UWAGA: Wszechstronne yaoi bez żadnych limitów. Od razu mówię, że będą tu występować paringi ojciecxsyn. Jeśli nie tolerujecie lub po prostu nie lubicie takich rzeczy, przejdźcie do następnego fanfica. Dziękuję.
Autorem i właścicielem Naruto jest Masashi Kishimoto. Nie ja.
Upojna noc
Naruto leżał z rękami pod głową na łóżku w kompletnej ciemności. W myślach liczył jęki ojca, dochodzące z sąsiedniego pokoju. Westchnął, kiedy doszedł do 231. Założył nogę na nogę i zaczął machać stopą, nucąc ulubioną piosenkę.
Nie pamiętał swojej matki. Wiedział tylko, że nazywała się Kushina i miała czerwone, długie włosy. Zmarła tuż po porodzie. To był powód, dla którego jego ojciec zstąpił ze stołka Hokage. Po jakichś 14 latach żałoby najwyraźniej zaczęło mu się nudzić. Chłopak zanotował, że uprawiał seks z prawie wszystkimi znanymi mu mężczyznami. Przynajmniej większość przyłapał. Co do reszty... Wciąż tylko spekulacje.
Mówiąc przyłapał chodzi o to, że ich widział z nim. Minato wciąż był święcie przekonany, że nic nie wie o jego przygodach. Co było wyjątkowo głupie, bo większość jego przygód działa się w jego domu, który dzielił z synem. Naruto musiałby być wyjątkowo głupi i ślepy, aby nie zauważyć tego, co wyprawia.
Chłopak zauważył, że jego ojciec jest seme prawie we wszystkich wypadkach. Na razie zauważył jeden wyjątek od reguły. Aktualnie miał on miejsce. Jiraiya. Ten zboczony Sannin doprowadzał jego ojca do nieba. W końcu zamilkli.
Naruto wyciągnął spod poduszki swój kajecik i w nikłym świetle odszukał aktualną datę. Wyciągnął z szafki długopis i zanotował:
„Jiraiya.
Jak tak dalej pójdzie, to ofusan zacznie wdziewać kieckę. Mógłby chociaż wreszcie mi to powiedzieć. Zastosowałem już tyle iluzji, a on dalej jest święcie przekonany, że o niczym nie wiem... Głupek."
Notka była tuż pod tą, w której zanotował swoje domysły. Był przeciwnikiem przeciwników stosunków męsko-męskich i szczerze mówiąc, nie rozumiał o co chodzi z tym pomiędzy ojcem i synem. A dodając coś jeszcze szczerszego, to chciał z nim spróbować.
Schował swój cenny kajecik i wskoczył pod kołdrę, zamykając oczy. Wciąż pamiętał ten szok. Było to dwa dni po jego 16 urodzinach. Zobaczył ich na kanapie. Rozumiał Jiraiya, Kakashi, Itachi, Kiba, Asuma, itd., ale IRUKA?! Zawsze sądził, że jest to najczystsza duszyczka pod słońcem, a tu wpada Ironia i mówi: „sory koleś, ale jest zupełnie inaczej!".
Teraz, jako 17 latek, miał coraz większy problem ze swoimi durnymi snami. Nie, wykreśl ostatnie. Kochał je, ale przysparzały mu sporo kłopotu, zwłaszcza, jak musiał wstać i pędzić na misję. Ostatnim razem Kakashi stanął po jego stronie. Chłopak złapał go tuż za cmentarzem (długo się zastanawiał, co on tam wyprawia). Z koszmarnym rumieńcem wyjaśnił, o co chodzi i że potrzebuje czasu. Ku jego zdziwieniu, jedynym komentarzem był chichocik i zapewnienie, że ma godzinę. Skorzystał z tego w pełni.
Potrząsnął głową, wyrzucając z myśli te zawstydzające wspomnienia. Zacisnął mocniej powieki, wyobrażając sobie, że śpi. A kiedy śpi, śni o tym, że śpi. A tam jest sen o tym, że śpi. Tak właśnie zaczęła funkcjonować jego logika. Śpi i śni o tym, że śpi.
Minato głośno dyszał. Jiraiya zawsze doprowadzał go na skraj wyczerpania. Pomimo długich walk słownych, ręcznych i wzrokowych, to on zawsze był uke. Na szczęście, każdy inny z Jiraiyą miał to samo. Sannin obiecał mu jednak, że na urodziny mu pozwolić być ten jeden raz seme... Namikaze zastanawiał się, jak powiadomić o tym wszystkim Naruto. Tego niewinnego chłopca. Nie chciał zniszczyć jego psychiki.
