My secret friend

Kol Mikaelson i Damon Salvatore mieli sekret. Wspólną tajemnicę, której strzegli bardziej, niż fakt, iż są wampirami. Kol i Damon byli kiś więcej, niż tylko przyjaciółmi. Byli tak zwanymi przyjaciółmi z gratisem. Spotykali się w tajemnicy w hotelach lub po prostu w domu któregoś z nich. Nikt ich nigdy nie nakrył, potrafili świetnie się ukrywać, chociażby w głupiej szafie, kiedy Stefan wrócił do domu wcześniej i poszedł pod drzwi brata, aby zapytać go o coś błahego. Damon spławił go, a Kol próbował się nie roześmiać, kiedy stał między koszulami swojego sekretnego przyjaciela.

Podczas każdego takiego spotkania Damon i Kol rozmawiali ze sobą (leżąc nago w łóżku), śmiali się, pili whisky lub krew. Czasem była to krew jakiejś obcej osoby, a częściej pili krew nawzajem ze swoich nadgarstków, co było oznaką, jak bardzo blisko ze sobą są. Damon uwielbiał również siadać na biodrach kochanka, pochylać się nad nim i wbijać kły w jego szyję. Kol uwielbiał być w ten sposób gryziony, ale tylko przez starszego Salvatore'a. Wtedy dotykał go po plecach (które wcześniej lub później były mocno drapane), głaskał go po karku, a także ocierał się biodrami o jego biodra. I po tych paru minutach, kiedy Damon odrywał się od szyi kochanka, całował go w usta. Zawsze najpierw delikatnie i czule, ukazując tym swoją spokojną naturę, a potem coraz namiętniej.

Kol nie bał się zdemaskowania. Obaj byli wampirami, którzy świetnie posługują się kłamstwem, ironią i sarkazmem. A poza tym, Kol był Pierwotnym – mógł zauroczyć każdego. No, prawie. Dlatego lubili spotykać się w domu Mikaelsonów. Ten dreszcz, który czuli, kiedy Klaus lub Rebekah mogli wejść do pokoju Kola zupełnie bez ostrzeżenia, był podniecający. Kol rozważał kupno jakiegoś domu. Wtedy mieliby spokój i mogli się spotykać kiedy tylko chcieli.

Gdyby akurat nie byli razem jednym pokoju w tym samym łóżku, ale razem w jednym pomieszczeniu, gdzie znajdywało się dużo innych ludzi, zerkali na siebie, uśmiechali się tajemniczo lub po prostu mieli eye-fucking. I Damon zawsze śmiał się w duchu, kiedy ktoś mówił mu „to Kol". Generalnie nie trzeba było mówić więcej. Kol, jak i Klaus, był brany za psychopatycznego wampira. Ale hej, który nie był? Czasem zupełnie nieprzypadkowo spotykali się w męskiej toalecie, gdzie w jednej z kabin kochali się gorąco.

Po wszystkim całowali się jeszcze, a potem wychodzili osobno, zadowoleni jeszcze bardziej, niż przed chwilą. I najbliżsi Damona zawsze zastanawiali się, dlaczego on ostatnimi czasy jest taki szczęśliwy.

Rodzina Mikaelsonów również wydawała się być zaintrygowana zachowaniem Kola. Najmłodszy z rodzeństwa był mniej irytujący jak zawsze, ale to było spowodowane tym, iż rzadko bywał w domu. Nikomu nie mówił gdzie znikał, ale to akurat nie było żadną nowością.

Damon jak i Kol nierzadko zastanawiali się, jak do tego wszystkiego doszło, jak to się stało, że zostali sekretnymi przyjaciółmi, ale to ich gdybanie szybko kończyło się pocałunkami i naprawdę dobrym seksem, dlatego nigdy nie doszli do jakiegoś sensownego wniosku. I nie przeszkadzało im to. Byli usatysfakcjonowani tym, co teraz mieli i nie zamierzali niczego zmieniać.