Do Sadzawki można wejść tylko raz w życiu. Aby to uczynić, trzeba być niezwykle silnym, bowiem to, co można tam zobaczyć, czasem szokuje tak, że dotychczasowe życie natychmiast ulega zmianie... Można ujrzeć swoją przeszłość, teraźniejszość i przyszłość, jednak nie ma gwarancji, że to, co tam ujrzysz, kiedykolwiek się spełni bądź kiedykolwiek istniało. W życiu dokonujemy różnych wyborów. Niektóre z nich są bardzo ważne i decydujące. Czasem nawet jedno niepotrzebnie wypowiedziane słowo zmienia bieg wydarzeń. Wypowiedziane, albo i nie, bo jeszcze częściej są to słowa, które nigdy nie padły, choć gdyby tak się stało, twoje życie wyglądałoby zupełnie inaczej...

Arinda, Strażniczka Sadzawki Projekcji

(Book 7: Two worlds, Chapter 14 - Sadzawka Projekcji)

Cały świat wreszcie odetchnął z ulgą. Wojny ustały, a umarli nie nawiedzali już żywych. Zuko i Katara jeszcze przez wiele lat władali Narodem Ognia, dożywając sędziwego wieku i umierając w przekonaniu, że udało im się osiągnąć to, o co walczyli - świat pełen miłości i pokoju. Kenai został nowym Władcą Ognia, pojął za żonę Sorelę z Nowego Galeanu i razem z nią mądrze władał swym dziedzictwem. Naród Ognia pozostawał w głębokiej przyjaźni z Królestwem Ziemi, którym władali Meiji Feng i Renna, oraz z Biegunami, których królem był Hinni. Nad wszystkim czuwał sam Avatar Aang, uśmiechając się życzliwie do świata, o jakim zawsze marzył.

Wszyscy żyli długo i szczęśliwie.

Albo... Niekoniecznie.

Ciemność jest szczodra i cierpliwa.

To ona sieje ziarno okrucieństwa w gruncie sprawiedliwości, ona sączy pogardę we współczucie, ona zatruwa miłość drobinami zwątpienia.

Ciemność pozwala sobie na cierpliwość, ponieważ najmniejsza kropla deszczu wystarczy, by ziarna te zaczęły kiełkować.

Deszcz nadejdzie, a ziarna wykiełkują, bowiem ciemność jest dla nich glebą i chmurą nad nimi; czeka wytrwale za gwiazdą, która daje im światło.

Cierpliwość ciemności jest nieskończona.

Wcześniej czy później nawet gwiazdy muszą się wypalić.

Matthew Stover

PROLOG

Czwórka najbardziej wpływowych ludzi na ziemi siedziała przy okrągłym stole w pałacu Króla Ziemi w Ba Sing Se, mieście, które wciąż dzierżyło tytuł najwspanialszego na świecie. Promienie słońca wpadały przez pokryte mozaiką szyby, tworząc kolorowe refleksy tańczące po marmurowej posadzce.

Avatar Aang uśmiechnął się do swoich towarzyszy, nieco dłużej zatrzymując spojrzenie na Władcy Ognia Zuko. Przyjaciel odwzajemnił uśmiech. Z jego złotych oczu biło ciepło, którego nie potrafiła przyćmić nawet szpecąca blizna na jednym z nich.

- To pierwszy krok na drodze ku zjednoczeniu wszystkich narodów - rzekł Aang, przerywając ciszę. Wziął do ręki pergamin podpisany czteroma nazwiskami i wygładził go z ukontentowaniem. - Będziemy się wspierać, będziemy stanowić jedność, której nie złamie żaden wróg. Będziemy krzewić pokój, miłość i nadzieję. Od dziś bowiem Narody Ognia i Ziemi, Bieguny oraz... - zająknął się i odchrząknął, czując, jak brakuje mu głosu, jednak spokojne spojrzenie Zuko pomogło mu mówić dalej - ... oraz Naród Powietrza, któremu pomożemy się odrodzić i powstać z popiołów, stanowią jedność.

- Niech żyje Unia Czterech Narodów! - wykrzyknął Meiji Feng, Król Ziemi.

- Niech żyje! - pochwycił Zuko.

Hinni, Król Biegunów, pokiwał głową. Na jego ustach pojawił się przelotny uśmiech, nie objął on jednak smutnych oczu.

Aang podszedł do niego, gdy wychodzili juz z komnaty.

- Jesteś teraz Królem Biegunów. To znaczy, że... Chciałem spytać... Czy twój ojciec...

- Tak - odparł szybko Hinni. - Opuścił nas na dobre i nic nie wskazuje na to, że kiedyś wróci. Nie chcę, żeby wracał, dodał w myślach.

Aang nic już nie powiedział. Zapatrzył się w dal, rozmyślając nad tym, co było, i co dopiero miało nastąpić.

Nawet nie zauważył, kiedy Hinni zniknął, a jego miejsce zastąpił Zuko.

- Już niedługo nam się uda, Aang! - powiedział podekscytowany. - Pierwszy krok już za nami. Zjednoczona Republika powoli przestaje już być tylko marzeniem!

- Na to trzeba jeszcze czasu.

- Jak długo będziemy czekać?

- Nie wiem, przyjacielu. Być może to się nie wydarzy za naszego życia.

- Ale przynajmniej mamy plany - uśmiechnął się Zuko.

- Tak - odparł Aang, przywołując w myślach to, do czego dążyli: jeden naród i ludzie wszelkich maści, żyjący pod jednym sztandarem w pokoju i miłości.

Wiedział, że Zjednoczona Republika kiedyś nastanie.

Ale jeszcze nie teraz.

(więcej na www. zutara. blog. pl)