Jiraiya, czując, że jego uczeń znowu topi się w swoich myślach, przyciągnął go do siebie pod kołdrą i złożył parę całusów na ramieniu. Minato wtulił się plecami w niego, zamykając oczy.
-O czym tak myślisz?
-O Naruto.-westchnął blondyn. Sannin zagryzł wargę. Tę kwestię poruszał ostatnio nie tylko Minato. Kakashi i Iruka mieli coraz więcej pomysłów, ale każdy mógł równie dobrze zrazić chłopaka do tego, co się działo.
-Zrozumie... To dorosły chłopak.
-Ale jest taki...
-Niewinny? Pewnie tak pod jednym względem. Pod drugim pamiętaj, że go uczyłem przez jakiś czas...
Na twarzy byłego Yondaime pojawił się grymas.
-Weź mi nie przypominaj...
Sannin zachichotał.
Dzień zapowiadał się wspaniale. Zgodnie z planem, Jiraiya opuścił jego mieszkanie wcześniej i Naruto się na niego nie natknął. Wybiegł z domu na trening z drużyną. Minato westchnął. Nie miał na dzisiaj żadnego większego zajęcia, co dobrze się składało, bo tyłek go bolał niemiłosiernie. Zerknął do pokoju syna. Tak jak się spodziewał, zastał tam kompletny nieład. Uśmiechnął się, wpadając na wspaniały pomysł. Posprząta!
Odetchnął, układając ostatnie książki na odpowiednie półki. To dopiero był trening. Zostało jeszcze tylko łóżko. Uniósł brew, znajdując pod poduszką kajecik. Przez chwilę się wahał. W końcu powiedział sobie: „czemu nie?" i wziął go do ręki. Jego syna nie będzie do wieczora, więc nie musi się obawiać niezapowiedzianego napadu.
Tak jak się spodziewał, był to rodzaj pamiętnika. Wczytał się w treść. Czasami chichotał, czytając zabawne komentarze. Po pewnym czasie zaczęły się pojawiać imiona znanych mu osób. Zmarszył brwi. Jeden z komentarzy przyspieszył bicie jego serca.
„Iruka.
Po prostu nie wierzę. A ja myślałem, że on jest... No dobra, nie jest święty. Widziałem, jak kręcił z Kakashim."
Minato zaczął mieć złe przeczucia.
„Kakashi.
Mogliby tak nie hałasować. Teraz już wiem, czemu go nie było na treningu. Ofusan zaczyna mnie irytować swoją głupotą. To jest już naprawdę komiczne."
Palce mu drżały, kiedy przerzucił następną kartkę.
„Asuma.
Serio? SERIO?! Przeszedłem przez cały salon, a oni nawet się nie zorientowali. Nie wiem, mam napisać sobie na czole WIEM, żeby wreszcie załapał, że nie jestem głuchy? No naprawdę, nawet Kakashi nie wymyśla lepszych podstępów. Ile jeszcze metafor mam zastosować, żeby przestał odgrywać tą szopkę?"
On wie, powiedział sobie w myślach.
„Jiraiya.
Uśmiałem się dzisiaj. Kto by pomyślał, a jednak ofusan bywa dziewczyną! Zaczynam się zastanawiać, jak to może wyglądać... Na pewno komicznie."
Później znalazł jeszcze parę rozmyśleń na temat stosunków męsko-męskich, o tym, jak wyglądałoby „zbliżenie" z ojcem oraz parę kąśliwych uwag. Minato zatrzasnął kajecik i wrzucił go na swoje miejsce. Po jego głowie krążyły różne myśli. A zwłaszcza ta nieczysta, krążąca wokół drugiego zagadnienia.
Naruto wparował do domu. Była prawie 7. Minato siedział za stołem z podpartym przez dłonie podbródkiem. Chłopak wyszczeżył się do niego.
-Jeszcze nie jesteś w łóżku? Cóż za...
Minato wiedział, że o co mu chodzi. Wreszcie załapał.
-Co masz na myśli, mówiąc łóżko?
-No wiesz... Leżenie, spanie...-wybuchł śmiechem i ruszył do pokoju. Po krótkiej chwili wrócił i usiadł naprzeciwko. Był całkowicie poważny.
