Wychowywanie dzieci nie było najprostszym zajęciem. Zwłaszcza, jeśli dzieci te miały nadprzyrodzone zdolności. Nikt nie wiedział o tym lepiej niż Bóg. Już z pierwszym były problemy, więc co go podkusiło, żeby stworzyć jeszcze trzech?
Usiłował właśnie odebrać Gabrielowi słodycze, kiedy przybiegł do niego Lucyfer.
— Tato! Michał znów zabrał mi zabawkę! — krzyknął.
Bóg patrzył na niego przez chwilę, po czym powiedział:
— ...proszę powiedz, że nie zabiłeś znowu brata.
Lucyfer spojrzał na niego zawstydzony.
— Może.
— Lucyferze! To już czwarty raz w tym tygodniu, a mamy dopiero wtorek! Wtorek! — krzyknął, pełen dezaprobaty i ruszył w stronę, z której przyszedł jego syn.
— Ale on ciągle zabiera mi zabawki! — Archanioł spojrzał na niego oczami pełnymi łez.
— Nie możesz się z nim nimi podzielić? — spytał, wskrzeszając swojego najstarszego syna.
— Tato! — krzyknął od razu tamten.
— Wiem — przerwał mu Bóg. — Lucyfer znów cię zabił. A ty po raz kolejny zabrałeś mu zabawki. Nie wiem czemu, skoro twoje są identyczne.
Michał nadąsał się.
— Jego mają ładniejsze kolory — powiedział. — Zmienił je rano, a ja wciąż tego nie potrafię.
Bóg spojrzał na niego z niedowierzaniem.
— Nie mogłeś go poprosić, żeby cię nauczył?
— To by było za proste.
Parę tysięcy lat później, Bóg zastanawiał się, dlaczego tak właściwie postanowił stworzyć więcej dzieci.
