tytuł: O kilka drinków zbyt blisko
autor: euphoria
Betowała wspaniała okularnicaM:*
fandom: Teen Wolf
pairing: Chris Argent/ Scott McCall
info lub żenujące wyznanie autora: musiałam dziabnąć kontynuację, bo ja inaczej nie potrafię, temat jest trudny i powinien zostać przedstawiony w 50 rozdziałach a nie czterech - świat jest zbyt rozbudowany, żeby kierować się tylko punktem widzenia i dobrem jednej osoby

poprzednia część O kilka drinków za daleko (tak, ssę w tytułach)

dedykowany andze, bo tak


Stiles próbował przez prawie czterdzieści minut przekonać ich wszystkich, że natychmiast muszą wyjechać i kupić nowy kubek z Iron Manem. Sytuacja była kuriozalna, ale chłopak już tak miał. Kiedy pewne rzeczy zaczynały go przerastać – panikował.

Uspokoił się dopiero, gdy Chris złapał go za ramię i spojrzał mu w oczy, mówiąc:

- Stiles, odkupię ci ten cholerny kubek.

Allison wydawała się niesamowicie rozbawiona, bo Stilinski oczywiście pobladł. Scott nawet nie był zaskoczony – Chris potrafił przestraszyć, gdy chciał.

- Muszę się przebrać i wykąpać – rzuciła Allison. – Nie będzie ci przeszkadzało, jeśli zostawię cię z chłopakami?

- Wyjdziemy razem na obiad? – spytał w zamian Chris.

- Albo zamówimy coś tutaj – zaproponowała. – Nie wiem czy jestem w nastroju do wychodzenia – przyznała szczerze.

Chris przygryzł wargę.

- Zabiorę Stilesa na spacer – zaoferował się Scott niemal natychmiast.

- Hej! Nie jestem cholernym szczeniaczkiem, żebyś mnie wyprowadzał! – zaprotestował Stilinski.

- Więc chcesz zostać? – upewnił się Chris i miał tak idealne obojętny ton, że trudno było się rozeznać czy żartuje.

Allison jednak parsknęła, co było dobrym znakiem.

- Wyjdziemy – obiecał Stiles. – Będę szukał mojego spokoju ducha i utraconej godności osobistej – dodał.

- Czyli widzimy się za dziesięć lat? – dogryzła mu Allison.

Stiles obrażony otworzył usta, ale najwyraźniej nic inteligentnego nie przyszło mu do głowy, bo zabrał po prostu przyciągnięty bagaż i wyszedł z kuchni. Scott podążył zanim nawet się nie oglądając. Nie spodziewał się jednak, że zostanie wepchnięty bezceremonialnie do swojego pokoju, a Stiles wyceluje w niego swój chudy długi palec.

- Ty! Ty! – syknął chłopak.

Nie zrobił tego na tyle głośno, żeby było go słychać poza pokojem, ale sam gest był bardzo wymowny.

- Nie wariuj! – odsyczał Scott.

Stiles padł na łóżko i podniósł się niemal natychmiast z wyrazem odrazy na twarzy, jakby zdał sobie nagle sprawę, że usiadł na miejscu przestępstwa.

- Ona cię zabije – powiedział spanikowany Stilinski.

- Nie wiedziałem, Chris też nie. Nigdy się nie poznaliśmy – wyjaśnił mu Scott.

- Chris – jęknął Stiles. – Mówisz mu po imieniu – dodał. – Może nie mówcie jej. Nie mówcie jej i będzie po temacie. Ona nie musi się dowiedzieć. Wyrwałeś faceta w barze i akurat okazał się jej ojcem. Jakoś dzisiaj udamy, że pozwoliliśmy mu skorzystać z prysznica, bo ten hotelowy się zepsuł… - ciągnął dalej Stiles i urwał, widząc jego minę. – Scottie, szczerość nie zawsze jest najlepszym wyjściem. Wiesz dlaczego ona się jeszcze nie zorientowała? Bo w jej głowie się nie mieści, że moglibyście coś takiego zrobić – powiadomił go Stiles całkiem poważnym tonem. – Nie dopuszcza nawet takiej możliwości.

