1. Poranek
Dopisek małym druczkiem : Załóżmy, ze Silas był po Marcusie i jego bandzie podróżników.
Siedziałam w pokoju gościnnym w domu Stefana i Damona. Rytmicznie tupałam nogą ze zdenerwowania. Miałam siedzieć tutaj ukryta, kiedy oni polują na Silasa. Stefan pojechał z Mattem i Caroline, a Damon z Jeremym i Bonnie. Tylko ja się na nic nie przydałam. Po co im niewyszkolony człowiek? Westchnęłam ze złością i pokręciłam głową. Nie mogę tak o tym myśleć. W jednej sekundzie usłyszałam dźwięk otwieranych drzwi. Wstałam gwałtownie zdenerwowana. Przełknęłam ślinę i zaczęłam przeszukiwać pokój, ale nie znalazłam żadnej broni.
- Elena? Gdzie jesteś? - usłyszałam znajomy głos i całe zdenerwowanie ze mnie wyparowało.
- W chwilowo-moim pokoju! - zawołałam i odetchnęłam głęboko. Po chwili zobaczyłam, że drzwi się otwierają, a do środka wchodzi Damon.
- Cieszę się, że nic ci nie jest - szepnął i pokręcił głową. Wydawał się... zdenerwowany.
- A czemu miałoby mi coś być? I czemu nie jesteś z resztą? - zapytałam zmieszana. Damon uśmiechnął się blado.
- Dostałem smsa - szepnął i podsunął mi telefon pod nos. " Widzę, że drużyna pierścienia zapomniała o kimś w swoim zespole. Ale ja pamiętałem o słodkiej księżniczce" Zamrugałam kilka razy.
- Musisz mi to wytłumaczyć, bo jak na razie mało rozumiem - stwierdziłam i usiadłam na łóżku.
- Byłem pewny, że chodzi o ciebie... Powiedziałem Bonnie, że nie powinniśmy zostawiać cię samej. Alaric dołączył zamiast mnie do naszej małej wyprawy.
- A ty?
- A ja zostałem twoim osobistym ochroniarzem - stwierdził z uśmiechem. Zamrugałam kilka razy.
- To... świetnie. Po prostu świetnie - szepnęłam. Zapowiadał się dłuuugi wieczór.
Potem poszliśmy pooglądać telewizję i zjedliśmy popcorn. Damon kazał mi się nie przejmować, bo wszystko będzie dobrze, ale to nie dało mi spokoju. Było już po 23, a nikt nie dawał znaku życia. A żeby było gorzej zaczęła się burza. Błysk przebił się przez okno, a ja pisnęłam.
- Co jest, księżniczko? Boisz się burzy? - zaśmiał się Damon, siedzący obok mnie.
- Tak. I to cholernie - odpowiedziałam zgodnie z prawdę. Damon zaczął się śmiać.
- Serio? Przeżyłaś ataki wilkołaków, wampirów, sobowtórów, podróżników, łowców i pierwotnych... A ty się boisz burzy - pokręcił głową. - Zdumiewające - dodał. - To tak jakby Stefan bał się chodzić samemu do lasu po wiewiórki - dodał, kręcąc głową.
- Idę się położyć - powiedziałam i szybkim krokiem poszłam do pokoju, żeby uniknąć jego złośliwych komentarzy. Zapaliłam światło i zaczęłam przeszukiwać szafy w poszukiwaniu piżamy. Po dziesięciu minutach usiadłam na podłodze zrezygnowana. Nie spakowałam piżamy. Świetnie. Super. Jak zawsze przygotowana na wszystko. Pokręciłam głową. Dokładnie w tym momencie do pokoju wszedł Damon.
- Co robisz na podłodze? - zapytał, patrząc na mnie z góry.
- Szukałam piżamy, ale chyba jej nie spakowałam - stwierdziłam ze złością.
- Mogę ci coś dać - podniosłam wzrok i spojrzałam mu w oczy.
- Nie zapytam czemu masz damskie piżamy i grzecznie podziękuję, okay? - zapytałam.
- Daj mi sekundę - szepnął i zniknął. Pewnie pobiegł w wampirzym tempie, ale jak dla mnie to świetna sztuczka ze znikaniem. Wrócił po pięciu sekundach.
- Dałam ci sekundę, a zajęło ci to pięć - stwierdziłam z uśmiechem.
