Biiip, biiip, biiip, biiip.
- Zamknij się – jęknęła Tenten, przekręcając się na bok, kiedy jej telefon próbował obudzić ją cztery godziny wcześniej, niż zwykle.
Biiip, biiip, biiip, biiip.
- Przymknij się wreszcie – jęknęła, próbując zagłuszyć dzwonienie poprzez przykrycie głowy poduszką i naciągnięcie na nią kołdry.
Biiip, biiip, biiip – Abonent jest czasowo niedostępny. Zostaw wiadomość po sygnale. BIIIP!
- Tenten, gdzie jesteś? Obiecałaś mi, że będziesz tu na czas, żeby zapisać się na przydział pokoi! Odbierz!
- DOBRA! – warknęła Tenten, porywając telefon z szafki nocnej. Chwyciła pustą szklankę i rzuciła nią o ścianę, roztrzaskując ją na drobne kawałki, które boleśnie poraniły jej dłoń.
- Cholera! – wrzasnęła, szukając chusteczek, żeby zatamować krwawienie. Wcisnęła telefon między swoje ramię a policzek.
- Wstałam, Sakura! Możesz przestać się drzeć!
- Wstałam! Jesteś spóźniona o jakieś pół godziny! Właśnie przepuściłaś okazję na wybranie swojego współlokatora! Bóg raczy wiedzieć, pewnie zostaniesz dobrana w parę z jakimś dziwadłem! Możesz nawet dzielić pokój z facetem! Wiesz jak bardzo ich obchodzi ten cały problem dotyczący płci—
- Uspokój się, Sakura. Przepraszam – tłumaczyła się Tenten, krzywiąc się przy próbie wyciągnięcia z dłoni odłamka szkła. Szperała między niezliczonymi śmieciami na podłodze, dopóki nie odkopała całkiem czystego t-shirta, którym owinęła rękę.
- Co się dzieje? Brzmisz, jakby coś cię bolało.
- To dlatego, że mnie boli. Skaleczyłam się w rękę przez twój głupi telefon. Byłam zadowolona ze swojego snu – wymamrotała Tenten, wstając i potykając się dookoła, dopóki nie zlokalizowała apteczki pierwszej pomocy.
- To twoja wina. Szkoła nie przyjmuje już wniosków.
- Nie martwię się tym. Jestem pewna, że będę żyć.
- Przemyślisz to, jeśli twoim współlokatorem zostanie chłopak – zaklinała się Sakura.
- Dla twojej wiadomości, właśnie przewracam oczami. To nie będzie chłopak.
- Między optymizmem a czystym złudzeniem jest cienka linia.
- Której jeszcze nie przekroczyłam.
- Dowiemy się o tym jutro.
- Neji Hyuuga? Co to jest do cholery?! – zażądała Tenten, wpatrując się w stertę papierów, którą wręczyła jej sekretarka razem z dokładną mapą szkoły, planem lekcji i etui na klucze do jej nowego pokoju.
- Cóż, nie złożyłaś wniosku o współlokatora, tak samo jak Neji. Żadne z was nie pofatygowało się, żeby pokazać się na dniu informacyjnym wczoraj rano – westchnęła, wyglądając na nadmiernie udręczoną i schowała się za górami nieposortowanych papierów.
- To dlatego, że spałam – oznajmiła ubogo Tenten, niechętnie przyjmując papiery. Jakby wyczuwając, co chciała powiedzieć stojąca za nią Sakura, szybko odwróciła się do różowowłosej dziewczyny.
- Nie mów tego? – ostrzegła.
- A nie mówiłam!
- Cholera, powiedziałam ci, żebyś tego nie mówiła!
Sakura uśmiechnęła się szeroko bez najmniejszych wyrzutów sumienia, a Tenten jęknęła. – Jeśli w coś wierzysz, wszystko powinno być dobrze – wymamrotała, schylając się po rączkę walizki na kółkach i ciągnąc ją za sobą.
- Och, jestem pewna, że będzie miły. Po prostu martwię się o swoją prywatność – wyjaśniła. – Z kim dzielisz pokój? – zapytała, próbując wnieść walizkę po trzech kondygnacjach schodów.
- Z Ino Yamanaką. Jako że ty się nie zapisałaś. Przynajmniej jest dziewczyną.
- To mój pokój – westchnęła Tenten, zatrzymując się przed drzwiami z numerem 301. Sakura roześmiała się, mrugając do niej, po czym odeszła kawałek dalej.
- Mój pokój!
- Łał! Tak blisko! Teraz musze cię znosić, mieszkając dwie sekundy, a nie dziesięć minut dalej.