- A ty zgadłeś – sarknął Scott.

- Ja biorę wszystko pod uwagę. Mój umysł jest dziwny… Nie będę ci nawet opowiadał o wczorajszym śnie, bo totalnie nie ubrałem słuchawek – poinformował go nagle Stiles i Scott po prostu czuł, że jego oczy są wielkie jak spodki. – Pisz smsy albo coś… Bolała mnie głowa i położyłem się, żeby spać w ciszy… Allison was nie słyszała, a ja…

- Nie chcę wiedzieć – przerwał mu Scott.

- Zmierzam do tego, że ona nie musi wiedzieć. Ja nie powiem. Pan Argent zwalił jej na głowę tyle, że pewnie przez kolejne tygodnie będzie do siebie dochodzić. To silna dziewczyna, da sobie radę, ale to nie znaczy, że jej to nie ruszyło – podjął Stiles. – Pomyślałeś o tym jak to wpłynie na waszą przyjaźń? – spytał.

- Stiles – westchnął Scott i właśnie miał coś dodać, gdy rozległo się ciche pukanie do drzwi.

Chris wsunął się do środka i spojrzał na Stilesa sugestywnie.

- Allison poszła odświeżyć się po biegu – poinformował ich mężczyzna.

- Nic nikomu nie powiem, tylko mnie nie zabijaj – jęknął Stiles i Chris popatrzył na niego jak na idiotę.

- On tak zawsze? – spytał Scotta.

- Przeważnie – odparł McCall. – Ale mogło być gorzej. Mógł zemdleć… albo wykupić bilety na Alaskę – stwierdził Scott.

Chris uśmiechnął się krzywo.

- O Boże! – jęknął Stiles. – Wy się dogadujecie! I to nie tak, że to był ten jeden raz! O Boże! Ona mnie zabije!

- Nikt cię nie zabije, uspokój się – warknął Chris.

- Allison mnie zabije, bo ja też jestem jej przyjacielem. I wiem co robiliście i cholera, ale to się wyda – syknął Stiles orientując się, że drzwi są wciąż otwarte. – Wychodzisz z tego pokoju, natychmiast i trzymaj ręce przy sobie. Zacznę krzyczeć, jeśli zrobicie cokolwiek – poinformował ich.

Scott przewrócił oczami.

- Stiles, wszystko będzie dobrze – obiecał.

- Porozmawiam z nią, gdy ustalimy ze Scottem, co musimy ustalić – rzucił Chris. – Nie będę rozmawiał z tobą o sprawach, które cię nie dotyczą – poinformował Stilesa sucho i na policzkach chłopaka pojawiły się dobrze widoczne rumieńce.

- Nie dotyczą?! – sarknął Stiles. – Mówimy właśnie o tym, że obaj idioci zamierzacie zranić moją przyjaciółkę. A do tego jednego z was uważam za brata! I będę musiał wybrać strony! Nie dotyczą?! Mieszkamy w cholernym jednym mieście, gdzie wracamy za dwa miesiące na przerwę letnią. Myślisz, że z kim czas będziesz spędzał? – spytał retorycznie i Chris zamrugał zaskoczony jego wybuchem.

- Zabierz swoje ubrania, a ja z nim porozmawiam – wtrącił Scott.

Przepchnął Stilesa do jego pokoju i zamknął za nim drzwi.

- Będzie dobrze, Stiles – obiecał po raz kolejny. – Możemy nawet zdecydować, że gra jest niewarta świeczki – rzucił. – Musimy tylko porozmawiać, bo nie chcę, żeby między nami było dziwnie, gdy będziemy się widywać w mieście – wyjaśnił.

Stiles przygryzł wargę.

- Nie podoba mi się to – stwierdził Stilinski, a potem westchnął. – To ten DILF, o którym opowiadałeś.

- Nie nazywaj go tak – warknął Scott.