- Były korki na korytarzu, bo burza popsuła sygnalizacje przy schodach - powiedział i podał mi ubrania. - Weź co chcesz. Ja wychodzę - stwierdził i zniknął. Znowu. Nienawidziłam kiedy to robił. Spojrzałam na ubrania, które trzymałam rękach. Jedna za duża koszulka i dwie super krótkie koszule nocne. Miałam ochotę przywalić temu wampirowi. Wzięłam za duży T-shirt i moje majtki i poszłam do łazienki.
Obudził mnie grzmot. Jak ja nienawidziłam burzy. Próbowałam znowu zasnąć, ale nie mogłam. Pieprzone błyskawice. I grzmoty. Otworzyłam oczy, dokładnie kiedy grzmot zgrał się z błyskiem. Pisnęłam i przytuliłam się do kołdry. Jak ja nienawidziłam burz.
- Elena? - usłyszałam jego głos, zanim zobaczyłam, że drzwi się otwierają. - Dlaczego nie śpisz, księżniczko? - zapytał. Miał zaspany głos. Odwróciłam się w jego stronę i zobaczyłam, że ma na sobie tylko spodnie. Przełknęłam ślinę i zamrugałam kilka razy, zanim odpowiedziałam.
- Grzmoty mnie obudziły - szepnęłam, a burza chyba stwierdziła " dodajmy efektu do jej wypowiedzi, tak dla śmiechu " i po raz kolejny pisnęłam przez ten głośny jak cholera grzmot.
- Mogę spać z tobą jak chcesz - zaproponował wampir i byłam pewna, że się uśmiechał. Nawet nie musiałam na niego patrzeć, żeby to wiedzieć. Dupek.
- Nie trzeba - powiedziałam i BUM kolejny grzmot. - Nie musisz ze mną spać... A-ale byłabym wdzięczna, gdybyś się położył ze mną - szepnęłam. Damon nie zastanawiał się nawet przez chwilę i położył się na łóżku. On na skraju jednej połowy, a ja przesunęłam się na drugi kraniec. - Trzymaj się swojej połowy - powiedziałam cicho.
- Śpij księżniczko. To tylko burza, a ja będę grzeczny - szepnął cicho. Zamknęłam oczy, jednak te dźwięki nie dawały mi spokoju. Po chwili usłyszałam coś innego. Coś znajomego.
- Nucisz? - zapytałam ospale, przypominając sobie jedną z kołysanek dla dzieci.
- Nie możesz mi tego zabronić. A teraz śpij - dodał i znowu zaczął nucić. Skupiłam się na jego głosie i to pozwoliło mi zignorować burzę. Zasnęłam.
Kiedy się obudziłam nie byłam na mojej połowie łóżka. Do cholery, nawet nie leżałam na łóżku. Moja głowa opierała się o klatkę piersiową Damona, którego głowa leżała na mojej lewej dłoni. Nasze nogi były tak zaplątane, że miałam problem z odgadnięciem, która jest prawa, a która lewa. A żeby było weselej Damon trzymał mnie w żelaznym uścisku, przyciśniętą do jego klatki piersiowej. Podniosłam lekko wzrok, próbując go nie budzić. Miał zamknięte oczy i oddychał miarowo. Jego włosy były w słodkim nieładzie. Cała ta sytuacja była absurdalna! Leżałam w łóżku w bratem mojego chłopaka. Żeby było zabawniej miałam na sobie tylko majtki i jego T-shirt. A żeby było jeszcze zabawniej on miał na sobie tylko spodnie od piżamy. Czyli wynikało z tego, że nasze ciała dzieliły tylko cienkie warstwy materiału ubrań. Powinnam go obudzić. Tak. To właśnie powinnam zrobić. Tylko, do cholery, nie mogłam oderwać wzrok od jego nieziemskiej klaty i od tego, że jej dotykałam. Zamknęłam oczy, próbując odpędzić... obrazy, które pojawiły się w mojej głowie. Obrazy, które nie powinny za żadne skarby wiązać się z Damonem. Nie otworzę oczu. Udam, że jeszcze śpię i kiedy on się obudzi będzie musiał nas rozdzielić... Albo nie. Do cholery przecież to Damon! Kiedy się obudzi nie tylko nas nie rozdzieli. On nie wypuści mnie z tego łóżka. Moje serca zaczęło szybciej bić. Jak ja miałam wyjść bez szwanku z tej sytuacji? Poczułam jak Damon się rusza i szepcze coś przez sen. Zamarłam bez ruchu, kiedy jego ręka zjechała z moim pleców na biodro. Cholera, cholera, cholera! Dlaczego to było takie skomplikowane? Miałam ochotę uderzyć go w twarz za to co robił, ale równocześnie bardzo mi się to podobało... Mimowolnie zaczęłam rysować palcem po jego klatce piersiowej. Dotykałam jego mięśni i tworzyłam bezsensownie kształty. Nie wiem ile leżałam gładząc go po klacie. Nagle usłyszałam dźwięk otwieranych drzwi wejściowych i kroki na korytarzu. Cholera.
