Uwagi:
Akcja odbywa się w sezonie szóstym. W mojej wersji historii Cole nie jest już duchem, dlatego, że po prostu mi to nie pasuje w dalszych rozdziałach. Ogólna fabuła stworzona jest na podstawie sezonu szóstego, jednak ze zmienionymi elementami, jako moja teoria (lub nawet nie) dalszych losów Ninja w serialu. Jest to również odrębna historia, która może się wydarzyć, oczywiście nie licząc paru późniejszych elementów. Mam nadzieję, że przyjmiecie dobrze tą historię. Miłego czytania!
~Small
Ps. Nya złamała rękę, podczas walki z wrogami.
„Według tej mapy, powinniśmy udać się na... dno oceanu." Cole uśmiechnął się niezręcznie. Znowu musieli zejść pod wodę. Gdyby nie to, że ich misja była ważniejsza niż ważna, chłopak z chęcią by sobie odpuścił. Podobnie zresztą było z ninja ognia, który na słowo „ocean" zrobił się blady jak ściana. Mistrz ziemi nie widział chyba gorszego lęku przed wodą.
„Świetnie." Kai sarkastycznie wydukał po czym skrzyżował ręce na piersi. Poczuł delikatne kłucie w żołądku. „Zaczyna się." Przeleciało mu przez myśl.
„Czy nie uważacie, że to trochę...no nie wiem, nienormalne!?" Ninja piorunów najwidoczniej również nie miał ochoty na pewną kąpiel. „Szukamy przedmiotu, o którym nic nie wiemy! A co się z tym wiąże? Niebezpieczeństwo! Czy tylko ja nie mam ochoty więcej wpadać w pułapki dla czegoś co może nawet nie istnieć?! Pytam się!"
„No i wybuchł."
Wszyscy wiedzieli, że w tej chwili nie ma co nawet mówić do Jay'a, który za ich plecami rozmawia sam ze sobą. Zdarzało się to już często i zazwyczaj przestawał po zmienieniu tematu rozmowy.
„Właściwie to chłopak ma trochę racji. Co jeśli popłyniemy na darmo?" Brunet przejechał dłonią po kolczastych włosach.
„Musimy zaryzykować Kai. To może być klucz do zwycięstwa, albo posłuży to zapobiegnięciu katastrofy." Ninja z tytanu odezwał się wreszcie.
Pomimo tego, że wiedzieli o braku jakiegokolwiek wyjścia, dało się słyszeć ciche westchnienie od każdego z pięciorga nastolatków, nie licząc marudzącego Jay'a oczywiście.
„No więc..." W tle nadal słychać było głos niebieskiego ninja. „Ruszamy."
„Łódź jest gotowa." Nya z kluczem w zdrowej ręce uśmiechnęła się smutno do przyjaciół. Nadal była zła na siebie, że dała się zranić.
„Dzięki siostra. Poradzicie sobie tutaj?" Kai położył dłoń na jej ramieniu.
„Tak, damy radę. Uważajcie na siebie dobrze?" Przytuliła brata na pożegnanie. Obserwowała jak jej drużyna wchodzi na pokład tego, stworzonego przez nią, transportu wodnego. Wiedziała, że misja, na którą się porywali to nie przelewki, dlatego martwiła się nieco. Zwłaszcza, że nie mogła tam być wraz z nimi.
Podeszła do niewielkiego panelu zasypanego od góry do dołu różnej wielkości przyciskami i paroma dźwigniami. Pociągnęła za jedną z nich, która wywołała spuszczenie łodzi w dół. Chwyciła następną po czym powtórzyła czynność. Mechanizm zerwał liny utrzymujące „Muszlę",a ona wsunęła się do wody, powoli odpływając.
„Zane, jak daleko mamy jeszcze płynąć?" Kai usiadł na fotelu obok blaszanego przyjaciela.
„Przewidywany czas to 34 minuty 52 sekundy." Uśmiechnął się lekko, widząc poddenerwowaną minę czerwonego ninja, chciał dodać mu trochę otuchy.
Pozostali z zaciekawieniem przyglądali się przepływającym obok nich rybom o różnych kolorach i rozmiarach. Jay dla zabicia czasu nadawał imię co ciekawszej sztuce po czym udawał rozmowę z nimi w „rybim" języku.