- O Boże! – jęknął Stiles.

ooo

Chris spędzał z Allison większość popołudni. Dziewczyna wracała czasem z zaczerwienionymi oczami, więc to raczej nie była seria przyjemnych rozmów. Scott nawet cieszył się, że mężczyzna był na tyle rozsądny, żeby faktycznie wziąć sobie tygodniowy urlop i zrobić to dobrze. Nie wyobrażał sobie Allison po tym jak Chris zrzuciłby na nią taką rewelację i po prostu wrócił do Beacon Hills.

Wszystko zaczynało się klarować. Allison uspokajała się i chyba dorastała do myśli, że jej rodzice mogą żyć osobno, a przede wszystkim, że dalej się kochają i szanują. W zasadzie to chyba było najważniejsze, bo Argentowie zamierzali wciąż świętować wszystkie rodzinne wydarzenia razem. Allison nie traciła żadnego z rodziców tak jak on stracił ojca z dniem, w którym jego matka w końcu uzyskała rozwód.

Stiles świrował. Dostawał załamania nerwowego przynajmniej raz w ciągu doby i Allison obserwowała go z coraz większym zmartwieniem. Jej instynkt macierzyński uaktywnił się w pełni i zaczęła co rano robić im śniadania. Scott czuł się winny – nie potrafił jakoś wybić sobie z głowy samego faktu, że jednak wciąż coś przed nią ukrywa, a Allison dodatkowo jak zawsze zwijała się w kłębek na jego łóżku.

Wszystko robiło się coraz dziwniejsze.

Wymienili się z Chrisem numerami telefonów. A raczej po wejściu do swojego pokoju zauważył, że na poduszce ma przyczepioną karteczkę. Nie było podpisu, ale przekaz był dostatecznie jasny. Wciąż go nie użył, wahając się jak diabli, ale w końcu zdecydował się i otworzył okienko wiadomości.

Jeśli mamy cokolwiek planować, musimy porozmawiać z Allison/Scott

Przez ostatni tydzień obserwował jak Chris stara się wytłumaczyć dziewczynie, że rozwód to jedyne logiczne wyjście. Allison musiała wiedzieć to jakąś cząstką siebie, ale to i tak nie ułatwiało niczego. Znał to: wyparcie, gniew, a na koniec szukanie winnych. Większość rozwodów przebiegała w ten sposób, ale sytuacja Argentów była dość specyficzna. Allison niemal każdego wieczoru rozmawiała z matką i to właśnie ewidentnie nie pomagało, bo Victoria nie reagowała gniewem – jak powinna. Stereotyp został obalony, więc i nie można było wejść w schemat postępowania, a Allison brakowało jakiegoś przepisu na to, co ma zrobić.

- I nie mogę być na niego zła, że jest gejem – powiedziała mu pewnego wieczora. – Nie wybierasz tego kim jesteś, ale taki się rodzisz – dodała. – Po prostu…

- To trudne – rzucił Scott. – Z jednej strony to twój ojciec i nie chcesz, żeby rozeszli się z mamą, ale z drugiej wiesz, że to jedyne wyjście. Twoja matka jest świetną kobietą, Allison - powiedział całkiem szczerze.

- Zrobiłeś się ostatnio bardzo mądry – stwierdziła z podejrzliwością w głosie. – Zacząłeś… czytać? – spytała udając zbulwersowanie.

- Albo to, albo to osmoza – rzucił Scott.

ooo

Stiles był trudny. Nie robił im problemów, ale obserwował ich jak sokół swoje ofiary. Co było dziwne, bo Stiles stanowił jakieś sześćdziesiąt kilogramów sarkazmu i panicznie bał się Chrisa. Mężczyzna nawet bezczelnie z tego korzystał, krzyżując z nim wzrok na dłużej niż powinien. To Stiles był zawsze tym, który spuszczał głowę.
To nie było dobre. Scott czuł, że to wszystko było złe, tak samo złe jak sam fakt, że Allison nie wiedziała. Zaburzyli równowagę ich przyjaźni i to było w zasadzie najgorsze.

Scott miał czas, żeby przeanalizować wszystko i wiedział, że nie czuje wyrzutów sumienia z powodu tego, że spał z Chrisem. Nie wiedzieli. Po prostu nie wiedzieli i był pewien, że gdzieś coś takiego już się komuś przydarzyło. Zamierzali jednak kontynuować i wciąż nie porozmawiali z Allison. I Stiles nie był niczemu winien, więc nie powinien być karany.