Tenten westchnęła z frustracją i zaczęła szukać kluczy. Po kilku próbach znalazła je, kiedy drzwi się otworzyły. W rezultacie Tenten dźgnęła swojego nowego współlokatora kluczami w żebra.
- Uhhh… - Tenten zarumieniła się na policzkach. Spojrzała w górę, żeby przyjrzeć się człowiekowi, z którym spędzi kilka najbliższych lat swojego życia, dzieląc z nim pokój. – Przepraszam. To było zupełnie przypadkowe – zapewniła go.
Po raz pierwszy przyswoiła jego wygląd.
Miał długie, brązowe włosy związane na dole gumką i chłodne, błyszczące, srebrne oczy. Jego zaciśnięte usta były pewną oznaką aspołecznej osobowości.
- Uhhh… Mogę wejść? – spytała, czując się trochę głupio, że musi pytać o pozwolenie na wejście do swojego własnego pokoju. To uczucie ją wkurzyło.
Neji cofnął się, pozwalając Tenten wciągnąć walizkę przez próg.
Pokój nie był bogato urządzony. Były w nim dwa łóżka, dwa biurka, dwie półki, dwie szafy z wbudowanymi szufladami i drzwi, które prawdopodobnie prowadziły do łazienki. Jedno łóżko było starannie przykryte biało-niebieską pościelą, a biurko obok niego było wyposażone w zeszyty, długopisy i białego laptopa.
Tenten wrzuciła walizkę na drugie łóżko, słysząc dźwięk zamykanych drzwi. Neji wrócił na swoje łóżko, siadając na nim ze spokojem i wpatrując się beznamiętnie w jasnoniebieską wykładzinę.
Tenten rozpakowała się powoli, czując się trochę śmiesznie w związku z prostotą swoich ubrań. Chociaż przyszło jej do głowy, że Neji nie wyglądał jak typ faceta, który dbał o takie rzeczy.
- Cóż… Układ tego pokoju nie jest w żaden sposób uciążliwy – wymamrotała Tenten, próbując nawiązać raczej przygnębiającą konwersację między nią a jej milczącym współlokatorem.
- Hn.
- Ahh… rozmowny jak widzę?
- Uszczypliwa jak widzę?
- Hn – Tenten wyolbrzymiła sylabę. Neji zmrużył oczy.
- Omójbożepokazałeśemocje! – wrzasnęła Tenten, co oznaczało O mój Boże pokazałeś emocje. Neji westchnął. – Hn.
- I wracamy do punktu wyjścia. Ta rozmowa donikąd nie prowadzi – wymamrotała Tenten. Tenten pokazała mu język jak małe dziecko.
- Dorośnij – skomentował Neji. Tenten wyszczerzyła się w odpowiedzi, podchodząc do niewielkiej kolekcji książek, którą zabrała ze sobą. Wybrała tytuł, którego nie czytała już od jakiegoś czasu. Chciała posłuchać muzyki, ale nie była pewna czy Neji będzie jej za to wdzięczny.
Rozsiadła się na swojej zielono-białej pościeli.
Była totalnie pochłonięta książką, kiedy nie do końca świadomie usłyszała jak ktoś woła jej imię. Oczarowana tym, co działo się w książce, nie podniosła wzroku, dopóki czyjaś ręka nie potrząsnęła jej ramieniem.
- Ej! Czego chcesz? – warknęła Tenten, wyrywając swoje ramię. Zaczerwieniła się na wskutek wzdrygnięcia. Neji skrzywił się. – Co ty to cholery czytasz? – spytał.
- Nic – mruknęła, próbując odłożyć książkę. Neji był dużo szybszy niż myślała i wyrwał jej książkę z ręki. Uniósł brew, patrząc na tytuł.
- Undead loan. Powieść o zombie? - zapytał sceptycznie. Tenten szybko zabrała mu książkę.
- Nikt nie powiedział, że wszystkie dziewczyny lubią romanse – mruknęła, chowając książkę pod poduszką. Wyprostowała się z rumieńcem na twarzy.
- A tak w ogóle, czego chcesz? – warknęła. Neji przybrał lodowaty wyraz twarzy i przezornie zrobił kilka kroków do tyłu, podchodząc do biurka, na którym leżał otwarty laptop.
- Ktoś czeka na ciebie za drzwiami.
- Kto?
- Skąd mam wiedzieć? Ma różowe włosy.
- Sakura? – zapytała zaskoczona Tenten. Minęło dopiero pół godziny odkąd się rozdzieliły. Sakura byłą osobą, która rozpakowywała się godzinami.
- Hn. – Neji usiadł przy biurku i zaczął stukać w klawiaturę.
Tenten westchnęła, przewracając oczami. Podeszła do drzwi, nieco zbulwersowana faktem, że Neji nie zaprosił dziewczyny do środka, tylko zostawił ją za drzwiami.
