Widzi krew.
Krew tysiąca ludzi, którzy nie powinni umierać. Lepki szkarłat, który splamił ręce każdego, kto chciał walczyć „za lepsze dobro". Powoli wypływające z człowieka życie, odbierane z rąk wroga.
Widzi śmierć.
Śmierć, która przychodzi i zabiera ostatnie tchnienie. Cichą i zawsze nieproszoną, czasem dającą ukojenie, którego tak bardzo potrzebują. Owiane smutkiem i strachem oblicze, którego nikt nie zapomni.
Widzi złoto.
Złoto, dla którego ci wszyscy ludzie walczą. Pożądane, a zarazem niszczycielskie narzędzie w rękach człowieka, zmuszające do różnorakich czynów. Najbardziej przekonywującą bronią, jaką zna świat.
Słyszy krzyki.
Krzyki ludzi, którzy za chwilę mają zniknąć z tego świata. Głośne i zatrważające, zapadające w pamięć ostatnie dźwięki jakie wydadzą. Nawoływania do swoich najbliższych, pożegnalne nuty wypływające z gardeł razem z życiem.
Słyszy błagania.
Błagania o litość dla siebie i bliskich osób. Rozpaczliwe łkania i okrzyki bólu, fizycznego i psychicznego. Bezsensowne, pozbawione nadziei prośby, niemożliwe do spełnienia.
Słyszy śmiech.
Śmiech szyderców, patrzących na nieszczęście innych. Cichy chichot towarzyszący śmierci, jaką niosą ze sobą miecze przeciwnika. Beznamiętny i kpiący, burzący mury powstałe z emocji oraz budujący za sobą ściany z juchy i nieszczęścia.
Czuje dym.
Dym unoszący się nad spalonymi domami, które runęły wraz z ich mieszkańcami. Ciemny, zapychający płuca oddech ognia, niszczący wszystko od środka. Odór pożogi i spalenizny.
Czuje strach.
Własny i całego miasta. Niepożądane, obezwładniające uczucie, które ściska za gardło i odbiera zdrowy rozsądek. Wiszący w powietrzu żyrandol z trwogi ozdobiony słowami groźby i przestrachem o życie swoje i najbliższych.
Czuje nadchodzący koniec.
Koniec, który ma zaważyć o jej życiu. Koniec, który pozbawi ją zawsze obecnej kpiny i wyrachowania, a sprawi, że będzie cicha i spokojna. Koniec, którego nigdy się nie spodziewała.
Bo Cersei Lannister zawsze wierzyła w swoje zwycięstwo.
