Byli całą piątką w barze, kiedy to się wydarzyło.
Grupka osób, siedząca przy sąsiednim stoliku, rozmawiała o czymś przejęta, gdy nagle jeden z mężczyzn zerwał się ze swojego miejsca.
— Ja tego nie zrobię?! — krzyknął wyraźnie oburzony. — Ja?! Sam! — zwrócił się do faceta, obok którego jeszcze niedawno siedział. — Potrzymaj mi piwo!
— Hej, czy on wam nie przypomina… — zaczęła Robin, ale urwała, bo osoba do której chciała go porównać, zniknęła.
Tylko po to, by znaleźć się koło tajemniczego blondyna.
— Jestem Barney — powiedział mu, obejmując go ramieniem. — I pozwól, że nauczę cię jak to się robi. Nie możesz powiedzieć po prostu „potrzymaj mi piwo", choć to też jest ważne. Po prostu krzyczysz „wyzwanie przyjęte", okej?
Mężczyzna spojrzał na niego zdziwiony.
— Koleś, — zaczął. — Kim ty do cholery jesteś?
— Barney Stinson — przedstawił się. — Od teraz jestem twoim nowym, życiowym przewodnikiem. Sposób przyjmowania wyzwań, to była pierwsza lekcja. Teraz lekcja druga: załóż garnitur. Garnitury są super.