- Cześć, Sakura – powiedziała wesoło, otwierając drzwi. Sakura uśmiechnęła się i zerknęła nerwowo do jej pokoju. – O co chodzi? – spytała Tenten i ściągnęła brwi, widząc, że Sakura jest wyraźnie zdenerwowana.
Sakura uśmiechnęła się z zakłopotaniem i przebiegła dłonią po swoich krótkich, jasnych włosach. – Nie za dobrze dogaduję się ze swoją współlokatorką. Trochę się pokłóciłyśmy i dostałam zakaz wstępu do pokoju, dopóki nie „zmniejszę trochę swojego czoła" – oznajmiła, cytując to, co powiedziała Ino.
Tenten zamrugała. – Jest naprawdę czarująca. – Skrzywiła się. Sakura uśmiechnęła się smutno.
- Więc zastanawiałam się, czy nie chciałabyś pójść na smoothie czy coś. To znaczy, jeśli skończyłaś ze swoim pokojem i w ogóle… Ja stawiam.
Sakura uderzyła w czułe miejsce Tenten. Smoothie, a co dopiero darmowy, nie był czymś, czemu Tenten mogłaby się oprzeć bez znacznego bólu z jej strony.
- Zostań tu. Tylko wezmę kurtkę – poinformowała, wracając do pokoju i zamykając drzwi przed zwycięską twarzą Sakury.
- Nie jesteś szczęśliwy? – skomentowała Tenten, mijając Nejiego i dostając się do swojej szafy.
- Masz cały pokój dla siebie przez co najmniej godzinę. Więc postaraj się nie urządzać głośnych imprez, kiedy mnie nie będzie.
- Hn – odparł, jak można się było spodziewać, Neji. Tenten nie mogła pohamować drobnego uśmiechu, który pojawił się na jej twarzy, pomimo faktu, że kompletnie ją ignorował. Z umiejętnością, która mogła być tylko wynikiem lat praktyki, zwinnie otworzyła szafę i wprawnie zdjęła z wieszaka dżinsową kurtkę. Następnie zatrzasnęła drzwi, zanim spadła na nią lawina ubrań, które tam wepchnęła.
Odwróciła się i zobaczyła, że Neji patrzył na nią z czymś zbliżonym do rozbawienia.
- Co? Nie każdy jest taki porządny jak ty – powiedziała, spoglądając na jego idealnie czyste biurko. Wszystkie książki na jego półkach były alfabetycznie poukładane w przeciwieństwie do jej książek rzuconych losowo na półki. Dbała o nie tylko na tyle, żeby upewnić się, że nie są zniszczone.
- Hn – powiedział, odwracając się z powrotem do ekranu komputera. Tenten zrobiła minę do jego pleców.
- Widzę twoje odbicie w laptopie.
- O to właśnie chodziło. Nie ma sensu wkładać całej energii w zniekształcanie mojej och-jakże-cudownej twarzy, jeśli tego nie widzisz.
- Czyżbym wyczuwał nutkę sarkazmu?
- Nie wiem, a jak myślisz?
- Odpowiadasz sarkazmem na sarkazm. Cyniczne.
Tenten założyła kurtkę i przeszła obok biurka Nejiego, udając kogoś lepszego. Nie wyglądał, jakby go to obchodziło.
- No dobra! Wisisz mi smoothie! – powiedziała Tenten zaraz po tym jak wyszła z pokoju, głośno zamykając za sobą drzwi. Szła korytarzem wraz ze swoją różowowłosą przyjaciółką, podskakując wesoło.
W kampusie nie był jeszcze zbyt wielu uczniów. Tylko garstka, która przyjechała cztery dni przed rozpoczęciem szkoły, żeby dostosować się do nowego stylu życia. Dlatego też Tenten i Sakura nie miały trudności z zajęciem miejsca w bufecie.
- Poproszę dwa owocowe smoothie – zamówiła Sakura, zanim kelnerka zdążyła zaoferować im menu. Odeszła raczej niezadowolona.
Tenten uśmiechnęła się szeroko, bawiąc się serwetką leżącą na stole dla zabicia czasu.
- No więc – odezwała się Sakura, splatając palce i opierając łokcie na stole. Położyła podbródek na dłoniach.
Tenten nie mogła powstrzymać się przed powiedzeniem: - No więc co?
Sakura skrzywiła się, jakby ignorancja Tenten ją uraziła. – Twój współlokator. Jaki on jest? – Wyglądało na to, że Sakurze trudno było unikać faktu, że Tenten została przydzielona do pokoju z facetem.