„Hej Kai! Patrz, ten się nazywa Kenny!"
„Jay ja..." Ninja piorunów przerwał mu uniesieniem ręki i pociągnął do siebie.
„Po prostu patrz."
Wcześniej chłopak nie przyglądał się morskim głębinom. Powoli uznawał, że ten wodny krajobraz jest mniej straszny, gdy obserwuje się go z takiej perspektywy. Rzeczy, które z początku stanowiły część całości koszmaru, teraz stały się dość przyjemne.
Nastolatek z rudawą czupryną poklepał przyjaciela i przez resztę czasu siedzieli z nosem przyklejonym do szyby łodzi podwodnej.
„Jak dzieci." Czarny ninja pokręcił głową, jednak po chwili się uśmiechnął. „Przynajmniej Kai nam nie histeryzuje."
„Słyszałem to!" Nadal nie odrywał wzroku od pary pomarańczowych rybek, lecz po jego głosie można było wyczuć lekką irytację. Pomimo tego zaśmiał się przyjaźnie i przyznał. „Taak... chyba masz rację."
Zane przyglądał się wodnemu pejzażowi przed nim. Według mapy, ich cel miał znajdować się około 100 metrów na północ. Znów złapał za stery i nakierował Muszlę w odpowiednim kierunku. Rozglądał się dookoła. Mimo wszystko liczył na jakiś wielki wrak statku, w którym ukryty byłby prosty do rozbrojenia sejf. Jednak, ku jego zdziwieniu, na drodze stanęła mu wielka kamienna ściana.
„Chłopaki my... mamy mały problem."
„Co jest blaszaku?" Jay odwrócił się w stronę ninjadroida.
„Wygląda na to, że natrafiliśmy na przeszkodę, za którą może być to czego szukamy." Wystukał coś na klawiaturze a na monitorze pojawił się obraz ich położenia z lotu ptaka. „Myślę, że nasz cel znajduje się w jaskini przed nami."
„Dobra ludzie, szukamy czegoś na styl otworu, jakiejś dziury w skale." Lloyd podrapał się po głowie.
„To nie będzie konieczne." Oczy Zane'a zaczęły mrugać jasnym światłem. „Mogę zeskanować grubość, wszelkie zagłębienia i otwory w ścianie, wystarczająco duże, byśmy mogli przez nie przepłynąć."
Ninja z tytanu obracał głową z góry na dół, od prawej do lewej, aż w końcu zatrzymał się w miejscu. „Mam." Chwycił za stery i podpłynął do zakrytego przez glony miejsca. Z łodzi nagle wysunęły się metalowe szczypce i ninjadroid odsunął zablokowane przejście.
Powoli wpłynęli do środka niewielkiego tunelu, do którego ledwie się zmieścili. Sterujący chłopak wdusił mały przełącznik zapalający lampy. Znajdowali się coraz dalej od prawdopodobnie jedynego wyjścia by po chwili ujrzeć szafirowe światło.
„Wooaah..." Tylko to w tej chwili potrafili z siebie wydusić.
Dryfowali na powierzchni wody, otoczeni dookoła siebie pięknymi kamieniami szlachetnymi o rozmiarach ludzkiej głowy, które odbijały się w tafli, przez co wyglądało to, jakby woda była z kryształu. Centrum tego cudownego miejsca całkowicie zmieniał postać rzeczy. Wysepka z wielkim wrakiem, zanurzającym się lekko. Pewnym było, że to tam mieści się ich cel.
Otworzyli kopułę łodzi i wysiedli na brzeg. Z jednej strony wejście na pokład tego rozpadającego się potwora dodawało nieśmiałości, jednak z drugiej, nastolatkowie byli ciekawi tego co mogą tam spotkać, przy czym była to ich misja, której tym razem nie mogli zepsuć.
„No to... zróbmy to!" Kai wskoczył na drabinkę tajemniczego statku i wspiął się na górę. Za nim, z lekką niepewnością, poszła reszta drużyny. Rozejrzeli się dookoła.
„Okay chłopaki, rozdzielamy się. Ja razem z Jay'iem i Zane'em poszukam tutaj, może jest jakaś luźna deska ze skrytką. Cole i Kai, wy pójdziecie sprawdzić pod pokładem." Przytaknęli porozumiewawczo i odeszli w swoje strony.