- Damon, obudź się - powiedziałam cicho i zaczęłam nim poruszać. Czemu musiał mieć taki twardy sen. - Damon, do cholery! Ktoś jest w domu - syknęłam i próbowałam wyplątać się z jego objęć. Wampir poruszył się. W końcu!
- Po co mnie budzisz? - usłyszałam jego cichy głos. Po chwili poczułam jak jego mięśnie się napięły, a on otworzył oczy. - Elena, czemu na mnie leżysz? - zapytał, wpatrując się we mnie.
- Ja mogłabym spytać, czemu twoja ręką jest tak blisko mojego tyłka, ale sobie to daruję - szepnęłam.
- Na twoje pytanie miałbym prostą odpowiedź... - zaczął z uśmiechem, ale mu przerwałam.
- Damon, do cholery, puść mnie - syknęłam. Uśmiechnął się. - Nie żartuję! Puść mnie - powiedziałam ze złością.
- Wyrywasz się jak kociak - stwierdził i zaśmiał się, kiedy rzuciłam mu złowrogie spojrzenie.
- Damon, chyba ktoś... - zaczęłam, ale świat stwierdził, że trzeba pogorszyć sytuacje i w tym momencie do pokoju weszła Bonnie. Dziewczyna zamrugała oczami, a ja gwałtownie wyrwałam się Damonowi. Odsunęłam się od niego i szybko wstałam.
- Czy wy dwoje...? - Bonnie zadała niedokończone pytanie. Chyba się zarumieniłam. W sensie jak burak. Byłam czerwona jak burak, do cholery. Chciałam odpowiedzieć, ale Damon mnie uprzedził.
- Wiesz, wiedźmo, to co się tutaj stało... chyba tu zostanie - szepnął i mrugnął, do cholery mrugnął, do niej.
- To ja może... - Bonnie się zawahała i wyszła z pokoju. Rzuciłam Damonowi złowrogie spojrzenie i wybiegłam za przyjaciółką.
- Bonnie, czekaj - powiedziałam, a ona odwróciła się w moją stronę.
- On? Serio? To musiał być on? - zapytała.
- Bonnie. To nie tak. Nie spaliśmy ze sobą - powiedziałam szybko.
- Właściwie to spaliśmy! - usłyszałam głos Damona. Bonnie uniosła brew i spojrzała na mnie.
- No dobra. Spaliśmy.
- Przyznałaś to! - usłyszałam głos wampira.
- Zamknij się, próbuję wszystko wyjaśnić! - zawołałam i pociągnęłam Bonnie za rękę w stronę łazienki. Kiedy już tam byłyśmy odkręciłam prysznic.
- Czekam - powiedziała Bonnie.
- Bałam się burzy, a on zaśpiewał mi kołysankę - powiedziałam, świadoma, jak żałośnie brzmię.
- I po tej kołysance stwierdziłaś, że będziesz uprawiać sex z bratem twojego chłopaka?
- Nie! Nie robiliśmy tego! - zawołałam ze złością. - Tylko spaliśmy w jednym łóżku - Bonnie westchnęła. - Posłuchaj. Wiem, że brzmię jakbym się tłumaczyła, ale to prawda. - czarownica pokręciła głową.
- Jakoś ci nie wierzę, ale niech ci będzie.
- Dziękuję, Bonnie... Mam tylko jedną prośbę. Mogłabyś nie wspominać o tym Stefanowi? Zrobi awanturę i...
- Elena - Bonnie mi przerwała. - To twój problem. Ja nie będę ingerować - odetchnęłam z ulgą.
- Dzięki. Naprawdę dzięki.
- On tu będzie za 10 minut - powiedziała Bonnie.
- I nic mu nie powiesz - dodałam, a ona pokiwała głową na znak zgody.
- Elena... Jeśli nie chcesz awantury ze swoim chłopakiem to zdejmij koszulkę jego brata, okay? - spytała i wyszła z łazienki nie oczekując odpowiedzi.
