzebował procentów, które pomogą mu się oderwać od smutku. Musiał w końcu przestać o niej myśleć. Zanim tutaj przyszli miał nadzieję, że uda mu się odłączyć od chłopaków i spędzić z nią resztę wieczoru i tu nie liczyło się w jaki sposób, tylko, żeby z nią.
- Jak tam chcesz. - rzucił zjadliwie Małpa, po czym barman wręczył Pandzie kolejny kieliszek.
- Siódmy. - oznajmił dumnie Po, pochłaniając zawartość kieliszka.
- Ach tak, w takim razie dawać mi tu kolejny. - stwierdził zaciekle Małpa.
Barman podał mu trunek - Ósmy! - wykrzyknął i ochoczo wszystko wypił.
Po czym obaj wypili kolejne dwa.
- Dziesiąty! - oznajmił Po pamiętny raz wykonując tę samą czynność. Był dumny, że znowu udało mu się dorównać Małpie, ale szczerze nie czuł się zbyt dobrze, nawet gdy siedział na krześle. Miał wrażenie, że wszystko dookoła niego szalenie wiruje, ale nie miał zamiaru doznać kolejnego upokorzenia.
Małpa następnie wykrzyknął - Jedenasty! - i wydawało się, że nie robi to na nim żadnego wrażenia.
- I co Po, masz zamiar się poddać? - zapytał przebiegle Małpa.
- Nigdy, da-wać mi tu nast-ępnego. - wybełkotał Po z trudem dobierając słowa, co w tym momencie rozbawiło Małpę i Modliszkę. Kiedy Barman postawił przed nim kieliszek, Po chwycił go i wypił ciecz - Jedenasty! - wykrzyknął Po.
Właśnie wtedy całą trójkę zza pleców dobiegł jakiś kobiecy głos - Przyszłam wam tylko powiedzieć, że wracam do naszej kwatery, żebyście później mnie nie szukali. - poinformowała ich Tygrysica.
Małpa i Modliszka żarliwie przytaknęli, a Po próbował skleić jakieś zdanie - W porządku, kotku. Nie mogę się doczekać naszego kolejnego spotkania.
Jego dziwne bełkotanie natychmiast zwróciło uwagę Tygrysicy - Co z nim jest? - zapytała szybko, analitycznie i podejrzliwie Tygrysica.
- Nic, tak tylko się wygłupia. Nie znasz go? - rzucił leniwie Małpa.
- No jasne, ale wam w ogóle nie wierzę. - stwierdziła zirytowana Tygrysica - Po, możesz mi powiedzieć, ile wypiłeś?
Ostry i schrypły głos Tygrysicy trochę otrzeźwił jego umysł i umiejętności mowy - Niewiele, chyba jedenaście, ale muszę grać dalej, bo Małpa nie przegrał. - jęknął Po.
- No i jeszcze te dwa, zanim zaczęliśmy ten konkurs. - dodał Modliszka by sprecyzować.
- Po, jak się czujesz?! - zapytała ostrym tonem Tygrysica, wiedziała, że to działa na niego stymulująco.
- Ach, nie wiem. - bąknął, przy czym trochę się przesunął na krześle i się z niego ześlizgnął.
Jednak nie był wstanie by utrzymać się na dwóch nogach bez żadnego wsparcia. Szybko przytrzymał się lady baru i próbował utrzymać równowagę.
- Ugh, jest gorzej niż myślałam. Jesteś kompletnie pijany! Masz problemy z koordynacją, bełkoczesz i pewnie kręci ci się w głowie. Świetnie! - stwierdziła Tygrysica, a ton jej głosu był ostry niczym brzytwa. - Wy dwaj wracajcie do naszej kwatery! I tak mi nie pomożecie. - rozkazała Małpie i Modliszce, po czym spytała łagodnie - Po, dasz radę wrócić ze mną do naszej chaty? I nic nie mów, po prostu kiwnij, albo potrząśnij głową.
Po próbował pokazać, że nic mu nie jest i oczywiście da radę, ale jak tylko się poruszył poczuł, że zbiera mu się na wymioty, a świat wokół niego wiruje coraz szybciej.
Małpa i Modliszka bez żadnego sprzeciwu natychmiast opuścili lokal i udali się do ich tymczasowej kwatery.
Tygrysica widząc, że Po prawie upadł na podłogę, szybko do niego podeszła i go przytrzymała, utrzymując go w pozycji pionowej - Po, nie musisz udawać. Chodź, pomogę ci. - powiedziała miękko, delikatnie go obejmując. Po czym ostrym, rozkazującym tonem zwróciła się do Barmana - Ej TY! Daj trochę wody!
