Kolejne tłumaczenie, tym razem coś zupełnie innego. Szczerze powiedziawszy jeszcze nigdy nie czytałam czegoś w tym stylu. Historia należy do momma-dar i jej oryginalny tytuł to "What do we do now". A bohaterowie oczywiście niezmiennie należą do J. K. Rowling. Miłego czytania i dajcie znać co o tym myślicie. Kontynuować?
Rozdział 1: Nowy dom i niespodzianki
Kiedy Severus Snape wszedł do gabinetu Dyrektora w Szkole Magii i Czarodziejstwa w Hogwarcie zauważył, że zwykle spokojny starszy mężczyzna prowadził zażartą dyskusję z Arabellą Figg.
- Albus, nie obchodzi mnie co mówi Ministerstwo, chłopiec nie jest tam bezpieczny. Oni źle go traktują, zaniedbują go, a jego pokojem jest cholerna komórka pod schodami! - wykrzyczała Arabella, jej twarz zaczerwieniła się ze zdenerwowania.
Albus spojrzał na młodszego mężczyznę i wskazał mu fotel. Arabella spojrzała na Severusa, a potem wróciła wzrokiem do Dyrektora.
- Nie sądzę, żeby jego obecność była tutaj konieczna - wysyczała w kierunku profesora eliksirów.
- Ach, ale ja uważam, że ma wszelkie prawo aby tu być, zwłaszcza, że chodzi o dobrobyt Harry'ego - odpowiedział jej Albus z ponurym uśmiechem. Arabella spojrzała na Severusa z nienawiścią.
- Niby dlaczego miałoby mieć dla niego jakiekolwiek znaczenie gdyby coś złego działo się z Harrym? Przecież on nienawidził Potterów.
Gdy tylko padło imię Harry'ego Severus gwałtownie poderwał głowę.
- Albus, co się stało z Harrym? - spojrzał w smutną twarz Dyrektora.
- Obawiam się, że Harry nie jest tak bezpieczny jak mieliśmy nadzieję. Poinformowano mnie, że siostra Lily i jej mąż znęcają się nad nim… - zamilkł kiedy zauważył jak bardzo wzburzony był Severus. - Chcę, żebyś poszedł i zabrał Harry'ego. Przynieś go tutaj, a ja w tym czasie przygotuję pokój przy twoich kwaterach.
Arabella wyglądała na wstrząśniętą.
- Z całą pewnością nie oczekujesz, że on odpowiednio zajmie się pięciolatkiem, zwłaszcza, że mówimy o synu Jamesa i Lily! - wykrzyknęła zszokowana.
- Opuszczę was teraz. - Severus powiedział i spokojnie wyszedł z gabinetu. Kiedy tylko drzwi się za nim zamknęły pobiegł do najbliższego kominka. Boże, miał nadzieję, że Albus przesadza.
Parę minut później Severus aportował się przed białym domem o numerze cztery. Powoli podszedł do drzwi. Zdecydowanie wyciągnął różdżkę i wyszeptał zaklęcie Alohomora. Zamek cicho kliknął i drzwi łatwo ustąpiły. Kiedy wszedł przypomniał sobie gdzie Arabella mówiła, że chłopiec spał. Podszedł do małych drzwi i zauważył, że były zamknięte od zewnątrz. Zatrząsł się ze złości. Dzięki kolejnemu zaklęciu, cicho je otworzył. W niewielkiej komórce była krótka leżanka na której leżał chudy chłopiec. Severusowi zaparło dech, kiedy go zobaczył. Chłopiec miał na sobie ubrania o co najmniej dziesięć rozmiarów za duże i wyglądał jakby od dłuższego czasu się nie kąpał. Jego rozczochrane, kruczoczarne włosy wpadały mu do oczu. Severus szeptem próbował go obudzić, ale chłopiec nawet nie drgnął.
- Harry, obudź się synu. Zaraz zabiorę cię do domu. - Harry nadal się nie budził. Musi mieć naprawdę twardy sen, pomyślał. Severus sięgnął i delikatnie potrząsnął ramieniem Harry'ego.
Harry podskoczył. Jego oczy były otwarte szeroko ze strachu.
- Już dobrze Harry, nie skrzywdzę cię - Severus powiedział spokojnie. Harry patrzył na niego z ciekawością. - Zabiorę cię do domu.
Harry obserwował go uważnie i pokiwał głową, na znak, że zrozumiał.
- Gdzie są twoje rzeczy Harry? - zapytał. Harry chwycił mały kocyk, który Severus natychmiast rozpoznał. Był to ten sam kocyk w który chłopiec był zawinięty kiedy oddawał go Albusowi cztery lata wcześniej. Severus westchnął i podniósł chłopca. Dziecko ledwo cokolwiek ważyło. Gniew, który się w nim gotował groził wybuchem, kiedy poczuł, że Harry mocniej wtula się w jego szatę. Instynktownie przytulił chłopca mocniej. Severus obrócił się i wyszedł. Nie oglądając się za siebie deportował się przed Dziurawy Kocioł.