Trójka ninja włóczyła się tu i tam, jednak nie znalazła niczego. Czas coraz bardziej się dłużył. Wreszcie, zrezygnowany Jay usiadł tuż obok Lloyd'a i podparł się łokciami o kolana.
„Przegrana sprawa, stary. Nic tu nie ma!"
„Pamiętaj, że nie wiemy co jest na niższym poziomie statku." Uśmiechnął się w stylu: „tracę nadzieję, ale nie chce tego okazać".
"Jest 50% szans, że Kai i Cole odnajdą to, czego szukamy."
"Jej, dzięki Zane." Odparował lekko sarkastycznie niebieski ninja.
Wtedy usłyszeli pod sobą donośny krzyk, który znali aż za dobrze. Zerwali się na równe nogi i pobiegli w stronę jego źródła. Po drodze ujrzeli ledwie widoczne porozrzucane kawałki desek i różnych mebli. W środku ogromna łódź wydawała się o wiele, wiele większa.
„Ch-chyba nie uwierzycie, ale..." Cole wyciągnął drżące dłonie w stronę przyjaciół. Płomień stworzony przez Kai'a był wystarczająco silny, by mogli zobaczyć trzymany przedmiot. Po chwili ich oczy rozszerzyły się ze zdumienia.
„To... to.." Nie mógł wykrztusić sparaliżowany, nie wiadomo czy ze szczęścia, czy ze strachu Jay.
„Wehikuł czasu."
"Nya?" Nastolatkowi w zielonym odpowiedział głośny szmer. "Nya? Nya! Słyszysz mnie?" Westchnął ciężko. Od 10 minut próbował powiedzieć siostrze Kai'a, że odnaleźli to czego szukali. Przymknął oczy i spuścił głowę, kiedy nagle w radiu odezwał się znajomy głos, a na ekranie wyświetliła się twarz.
"Lloyd! Tak mi przykro, nie mogłam odebrać wiadomości. Wygląda na to, że nie mieliście zasięgu." Dziewczyna mówiła pospiesznie. "Więc? Znaleźliście coś?"
"Tak i... może nie uwierzysz ale..." Wiedział, że zabrzmi to dziwnie, ale co miał zrobić? "To jest wehikuł czasu." Zaśmiał się nerwowo.
"Co?! M-mówisz poważnie?"
"Całkiem poważnie."
Nastała krótka cisza. Blondyn rozumiał, że może to być trochę trudne do przełknięcia, on sam nadal zastanawiał się czy przypadkiem nie jest we śnie.
"Już wiem!" Nya krzyknęła wreszcie. Ze zdziwienia i ciekawości pozostali ninja zbliżyli się do rozmawiających.
"Ale.. ale co siostrzyczko?" Kai spytał z lekkim śmiechem.
"Dlaczego piraci szukali wehikułu!" Nikt nie rozumiał o co jej chodzi, więc gapili się tylko w ekran. "Oh! Chłopcy! Piratów jest niewielu prawda? Myślę, że ta machina potrzebna im była do cofnięcia się w czasie i zabrania ze sobą swoich kumpli do naszych czasów."
Popatrzyli na siebie, a później na nią. To miało sens.
"Myślę, że możesz mieć rację. Bez wehikułu nie zdziałaliby zbyt wiele." Odezwał się Zane.
Reszta przytaknęła głowami i odeszli w stronę fotelów. Ich misja, mimo, że dość krótka, stanowiła wyzwanie i wszyscy chcieli już zapewne wracać do domu. Ocean jest piękny, lecz nie przesadzajmy.
Nagle, piątka nastolatków poczuła zwalający z nóg wstrząs. Pewnym było, że przypadkowo w coś uderzyli. Istniało tez prawdopodobieństwo, że wcale przypadek to nie był. Klęczący na podłodze ninja nie zauważyli nawet, jak wehikuł upadł podczas domniemanego uderzenia w skały. Lloyd, który stał najbliżej przedmiotu i akurat rozmawiał z Nyą, próbował go złapać. Leżał teraz na brzuchu z wyciągniętą przed siebie ręką. Wstrzymał oddech, jednak było już za późno. Rozpostarło się oślepiające światło. Gdy dziewczynę o kruczo-czarnych włosach przestał oślepiać blask, zorientowała się co się stało. Ninja zniknęli.