Po raz pierwszy Po mógł zauważyć, że Barman nie każe jej czekać, tak jak reszcie, tylko natychmiast podaje długie, przezroczyste naczynie wypełnione wodą. Jednak on mu się nie dziwił, też nie jest wstanie się jej oprzeć, a zwłaszcza jak mówi takim cudownym, władczym tonem.
- Pij! - kazała mu Tygrysica, wytrącając go z jego pijackiego zamyślenia.
- Co? Ale po co? - Po próbował protestować - Czy nie upiłem się już wystarczająco?
- Pij i nie zadawaj głupich pytań. Musisz pić wodę, aby oczyścić swój organizm z toksyn. - westchnęła z irytacją Tygrysica. Po czym Po chwycił szklankę i powoli zaczął pić - Do dna! - rzuciła ostrym tonem Tygrysica i Po w tej chwili wiedział, że jego kłopoty dopiero się zaczynają i zaczął się panicznie bać tego, co będzie jutro, wiedział, że na jednym upomnieniu od Shifu się nie skończy i że Tygrysica też nie będzie dla niego pobłażliwa.
"Świetnie Pando, tego to na pewno zbyt prędko nie przebijesz." pomyślał ponuro Po, wypijając ostatni łyk chłodnej wody.
Tygrysica wzięła od niego szklankę i zapytała - Dobrze. Chcesz więcej?
- Egh, nie bardzo, nie mam ochoty na bezsmakową wodę, to jakaś okropność. - odpowiedział Po.
- Woda i okropność, kto by pomyślał? Najwyraźniej chyba mamy zupełnie inne gusta. - stwierdziła ze zirytowaniem Tygrysica - Skoro nie chcesz już więcej wody, w takim razie idziemy. - rozkazała Tygrysica, i z tym powoli zaczęła go prowadzić.
Jednak po przejściu zaledwie dwóch kroków, Po zaczął walczyć z nadchodzącymi do jego ust wymiocinami, zasłaniając je ręką, którą natychmiast wyrwał z uścisku Tygrysicy.
Tygrysica widząc, że w pojedynkę nie poradzi sobie z tym Pandą, zaczęła rozglądać się za kimś, kto mógłby jej pomóc - Ej, ty! Chodź i mi pomóż. - zawołała do kelnerki, tej samej, co wcześniej podała Po, jego pierwszego drinka.
Dziewczyna momentalnie wypuściła wszystko, co miała w rękach, co z głośnym brzękiem uderzyło o podłogę i zaskoczona odwróciła się w kierunku, z którego dobiegł ją ten ostry głos. A Po zaczął w duchu błagać, by ta kelnerka nie została wyrzucona z pracy. Przypomniało mu się, jak Małpa gadał na nią do Barmana, no a teraz jeszcze to.
- Em, o co chodzi? - zapytała nieśmiało Kelnerka.
- Chciałabym, abyś pomogła mi wyprowadzić tego Pandę z pomieszczenia, na zewnątrz. Myślę, że jeśli szybko tego nie zrobimy, to będziesz musiała zmywać tutaj podłogę. - wyjaśniła rzeczowo i ostrzegawczo Tygrysica.
I Po zaczął myśleć, że zachowuje się tak, jakby miała jakiś wielki problem. No może ma - Pandę, który pod wpływem brawury upił się do cna, ale przecież nie musi mu wcale pomagać. Gdyby nie odprawiła stąd Małpy i Modliszki, nie musiałaby teraz być tutaj, był pewien, że chłopaki nie zostawiliby go tu samego i pomogliby mu wrócić do ich kwatery, i byłoby po problemie.
- Dobrze. - zgodziła się Kelnerka podchodząc do Pandy i chwytając jego lewe ramię w taki sposób, aby ją nim objął.
Tygrysica nie musiała podchodzić do niego, bo cały czas przytrzymywała go w pasie, ale teraz mogła zrobić to samo, co ta Kelnerka, bez obawy, że kiedy spróbuje zmienić pozycję, Po się najzwyczajniej w świecie wywróci. Po chwili obje przytrzymywały go w taki sposób, jakby miał zwichniętą kostkę, a nie był pijany. Następnie bardzo powoli i ostrożnie, by nie wywołać u niego torsji, wyprowadziły go z baru.
Po kilku minutach w końcu udało im się tego dokonać. - Dziękuję za pomoc. - powiedziała z wdzięcznością Tygrysica.
- Żaden problem, naprawdę ten w porównaniu do pozostałych, z którymi miałam do czynienia, jest dość spokojny i dobrze, że z nim zostałaś. No to ja lepiej już pójdę. I naprawdę nie ma sprawy. - stwierdziła żarliwie Kelnerka.