-Czytałeś.-stwierdził, ale Namikaze kiwnął dla pewności głową. Blondyn spojrzał tępo na blat stołu.
-Bardzo zaciekawiła mnie końcówka: głupek. Inne docinki też były dosyć ciekawe.
-Moja wina, że nie mogłeś załapać? Prościej byłoby, gdybyś powiedział mi od razu.
-To nie jest takie proste.-zaczął poważnie Minato.
-A właśnie, że jest! Zachowujesz się, jakbyś mnie nie znał.
Minato uniósł brew.
-Serio? To co niby miałem powiedzieć?
-Coś w stylu: Chciałem ci powiedzieć, że kiedy nie daję ci spać to pieprzę się z facetami. Nie musisz wyskakiwać z łóżka i sprawdzać, co się u licha dzieje w pokoju TUŻ za ścianą.
Szczerość słów dobiła Minato. Przez chwilę jedynie gapił się na znudzonego Naruto. Potem wstał i podszedł do niego. Wziął go za podbródek.
-Wiesz, nie lubię być do końca szczery. Możesz zgadnąć, co teraz zrobię.
-Uziemisz mnie?-zaryzykował. Minato udał, że się zastanawia.
-Hm... Ciekawy pomysł, ale nie.
Wpił się agresywnie w wargi syna. Naruto wplótł palce we włosy starszego blondyna i przycisnął go do siebie jeszcze bardziej. Minato wygrał walkę o dominację (co nie jest zbytnim zaskoczeniem) i po chwili masował jego podniebienie językiem.
Naruto nie wierzył, ale mógł się domyślić. Jego ojciec był jeszcze bardziej zboczony, niż przypuszczał. Poczuł, jak plecy uderzają w powierzchnię stołu. Były Hokage oderwał się od jego warg i przeniósł usta na ucho.
-To twój pierwszy raz?-wyszeptał i wrócił do podgryzania go. Naruto lekko się zaczerwienił.
-Tak...-wymamrotał niewyraźnie. Minato spojrzał na niego z nieukrywanym zdziwieniem. Po chwili zagwizdał.
-A co z tym małym fanklubem?
-To fanklub Sasuke.
-Aha...
Minato wrócił do całowania go po szyi. Wyglądało na to, że nie może się zdecydować.
-Naru, idź do mojej sypialni. Ja muszę coś jeszcze załatwić.
Chłopak z ulgą zeskoczył ze stołu. Myśl, że ojciec wziąłby go tu... Była z lekka przerażająca. Posłusznie podreptał na górę, a Minato przeczesał włosy. Nie tego się spodziewał. Teraz musi być delikatny... Ale cholera! One ledwo się powstrzymywał.
Wkroczył do sypialni niepewnym krokiem. Naruto siedział na łóżku w samych bokserkach. Zrezygnował ze wstydu na rzecz oglądania reakcji ojca. Była ona dość pozytywna. Uparty charakter chłopaka i mniej więcej regularne ćwiczenia dały efekt.
Usiadł obok niego i, tym razem delikatnie, zaczął go całować. Naruto po chwili się odsunął z wyrazem oburzenia na twarzy.
-Tato, to że to mój pierwszy raz nie oznacza, że jestem z porcelany.
-To będzie cię bolało.
Chłopak wzruszył ramionami.
-Nie potrafię cię zranić.
Zero reakcji.
-Nie chcę, żeby to się odbiło na tobie negatywnie.
Naruto westchnął. Miał dosyć tego ojcowskiego biadolenia.
-Jak tak bardzo ci przeszkadza moje... em... dziwictwo? To pójdę do Jiraiyi i wrócę, jak będzie po...
Minato przyszpilił go do łóżka. Cała jego twarz wyrażała przerażenie tym pomysłem.
-Nie! Nawet się nie waż. Jesteś mój, jasne?
Chłopak uśmiechnął się, słysząc władczy ton ojca. Pokiwał potulnie głową. Minato wznowił całowanie go, ale tym razem z pełnią pożądania. W międzyczasie ściągnął z siebie całe swoje ubranie. Naruto jęknął, kiedy usta ojca zsunęły się jeszcze niżej.
Wtedy udało mu się zerknąć. Rozumiał już panikę ojca. Poczuł się nieco zawstydzony swoim rozmiarem. Nie, nie był mały! O nie! Ale w porównaniu do tego, co miał jego ojciec... Brak porównania. Wykreślić ostatnie.
