1. Podejrzenia.

Dziewczyna patrzała na krople deszczu obijające się o szybę. Za oknem było widać jedynie smugi deszczu na tle ciemnego, zachmurzonego nieba. Było już późno. Harry i Ron rozmawiali o drużynach Quiddicha wlepiając oczy w książkę, w których ruszały się postacie znanych graczy. Neville tłumaczył Lunie właściwości jakiejś rośliny wodnej o której dziewczyna nie miała zielonego pojęcia.

- Hermiona? Hermiona! Halo?- zawołał Ron do swojej przyjaciółki.

- Tak? O co chodzi?- zapytała dziewczyna, wyrwana jakby z transu. Miała nadzieje, że nie chodzi o jakąś głupotę, bo nie miała ochoty na żarty.

- Zaraz dojedziemy na miejsce. Przydałoby się żebyś przebrała się w szatę, no nie?- zapytał Ron dziwnie zmieszany. Czuł się teraz inaczej patrząc na nią. Przez te wakacje bardzo wyładniała i nabrało kobiecych kształtów. Twarz jej jakby wyszczuplała…

- Ach , tak. Już się przebieram – odpowiedziała Hermiona szybko wyciągając ubranie z kufra i zakładając je na siebie. Byli już prawie w Hogsmade – Chodźmy już! Nie mam ochoty tłoczyć się w pociągu wśród tych wszystkich pierwszoroczniaków i uczniów Slytherinu- powiedziała lekko naburmuszonym tonem. Ron i Harry spojrzeli na siebie pytająco.

- O co ci chodzi Hermiono?- wyszeptał jej do ucha zaniepokojony Harry, gdy wyszli już z przedziału. Wiedział kiedy coś jest nie tak z Gryfonką.

- E, nic… Po prostu mam niezbyt dobry humor. Nic więcej. Nie ma się czym martwić. To takie chwilowe - mówiąc to próbowała uśmiechnąć się do niego, ale niestety nie wyszło jej to. Gdy wysiedli z pociągu przestało padać choć w powietrzu wznosiła się mgiełka. Hermionie od wilgoci napuszyły się włosy. Próbowała przygładzić je rękoma , ale tylko pogorszyła ich stan. Na ich nieszczęście, znaleźli się bardzo blisko Dracona Malfoya i jego „ochroniarzy".

- Co tam Potter? Jak minęły wakacje z rodzinką Wesleyów? – powiedział szyderczym tonem- pewnie spaliście po pięć osób w jednym ,ciasnym łóżko co? - Crabbe i Goyle ryknęli swoim głupkowatym śmiechem. Ron już chciał odgryźć się Ślizgonowi, lecz Hermiona szybko złapała go za szatę odciągając go od grupki na około metr i wyszeptała do ucha spokojnym głosem:

- Nie warto. To tylko nic nie warty Malfoy - Ron cały czerwony i rozgniewany, jeszcze przez chwilę wpatrywał się w chłopaka, który miał niezłą uciechę patrząc na tę „scenkę". Ślizgon nie patrzył jednak na Wesleya. Przyglądał się uważnie Hermionie. „Wyładniała przez tę wakacje. Ma takie jakby, trochę… O czym ty myślisz Draco? To tylko szlama, głupia, nic nie warta szlama". Po chwili odszedł od nich bez słowa nie wiedząc o czym myśleć. Niespodziewanie na szyje rzuciła mu się Pansy Parkinson jedyna z jego wielbicielek, która „miała zaszczyt" przebywać i rozmawiać z tym Malfoyem. Odepchnął ja lekko z zniesmaczoną miną i wsiadł do powozu wiozącego wszystkich uczniów do Hogwartu. Na ramieniu oparła mu się Pansy.

-Jak dawno się nie widzieliśmy! Tęskniłeś za mną Dracuś?- powiedziała swoim słodkim głosikiem licząc na odwzajemnienie.

-Tak. Bardzo. Nie mogłem się doczekać spotkania z tobą- odpowiedział lekceważącym tonem. Ślizgonka wolała nie kontynuować rozmowy.

Chłopak patrzył się w ciemny las, wciąż powtarzając sobie, że to co wtedy myślał o Hermionie nie miało najmniejszego znaczenia. „To tylko głupia szlama. Głupia SZLAMA!".

-Idiota. Kiedyś za to wszystko zapłaci. Jak takiego karalucha mogli przyjąć do Hogwartu? Pamiętam jakby to było wczoraj!- mówił nadal rozwścieczony Ron gdy usiedli już w powozie ciągniętym przez testrale.

-Mówiłam ci, że to tylko Malfoy. Nie przejmuj się nim Ron. Po siedmiu latach jeszcze się nie przyzwyczaiłeś do jego wyśmiewania się z ciebie i twojej rodziny?- powiedziała za spokojem w głosie Hermiona. Chciała go jakoś uspokoić. Spojrzała błagalnym wzrokiem na Harrego licząc na pomoc, poklepując rudzielca po ramieniu.