Severus ostrożnie otworzył drzwi do Dziurawego Kotła starając się nie obudzić chłopca. Wnętrze było ciemne i zadymione za co był wdzięczny. Nie chciał skierować uwagi na Harry'ego; musiał zabrać go do Hogwartu tak szybko jak to tylko możliwe. Podchodząc do Toma rozejrzał się, żeby upewnić się , że nikt nie podsłucha tego co chciał powiedzieć.
- Muszę użyć prywatnej sieci Fiuu, aby dostać się do Hogwartu. Nie chcę, żeby ktokolwiek wiedział gdzie się udałem - Severus powiedział do łysego czarodzieja za barem.
Tom spojrzał zagadkowo na małego chłopca, którego Severus niósł. Zaniemówił kiedy rozpoznał dziecko.
- Chodźcie szybko zanim ktoś was zobaczy!
Severus skinął głową w podziękowaniu i skierował się do drzwi na lewo od baru. Szybko podszedł do kominka i rzucił garść proszku Fiuu w płomienie, wszedł i wyraźnie powiedział:
- Hogwart, gabinet Dyrektora.
Kilka sekund później Severus wyszedł z kominka do gabinetu Albusa. Na szczęście Arabella już wyszła i nie musiał dłużej słuchać jej niegrzecznych komentarzy. W końcu spojrzał na Albusa, który przyglądał się chłopcu, który mocno trzymał się szat Severusa.
- A więc, jak widzę odniosłeś sukces ratując Harry'ego. Czy Arabell miała rację? - Albus zapytał cicho.
- Tak. Spał w okropnej komórce z tymi łachmanami na sobie. Nie ma żadnych porządnych ubrań. On właściwie nic nie ma! Jedyną rzeczą która jest jego to ten kocyk. - Severus był wyraźnie zły. Wziął kilka głębokich oddechów starając się uspokoić, żeby nie obudzić chłopca. - Co się stało z Arabellą? Myślałem, że będzie tutaj sterczeć, żeby sprawdzić czy nie zrobiłem niczego Harry'emu po drodze - warknął z wyraźną niechęcią.
- Nie ma jej tu. Kazałem jej iść do domu. Pomyślałem, że ty i Harry możecie potrzebować trochę czasu razem - powiedział Dyrektor. Przez chwilę patrzył na Harry'ego. - Spał, kiedy po niego poszedłeś?
- Tak i nie obudził się dopóki nie potrząsnąłem jego ramieniem. Myślę, że Poppy powinna na niego zerknąć. To oczywiste, że ci Mugole nie zajmowali się nim odpowiednio - powiedział pokonany. Starszy czarodziej natychmiast to wychwycił.
- Severusie, to nie twoja wina, że nie mogłeś się nim zająć. Wiesz dobrze, że to było zbyt niebezpieczne zarówno dla ciebie, jak i dla niego - powiedział, kładąc dłoń na ramieniu profesora eliksirów. - Zabierzmy go do Poppy, żeby mogła go zbadać - powiedział. Następnie odwrócił się i z Severusem podążającym tuż za nim poszedł do skrzydła szpitalnego.
W skrzydle szpitalnym było pusto.
- Poppy, jesteś tu? - delikatnie zawołał Albus wskazując Severusowi, żeby położył Harry'ego na leżance.
- Potrzebujesz mnie Albusie?- zapytała zdziwiona Poppy wychylając się ze swojego gabinetu.
- Tak, chciałbym żebyś przebadała Harry'ego - powiedział Dyrektor patrząc na śpiącego chłopca. Był zwinięty w małą kulkę i trzymał kciuk w buzi.
Poppy zaniemówiła. Przecież nie mógł mieć na myśli tego Harry'ego Pottera. Szybko podeszła do małego chłopca, śpiącego na leżance.
- Spróbuję go nie obudzić - powiedziała kiedy zaczęła rysować skomplikowane wzory nad ciałem Harry'ego.
Jej różdżka pulsowała błękitnym światłem kiedy powoli przesuwała się od jego stóp w górę obserwując wszystkie zmiany. Kiedy dotarła do brzucha światło różdżki zmieniło się na różowe, co było znakiem, że chłopiec był niedożywiony. Przesuwając się w górę odetchnęła z ulgą, kiedy światło z powrotem zmieniło się na niebieskie. Kiedy zbliżyła się do brody światło stało się fioletowe, a na wysokości uszu stało się czarne. Kiedy to zobaczyła, zamarła. To nie mogła być prawda. Szybko zerknęła na Albusa i Severusa.
- Co się stało Poppy? Dlaczego światło zrobiło się czarne? - zapytał Severus starając się zachować spokój, kiedy zalewały go kolejne fale strachu.
- On nie słyszy.