Tenten zmarszczyła nos. Sakura zdawała się tego nie zauważyć. – Ciężko oderwać od niego oczy, co nie? – rzuciła żartobliwie, szturchając Tenten w ramię.
- Hej, Sakura, wiedziałaś, że te serwetki są w paski?! Ale dziwne... Przepraszam, mówiłaś coś?
Sakura westchnęła z frustracją, przewracając oczami. Tenten uśmiechnęła się przepraszająco.
- Powiedziałam, że ciężko oderwać oczy od twojego współlokatora, co nie? – powtórzyła.
- Huh? Chyba tak. Ale on jest naprawdę…
- Naprawdę…?
- Zdystansowany. Zimny. Odizolowany. Małomówny. Opanowany. Porządny i—
- Ach, rozumiem, rozumiem. Ma jakieś wady – roześmiała się Sakura. Na jej twarzy pojawiła się zazdrość. – Ale ma nienaturalnie długie włosy jak na faceta… - powiedziała z tęsknotą na twarzy, przesuwając dłonią po swoich ściętych włosach. Tenten skrzywiła się. Jakiś czas temu Sakurze przykleiła się guma do włosów i, ku jej przerażeniu, musiała je ściąć. Jeszcze nie do końca się po tym otrząsnęła.
- Nie bądź zazdrosna, Sakura. Moim zdaniem z krótkimi włosami wyglądasz dużo lepiej. Wyglądasz totalnie zabójczo. Z długimi włosami wyglądałaś jak zakonnica.
- Um… Tenten, nie wierzę, że to był komplement.
- Dwa owocowe smoothie. – Nadmiernie pewny siebie głos kelnerki przerwał im w rozmowie. Kobieta postawiła na stoliku dwie wysokie szklanki.
- Arigato – podziękowała Sakura, kiedy kelnerka wróciła za ladę, machając w ich kierunku włosami upiętymi w cztery kucyki.
- No więc, jaka dokładnie jest Ino? – zapytała Tenten, próbując zmienić temat na taki, który byłby dla niej wygodny.
Sakura przesadnie się skrzywiła. – Głośna, irytująca blondynka.
- Czyli w zasadzie żółtowłosa wersja ciebie? – zażartowała Tenten, otrzymując od Sakury żartobliwy cios w ramię. Tenten udawała, że pociera swoje ramię i narzeka na zniszczenie jej idealnej skóry.
- Nie powinnaś przez cały czas rzucać sarkazmem.
- Boże uchowaj, nikt nie bierze mnie na poważnie.
- Mówię poważnie!
- Ja też!
Sakura westchnęła z frustracją. – To jest właśnie to, o czym mówię.
- Jak już wytykasz mi moje wady, czy jest coś jeszcze za co chciałabyś mnie skrytykować? – spytała Tenten, a w jej głosie zaczęła zbierać się prawdziwa irytacja. Pociągnęła łyk swojego napoju przez fioletową słomkę, żeby się uspokoić.
- Cóż… - Sakura przeszyła Tenten spojrzeniem i dziewczyna się skrzywiła, przygotowując się na to, co miało nadejść. Przenikliwe szmaragdowe oczy Sakury przyjrzały się niezbyt imponującemu wyglądowi Tenten. Dziewczyna miała białą koszulkę, podarte dżinsy, znoszone czarne converse'y, włosy spięte w koczki i zadrapania na łokciach od ciągłego jeżdżenia na łyżwach i niezdarności.
- Mogłabyś być bardziej… no wiesz, dziewczęca. Między byciem chłopczycą a czystą arogancją płci jest cienka linka.
- Wiesz, że nie przekroczyłam tej linii. Na przykład wiem, że dzielenie pokoju z Nejim będzie niezręczne i… - Tenten przygryzła wargę i ściągnęła brwi, starając się wymyślić jeszcze coś, co udowodniłoby jej niewinność w związku z tym, co powiedziała Sakura. Nic nie przychodziło jej do głowy.
Sakura uniosła idealną, różową brew. – Czy to co powiedziałam ci wystarczy?
Przy pomocy słomki Tenten wystrzeliła w jej stronę nie do końca rozgniecioną jagodę. Sakura przewróciła oczami i strzepnęła ją ze stołu.
- No i Tenten, musisz trochę dorosnąć. Masz piętnaście lat. Nie pięć. Nikt nie zwróci na ciebie uwagi, jeśli dalej będziesz się tak zachowywać.
- Co mnie to obchodzi? Mam ciebie. To mi wystarczy.
- Słodko. Ale naprawdę, Tenten… - Sakura przerwała i pociągnęła ze swojego smoothie, odwracając wzrok. Tenten skorzystała z okazji, żeby rzucić w nią jeszcze jedną jagodą, co zakończyło się jagodową wojną.
