It''s christmas time!
-Ha ha ha! Jestem takim hero, że w ostatni piątek listopada zacząłem robić zakupy na święta, he he! A to wszystko z mini ratką!
-No to czas podnieść stopy procentowe...
-Słissu... Słissuniu... Słissunieniu noż christmas time idzie!
-Braciszku narysuj mi zajączka.
-Ale Lili, ja tu handlu...
-Vaaaash...
-No dobra!
-A Chopin jest lepszy od Bacha!
-Zamilcz, albo...
-Albo co? Postraszysz mnie Elizką? Polak, Węgier dwa bratanki i do wina i do walki!
-Milcz polski menelu-wrzasnął Gilbert.
-Zgiń, przepadnij ty pruska zarazo-Feliks nie był mu dłużny.
-Ja chyba jestem ateistą.
-A ja i moja żona Tino jesteśmy protestantami.
-Stary, kurde blaszka, my nie jesteśmy małżeństwem!
-Hola amigos, jest tu gdzieś mój pomidorek?
-Nie jestem kurna twoim pomidorkiem!
-Veeee. Doitsu, Doitsu jak w Berlinie!
-No w sumie...
Ale to nie był Berlin. Tak zawsze wyglądała międzynarodowa konferencja świąteczna. Arthur postanowił przerwać tę sielankę.
-SILENCE EVERYONE PLEASE!
I nic się nie wydarzyło. Norłej za to zaczął striptiz połączony z rozdawaniem prezentów, zaś Denmark jak to Denmark zaczął jak kretyn rzucać klockami Lego we wszystkie strony galaktyki. Kirkland postanowił użyć metody „na Ruska".
-Shut up or become one with Mother Russia, yeah!
No ale coś mu nie wyszło. Siedząca za nim Natalia przełożyła śpiący Obwód Kaliningradzki na stojący obok fotel, nabrała powietrze w płuca i krzyknęła:
-ZAMKNĄĆ RYJE DO JASNEJ CHOLERY, BO POZNACIE GNIEW WANII JEŚLI OBUDZICIE MU SYNA!
I wiecie co? Podziałało! I wtedy przyszedł... nie, nie Iwan, nie psujmy ludziom zabawy w straszenie bliźnich! Wszedł Toris, a jego mina nie zwiastowała nic dobrego.
-Wiecie, że Iwan nie chce wystawiać u siebie w Moskwie Pana Tadeusza autorstwa mego wieszcza Mickiewicza?
W Feliksie zawrzało. No cóż Mickiewicz Mickiewiczem ale Laurinatis przegiął.
-Licia, totalnie, no ale Adaś to Polak!
-Mickiewicz to Litwin kurde blaszka!
-Przecież on tworzył „ku pokrzepieniu serc" polskich.
-Ale pisał „Litwo, ojczyzno moja"!
-A Litwa i Polska nie były pod berłem Iwana ze sto lat albo i lepiej?
-Zgiń...eee...Ravis!-Krzyknęli Feliks i Taurys.
-Ej, ej, ej! Bo mi paring popsujecie-wrzasnął Estonia.
-Niby jaki-spytali się Łotysz, Litwin i Polak.
-No LietPol i LatBel. Z Litwy takie seme, Polsza jak to Polsza-uke. A LatBel? Of course, Ravis uke, nie ma bata!
-Iggy! Rape me maybe-krzyknął Alfred.
-FrUk you States!-Wrzasnął Francis. Nastała cisza. Nic dziwnego. Francu był czerstwy jak rzeżucha.
-Ja to bym zjadł batona nierozmywalnego.
Tak, to nikt szczególny powiedział. Taki no-name od łóżek z Ikei. Szwecja się nazywa. Wszyscy zrobili schock face'a, Szwedek zaś przybrał coś na wzór troll face'a.
-No cóż, umiem mówić.
-Zrobię z ciebie moją prowincję-rzekł Francis z miną pedobera.
Szwecja zrobił FUUUface'a, a reszta przybrała minę pomiędzy lol i troll face. I w tym momencie na salę obrad wpadł Iwan w stroju baletnicy. Nastała cisza jak makiem zasiał. Nikt jednak nie zauważył małego Rosji, który spojrzał na ojca i pełen powagi rzekł:
-Tato, wyglądasz jakbyś się z parady równości urwał.
I w tym momencie Iwan Bragiński zaliczył vodka face. Pruseł nie wytrzymałby, gdyby nie powiedział tego, co rzekł:
-Ej Wania masz prawo zakazujące yaoi i yuri w realu a syn porównuje cię do yaoi!
I w tej chwili zagilbisty Gilbert zagilbiście zaliczył zagilbistego tefal face'a dzięki zagilbistej Elizce. Nagle na salę wparował Kanada w ciuchach Mariah Carey i rozdawał prezenty. Wigilijna konferencja nie odbyła się bez drobnych sprzeczek („Pruska mendo, wylałeś mi barszcz na sukienkę, taka zafelista była", „Iwan polej no jeszcze" „-Marry me Tino – A co ty Nataszka kurde blaszka?" „A mój tata to parada równości" „Słiiisuniu narysuj mi śpiącą stronę słonia!")
Wesołych świąt everyone!
AD.2013