Był małym wrednym sarkastycznym gnojkiem, ale jednak miał dobre intencje.

Wiesz, że to nie Stiles jest tutaj zły, no nie?

Allison wróciła godzinę wcześniej z kolejnego spotkania, ale tym razem uśmiechnięta. Była sobota i Scott siedział w pracy. Raczej nie spodziewał się też, że Chris zamiast odpisać jak zawsze, pojawi się w barze.

- Witaj – powiedział Scott, zabierając się za otwieranie piwa.

- Wiem – odparł Chris i Scott przez chwilę nie miał pojęcia o czym rozmawiają, aż przypomniał sobie smsa. – Po prostu nie znam go. Jest gadułą. Nie chcę, żeby wymsknęło mu się coś, co musimy powiedzieć Allison sami – powiedział Chris bardzo ostrożnie. – Mogę z nią porozmawiać sam – dodał.

Scott zamarł i przygryzł wargę.

- Nie. Porozmawiamy z nią obaj – odparł biorąc głębszy wdech. – Jeśli zrobilibyśmy to osobno, miałaby pretensję do tego, który byłby drugim, że nie przyszedł do niej od razu – wyjaśnił i Chris uśmiechnął się krzywo.

- Naprawdę dobrze ją znasz – rzucił mężczyzna nie kryjąc, że jest mile zaskoczony.

A potem wyraz jego twarzy odrobinę stwardniał.

- Allison spotykała się w szkole średniej z pewnym Scottem – ciągnął dalej Chris. – Nie wiem jak to powiedzieć, ale… Spałeś z moją córką? – spytał mężczyzna nagle i Scott wypuścił szklankę z rąk.

Na szczęście upadła na blat, a nie na podłogę rozbijając się.

- Nie spałem z Allison – powiedział z mocą. – Spotykaliśmy się i to ona mi powiedziała, że jestem gejem – wyjaśnił, czując, że czerwieni się jak diabli. – Całowałem ją w policzek, a potem odprowadzałem do domu i ona pewnego dnia spytała dlaczego nie próbuję jak inni chłopcy…

- Chyba tyle mi wystarczy – przerwał mu Chris i Scott był mu za to niezwykle wdzięczny. – Jesteś trochę niezdarny, gdy się denerwujesz – powiedział Chris jeszcze i Scott popatrzył na niego krzywo.

- A jak poczułbyś się, gdybym cię spytał czy spałeś z moją mamą? – odbił piłeczkę.

Chris uśmiechnął się krzywo.

- Twoja mama widziała mnie nago – poinformował go mężczyzna, a widząc jego minę, dodał: - Podczas jednego z zawodów nabój utkwił w lufie, przy wyciąganiu go, proch rozerwał metal. Odłamek utkwił w moim biodrze. Twoja mama była jedną z pielęgniarek na ostrym dyżurze – wyjaśnił.

Scott przewrócił oczami.

- Stiles próbował mnie przekonać, że powinienem umówić się z jego ojcem, a nie z tobą – dodał, bo cholera, ale takie były fakty.

– Nie wiem czy szeryf podszedłby do tego pomysłu z radością – stwierdził Chris. – A chcesz?

- Hm? Umówić się z szeryfem?! Nie ma bredzi, ale on ma takie huśtawki nastroju – poinformował Chrisa.

- Czy chcesz się ze mną umawiać? – spytał Chris, przewracając oczami.

Scott uśmiechnął się szeroko.

- Tak, zdecydowanie tak – odparł krótko i Chris odprężył się nieznacznie.

- Jutro porozmawiamy z Allison. Wezmę kolejny tydzień urlopu – dodał mężczyzna.

ooo

Kiedy Scott wstał rano na stole w kuchni stał całkiem nowy kubek z Iron Manem. Dokładnie taki sam jak ten poprzedni z notką.

Dla Stilesa w ramach przeciwdziałaniu załamaniom nerwowym
C.A.