Wtedy poczuł, że czegoś zaczyna mu brakować. W swoich rozmyślaniach i jękach odpłynął na dobrą minutę. I wtedy go poczuł. Tam. Ssał, całował i lizał. Chłopak miał wrażenie, że zaraz wybuchnie.
-Jee...szcze...-błagał między jękami. Minato spełnił jego prośbę, aż w końcu chłopak doszedł w jego ustach. Zaczerwienił się. Namikaze podciagnął się na łokciu i szybkim ruchem wpił wargi w jego usta. Naruto zasmakował samego siebie. Wyczuł słodkawą nutę, co było dla niego sporym zaskoczeniem.
Poczuł zimną maź w pobliżu...
-Co...
-Ej, spokojnie.
-Spokojnie!? Lodowate!
Minato zachichotał. Jego palce zaczęły go rozciągać. Na twarzy Naruto pojawiły się grymasy bólu. Namikaze pocałował go namiętnie. Zastanawiał się, jak to będzie wyglądać, kiedy skończą. Ich relacja. Dla niego była to tylko zabawa, ale nie wiedział, jakie to miało znaczenie dla syna. Naruto objął go.
W końcu palce opuściły jego wnętrze. Chłopak sapnął, kiedy coś nieporównywalnie większego zaczęło je zastępować. Wpił paznokcie w plecy ojca. Minato był zbyt podniecony, aby się powstrzymać, więc zwolnił swoje ruchy do minimum.
-Zaraz przestanie...-szepnął mu do ucha, podgryzając je jednocześnie, aby odwrócić uwagę syna od bólu. Chłopak dopiero po chwili skapował, że chodzi mu o tą nieprzyjemną część.
-Szybciej...-wyszeptał, ale on usłyszał. Jego ruchy stały się gwałtowniejsze. Całkowicie tracił nad sobą kontrolę. Naruto krzyczał za każdym razem, gdy jego prostata została pobudzona. Minato jęczał, starając się zadowolić.
Naruto nie mógł już dłużej. Nie mógł. Z wrzaskiem doszedł. Minato wykonał jeszcze parę pchnięć i do niego dołączył. Upadł na syna, dysząc. Chłopak objął go w pasie. Chciał wyraźnie coś zrobić, na co sugerowały by jego nieudane manewry.
-Mógłbyś ze mnie zejść? Trochę ważysz...
Minato parsknął śmiechem i położył się obok na boku. Podparł głowę ręką i zaczął wodzić po spoconym ciele Naruto wzrokiem. Chłopak zamknął oczy, rozpamiętując wydarzenie sprzed niecałej minuty. Nigdy nie przypuszczał, że będzie to tak przyjemne. Najprzyjemniejsze.
-Mam pytanie...-odezwał się w końcu młodszy blondyn. Spojrzał na ojca.
-Tak?
-Czemu sypiasz z nimi wszystkimi? Nie możesz się zdecydować, czy co?
Namikaze skulił się ze śmiechu. Zanim skończył, minęło parę nudnych minut.
-Heh. To troszkę skomplikowane.
Pokazał synowi coś tuż pod uchem. Chłopak przyjrzał się i zauważył dziwną pieczęć.
-Co to?
-Przynależność do pewnej grupy. Kawaler. Jasne. Wdowiec. Jasne. Nastolatek. Jasne. Żonaty. Jasne. Kobieta. W życiu.
-Aha. Grono zanudzonych gejów?
-Nie wszyscy są gejami. Można powiedzieć, że wyznajemy regułę... brak orientacji. Pierwsza zasada: trzymać język za zębami. Druga: seks tylko za obopólną zgodą. I tyle.
-Yhym...-Naruto znowu spojrzał na sufit-...a jak wciągnęliście do tego biednego Irukę?
-Spytaj Kakashiego. Ja tam byłem z nim tylko dwa razy. Strasznie się denerwuje, jeśli to jest ktoś inny niż jego srebrnowłosy.
-Aha. Biedny Iruka. Tato?
Poczuł na sobie pytające spojrzenie ojca.
-Jaki jest... em... próg wiekowy...
Minato po chwili znalazł się nad nim z diabelskim uśmieszkiem i ugryzł go tuż pod uchem. Syknął. Poczuł lekkie pieczenie.
-I włala!
Będę wdzięczna za konstruktywną krytykę. Nie obiecuję, że uda mi się skończyć to opowiadanie, ale będę się starać. Wybaczcie, za moje zboczenie. :)
