AD.1 Witam wszystkich jeszcze raz. To opowiadanie już kiedyś było, ale z przyczyn technicznych zostało zdjęte. Lecz teraz życzę miłego czytania.
WSTĘP
Pięć lat wcześniej… (wspomnienia pisane z perspektywy Arizony)
„Dla mnie i mojej rodziny dwudziesty piąty maja zapisał się czarnymi literami. To wtedy moja żona zaginęła. Około trzynastej odebrałam telefon.
Myślałam że to Callie dzwoni, ale był to jeden z policjantów który poinformował że niedaleko Montany odnaleziono jej samochód, ale najgorsze i najlepsze było to że nie było jej w środku. To oznaczało że żyła, przynajmniej tak wierzyłam.
Byłam załamana całą sytuacją, bo dopólki nie odnaleziono by ją lub jej ciała miałam żyć w zawieszeniu na dodatek samotnie wychować nasze dziecko które od trzech miesięcy nosiłam w swoim łonie. Podziękowałam policjantowi i odłożyłam telefon.
Stałam na środku salonu i nie wiedziałam co w tym momencie mam z sobą zrobić. Czułam się jak by mnie zmroziło i nie mogła się ruszyć chociaż na krok. Jeszcze rok temu o tej porze cieszyłam się naszymi planami na życie a teraz…
Na szczęście moje rozmyślania nie trwały długo. Musiałam poinformować o całej sytuacji nasze rodziny i szpital. Nie mogę być w tym sama. Potrzebowałam pomocy…
Chwyciłam torebkę i ruszyłam do samochodu. Pierwszy cel dyrektor.
Piętnaście minut później ( Biuro Webbera)
Proszę usłyszałam gdy kilka razy zapukałam. Weszłam. Co miałam mu powiedzieć? Może już wiedział? Coś się stało? Spytał zachęcając bym usiadła.
Kilka minut temu odebrałam telefon. Tak? Calliope zaginęła wydusiłam z siebie patrząc na niego ze łzami w oczach…
Jak to? Przecież miała być tu wieczorem.
Nie wiem, to co mi powiedzieli to tyle że nie było jej w aucie. Nie wytrzymałam już i moje łzy zaczęły spływać razem z makijażem ale nie zważałam w tym momencie na to. Kiedy podszedł do mnie i przytulił byłam w duchu mu za to wdzięczna.
Dr. Robbins proszę wziaść wolne i zadbać o siebie. Wiem że to będzie najlepsze w twojej sytuacji. Pamiętaj że nie jesteś sama. Skontaktuje się z odpowiednimi organami i w razie potrzeby udzielimy im wszelkich potrzebnych informacji –zadeklarował uśmiechając się delikatnie. Dziękuje szefie…
Po tej rozmowie zrobiło mi się trochę lżej… Teraz musiałam skupić się na sobie. Miałam przecież mieć małego anioła który potrzebować będzie jego mamy. Mam tylko nadzieję że ona się w końcu znajdzie.
24.05.2005 Boston
To miała być czternasta doroczna konferencja chirurgów ortopedów, a Callie Torres jej gwiazdą. Została zaproszona by podzielić się z swoimi wynikami jakie uzyskała w ostatnim czasie gdy pracowała nad stworzeniem sztucznej chrząstki.
Dziewczyna nie nawidziła publicznych wystąpień ale czego nie robi się dla szefa. Po tym miała wrócić do pracy i objąc szefostwo swojego działu, gdyż jej poprzednik odszedł na wcześniejszą emeryturę.
Jej życie znów zaczęło wracać na właściwe tory. Miała wspaniałą żonę, w drodze pierwsze dziecko, dobrą pracę. Jej amerykański sen.
Nawet jej bardzo katolicki ojciec przyzwyczaił się do jej nowego życia i w pełni cieszył się na moment gdy miał zostać dziadkiem.
Ale tego co stało się w drodze powrotnej do Seattle nie wiele za Montaną nikt nie przewidział. Od początku jazdy czuła się jakby ktoś ją śledził.
Dopiero gdy została zepchnięta przez inne auto zrozumiała że nie jest bezpieczna i trzeba było uciekać. Na jej szczęście w pobliżu był las. Dotarła do niego bardzo szybko,ale promieniujący ból głowy nie zapowiadał że to koniec kłopotów…