- Dobrze, ale i tak jestem ci naprawdę wdzięczna. - stwierdziła Tygrysica, po czym wyciągnęła z kiszeni jej czarnych spodni małą sakiewkę, z której wyjęła kilka yuan'ów i wręczyła je kelnerce, w ramach napiwku. - Gdybyś kiedykolwiek miała jakieś problemy i potrzebowała pomocy, to możesz mnie znaleźć w Dolinie Spokoju w Jadeitowym Pałacu, powiedz wtedy tylko, że poszukujesz Mistrzyni Tygrysicy. - oświadczyła.
Kelnerka skinęła głową i po chwili już jej nie było. W tym czasie Po wsparty o pień jakiegoś drzewa, znajdującego się w jakiejś ciemnej uliczce, próbował utrzymać się w pionowej pozycji.
- Po, jeśli musisz już koniecznie wymiotować, to proszę zrób to tu i teraz, bo nie mam zamiaru zostać przez ciebie obrzygana, kiedy będę próbowała doprowadzić cię do naszej kwatery. - zasugerowała Tygrysica.
I w tym momencie jakby na jej rozkaz, Po zaczął z impetem wymiotować. Tygrysica zmartwiona tym widokiem, podeszła do niego i chwyciła w taki sposób, by jego głowa była skierowana ku dołowi. Jedną rękę umieściła w miejscu, gdzie powinien być jego żołądek, a drugą na plecach, w ten sposób by jej dłoń była wyprostowana i gotowa by mu pomóc, gdyby zaczął się dławić, lub krztusić. I Po wiedział w tej chwili, że z pewnością znalazł się w dobrych rękach, i że Tygrysica nie pozwoli mu zginąć.
Jego zmagania trwały jakieś pięć minut i nawet, kiedy już był pewien, że ma kompletnie pusty żołądek, ciągle zbierało mu się na wymioty. I w tym momencie był pewien, że już nigdy w życiu nie powtórzy takiego głupiego i brawurowego wyskoku, a z pewnością nie da się wciągnąć w jakieś głupie konkursy Małpy i Modliszki, od samego początku, czuł, że to wszystko skończy się właśnie w ten sposób i jak na ironię losu miał rację, tylko nie sądził, że to on będzie odgrywał rolę pijanego. Wtedy stawiał na swoich kumpli.
Kiedy w końcu targające nim torsje ustały, Tygrysica usadowiła go opartego, o pobliskie drzewo i pozwoliła mu na chwilę przysiąść. Następnie podała mu białą, jedwabną chusteczkę z wyszytymi złotymi nićmi, jakimiś staro-chińskimi napisami.
- W porządku? - zapytała po chwili dla pewności.
- Tak, chyba tak. - westchnął smutno Po.
- Myślę, że teraz powinnam wrócić do baru i kupić ci jeszcze jedną szklankę wody, żeby poprawić ci smak w ustach. - stwierdziła rzeczowo Tygrysica i powoli zaczęła iść z powrotem w stronę baru.
- Nie, proszę nie odchodź, nie zostawiaj mnie tu samego. - zawołał Po, który omal nie wybuchnął płaczem.
Taka nagła reakcja z jego strony, sprawiła, że Tygrysica momentalnie do niego wróciła. - Dobrze Po, zostanę z tobą.
- Wybacz. - bąknął Po.
- Za co? - zapytała Tygrysica.
- No wiesz, za to, co wcześniej, że cię nie posłuchałem, że sprawiam ci tyle kłopotów i za dzisiejszy wieczór, no i może za wszystko. - odpowiedział Po wyliczając swoje przewinienia.
- Nie zadręczaj się tym tak, to mało istotne, każdy popełnia błędy, jedni większe inni mniejsze, ale to bez znaczenia. - westchnęła łagodnie - W takim razie jeśli możesz chociaż spróbować wstać, możemy już wrócić do naszego tymczasowego domu?
- Okej, szkoda, że wszystko zniszczyłem, chciałem żeby ten wieczór był nasz, a nie wyglądał w ten sposób. - wyznał Po, po czym powoli zaczął się podnosić - A teraz nie mam już żadnych szans. Myślałem, że może mnie pocałujesz, albo przytulisz, tak jak wtedy, a wiem, że chciałabyś tego, ach debil jestem i tyle.
- Po, nie mów tak, wszystko przed tobą, i powiem ci, że nic straconego. - pocieszyła go.
- W takim razie udowodnij. Pocałuj mnie, no dalej, wiem, że tego właśnie chcesz. - rzucił wyzywająco Po.
- Co? - zapytała z niedowierzaniem w głosie Tygrysica, wiedziała, że to wszystko, to całe rozemocjonowanie wywołane musi być przez alkohol.
- No dalej. - dodał Po, po czym próbował się do niej zbliżyć, zajęło mu to trochę czasu, ale udało mu się.
