Prolog
Szesnastego dnia stycznia, młodzi państwo Black świętowali jeden z najszczęśliwszych dni w swoim życiu. Na świat przyszła ich długo(bo w końcu ponad dziewięć miesięcy) wyczekiwana córka. Pierwsze dziecko najbardziej niestabilnej pary Hogwartu. Mała Melody była uciechą nie tylko dla rodziców, ale i dla ich przyjaciół. Nikt nie podejrzewał, że szkolny casanova jako pierwszy się ustatkuje albo że piękna Dorcas zostanie jego żoną. Wszystko w ich życiu działo się bardzo szybko. Zresztą to samo robili James i Lily Potterowie. Kobieta dopiero co dowiedziała się o swojej ciąży.
Remus Lupin przyglądał się swoim przyjaciołom. Na jego ustach igrał uśmiech. Zachowanie koleżanek sprawiało, że czuł się jakby cała czarodziejska wojna nie trwała za murami świętego Munga. Jednym uchem słuchał historyjek, jak to Mel i przyszłe dziecko państwa Potter staną się sobie tak bliscy, jak ich mała grupka. Zdawał sobie sprawę z tego, że panują niebezpieczne czasy i każdy niewłaściwy ruch może wprowadzić ich do jaskini wroga. Lord Voldemort rósł w siłę z chwili na chwilę. Ludzie dołączali do niego ze strachu lub z chęci bycia kimś wielkim. Status krwi był coraz ważniejszy. Mnóstwo ludzi umierało. Życia odbierano w bestialski sposób. Śmierciożercy byli głodni mordu.
Właśnie dlatego, pomimo radości spowodowanej narodzinami córki jednego z Huncwotów, na twarzach wcześniej wspomnianego mężczyzny oraz jego rówieśników widać zmęczenie. Zakon Feniksa pracował bez przerwy, próbując unicestwić działalność Tego Którego Imienia Nie Wolno Wymawiać. Nic większego jednak nie zdziałano. Więcej członków organizacji umierało w walce. Ginęli jak bohaterowie, ale zostawiali całe rodziny. Żony, mężów i dzieci, które niczego nieświadome traciły kontakt z rodzicielami.
- Lunatyk, chodź tutaj! Twoja chrześniaczka na ciebie czeka – powiedziała Dorcas z uśmiechem. O tak. Wilkołakowi został przydzielony tytuł chrzestnego. Mężczyzna doskonale pamiętał, kiedy Blackowie go o tym powiadomili, ale on zapierał się rękami i nogami. Syriusz jak zawsze był uparty i dopiął swego. Był opiekunem tej małej istotki, której życie w tak młodym wieku było zagrożone, a Remus Lupin obiecał sobie, że nie pozwoli, by cokolwiek stało się Melody Black.