-Następnym razem za wszystko zapłaci. Nie będzie obrażał bezkarnie twojej rodziny!- mówiąc to Harry uśmiechnął się do Rona , który natychmiast to odwzajemnił. Hermiona spojrzała na nich karcąco.

-To przecież i tak nic nie da. On zawsze będzie taki!- powiedziała z wyrzutem dziewczyna. Gdy dojechali na miejsce i wysiedli z powozów mżawka już opadła, a włosy Gryfonki nie wyglądały już tak tragicznie. Stojąc na uboczu ze swoim przyjaciółmi Draco wpatrywał się w nią. „Ma ładne włosy… Te brązowe oczy… Przestań! To się robi coraz bardziej denerwujące!"

Weszli przez drzwi zamku do Sali Wejściowej, a następnie do Wielkiej Sali. Gdy usiedli na swoich miejscach przy stole Gryfonów Ron przeciągnął się leniwie i powiedział:

- Głodny jestem. Oby ceremonia przydziału nie trwało zbyt długo.

Jego życzenie spełniło się. Tiara jak zwykle zaśpiewała swą pieśń i przydzieliła każdego do innego domu. Starsi uczniowie witali pierwszoroczniaków wiwatując i przedstawiając im się. Gdy ostatnia osoba usiadła i została przywitana gromkimi brawami, profesor McGonagall powitała wszystkich uczniów, powiedziała o kilku obowiązujących zasadach i zaprosiła ich do jedzenia. Miała smutną minę. Nic dziwnego. Nadal załamana była śmiercią Dumbledora, zresztą nie ona jedna. Większość nauczycieli którzy siedzieli przy stole nauczycielskim miała posępne miny.

Przy jedzeniu uczniowie rozmawiali przeważnie o tym jak spędziła wakacje. Gdy wszyscy zjedli, posiedzieli jeszcze chwilę pochłonięci rozmową. Następnie rozeszli się do swoich domów.

-On cały czas się na ciebie gapi!- warknął Ron gdy wchodzili do pokoju wspólnego. Ogólny gwar ogarniał całe pomieszczenie. Wszyscy byli podekscytowani tym , że widza się pierwszy raz od dwóch miesięcy.

-Kto?- zapytała zdezorientowana Hermiona. Kto mógłby się gapić akurat na nią? Usiedli na fotelach w dosyć zacisznym miejscu.

-Malfoy oczywiście. Pewnie wymyśla jak i tobie uprzykrzyć życie. Ja na to nie pozwolę!- wypiął mężnie pierś i zrobił dumną minę. Hermiona spojrzała się na niego ze zdziwieniem.

-Spokojnie Ron. Jakoś sobie z nim poradzę- powiedziała Hermiona uśmiechając się lekko do niego.

-Ja tez myślę, że on może cos knuć. No bo wiesz… W końcu to Malfoy. Przecież w tamtym roku też coś knuł no i sami wiecie co z tego wyszło? Dziwie się McGonagall, że pozwoliła mu w wrócić do Hogwartu - powiedział Harry ze złością w głosie. Nienawidził go od pierwszej klasy i czuł, że ich stosunki się nie zmienią. Szczególnie po ostatnim roku nauki.

-Powinien teraz siedzieć w Azkabanie i…- nie zdążył dokończyć, ponieważ Hermiona mu przerwała.

-Ron! Nie mów tak. Jeśli dyrektor przyjęła go na kolejny rok nauki to znaczy, że ma jakiś powód! - powiedziała podnosząc głos. Chłopcy spojrzeli na siebie ze zdziwioną miną.

-Może i masz… no… ten…. Dobranoc Hermiono! Widzimy się jutro na śniadaniu! - powiedział Ron nie chcąc najwyraźniej przyznać Hermionie racji. „Może i McGonagall miała powód, ale nie mogła przyjąć Malfoya od tak po tym co zrobił. "Może on się zmienił czy coś?", zapytała się w myślach Ron. "Nie. Nie on". Rozeszli się do dormitoriów .

Przebrali się w ciszy w swoje piżamy. Dean, Seamus i Neville już spali.

- Harry? Co o tym sądzisz? No wiesz… O tym, że go znowu przyjęli? - Ron zapytał nieśmiało.

-Myślę, że na razie nie możemy nic stwierdzić. Zobaczymy jak się zachowuję. Będziemy mieli dużo okazji. Mamy w tym roku ze Ślizgonami OPCM, Opiekę Nad Magicznymi Stworzeniami, Eliksiry i parę innych przedmiotów. Zapowiada się ciekawy semestr - powiedział z sarkazmem się do Rona, jednocześnie przykrywając się kołdrą- Dobranoc!- powiedział Harry.

-Dobranoc…- odpowiedział mu rudzielec zmęczonym głosem. Nie mógł zasnąć. Myślał o Malfoyu i o Hermionie. „Przecież to tylko moja przyjaciółka… Ładna przyjaciółka."