Objął ją w taki sposób, że niemal ją przygniatał i dusił, ale dla Tygrysicy taki uścisk nie był żadnym problemem, jednak nie chciała mu przez jego niestosowne zachowanie połamać rąk.
- Po puść mnie słyszysz. Jeśli tego nie zrobisz, to ostrzegam, że skończy się to dla ciebie bardzo źle. - powiedziała spokojnym, aczkolwiek stanowczym tonem.
- No nie bądź taka, dobrze wiem, że mnie lubisz i tak dalej, więc dlaczego nie, przecież chcesz mnie przytulać, całować i więcej. - stwierdził Po.
- Nie, nie chcę, a szczególnie nie teraz. - rzuciła beznamiętnie.
- Tak, i wiem dlaczego. To wszystko, przez jakiegoś innego kolesia, z którym poszłaś do jednej z łazienek i spędziłaś z nim te "cudowne siedem minut." - zarzucił jej Po.
- Co?! Oszalałeś, czy co?! - krzyknęła na niego tak ostrym tonem, że na chwilę nawet mógł czuć się na tyle trzeźwo, żeby stwierdzić, że tego nie zrobiła, i że może to być prawdą, - Po takim oskarżeniu powinnam cię tu zostawić i wrócić do kwatery, ale tego nie zrobię. Wiem, że chwilowo nie odpowiadasz za swoje słowa, ale myślałam, że znasz mnie lepiej, lepiej niż ktokolwiek inny z kim mieszkam od ponad dwudziestu lat. Skąd ci to w ogóle przyszło do głowy?
- Nigdzie cię nie widziałem przez cały wieczór, a później, jak zobaczyłem w łazience te plakaty, to trochę poniosła mnie wyobraźnia. Przepraszam. - westchnął ponuro Po.
- Nie gniewam się, po prostu myślałam, że wiesz, że nie znoszę pijanych facetów, i że z takim właśnie facetem nigdy bym tego nie zrobiła, bo nie lubię kiedy następnego dnia ktoś nie pamięta nawet mojego imienia. - wyjaśniła krótko Tygrysica.
- Ja będę pamiętał. - zaczął się zarzekać Po, przytulając się do niej jeszcze mocniej.
- W to nie wątpię, choć może o tym, co będziesz pamiętał, a czego nie, porozmawiamy lepiej jutro. - stwierdziła wymijająco Tygrysica, starając się wyplątać z jego niedźwiedziego uścisku, i nie zrobić mu poważnej krzywdy.
- Czyli się zgadzasz. Więc przestań udawać i pocałuj mnie. Wiem, że jesteś niezdecydowana, nieśmiała i takie tam, ale to jest ten moment, moment prawdy i naszej nowej przygody. - upierał się Po.
Tygrysica nie wiedziała, jak ma do niego dotrzeć, aż w końcu wpadła na pewien pomysł - Tak Po, zgadzam się, ale wiesz niekoniecznie teraz, chcę żebyś wszystko pamiętał, żeby ta chwila coś dla ciebie znaczyła. I jak tylko nadarzy się najbliższa okazja... - urwała i zaczęła modlić się w duchu by Po, jak wytrzeźwieje, nic nie pamiętał z tego, co ma zamiar mu powiedzieć. Następnie nachyliła się nad jego uchem i szepnęła mu coś, na co oczy Po diametralnie się rozszerzyły, a jego oddech wyraźnie przyspieszył.
- Mówisz poważnie? - zapytał zaskoczony.
- Jak najbardziej tak. A teraz przestań się zachowywać jak dziecko i pozwól bym doprowadziła cię do naszej kwatery. - odpowiedziała wymijająco Tygrysica i Po jak na jej rozkaz natychmiast wypuścił ją ze swoich objęć, po czym podszedł do pobliskiego drzewa, i wsparty o jego pień, próbował utrzymać się na nogach.
Tygrysica wtedy podeszła do niego i ponownie chwyciła go w pasie. Nagle otaczający go świat zaczął niekontrolowanie wirować, zrobiło mu się niedobrze, ale nie do tego stopnia by wymiotować, wydawało mu się, że jego twarz i podłogę dzieli niewielka odległość, i że z każdą kolejną sekundą ta odległość radykalnie się zmniejsza.
- Po! Cholera jasna, co ty sobie do k... - i to było ostatnie zdanie, albo raczej fragment, jaki Po był wstanie usłyszeć, zanim ze wszystkich stron jego umysłu, zaczęła otaczać go potężna ciemność.
No i tu mamy pierwszy rozdział. I co o tym myślicie? Ciekawe, co dalej, prawda? Cóż, w każdym razie dzięki za zwrócenie na to uwagi, przeczytanie, no i może Opinie?!
Fútèjiā jiǔ* - wódka ;)
