-Nie tylko ty masz w życiu problemy!-krzyczała oburzona Riley.
-No,dobra wiem przesadziłem.-przepraszał John.
-No wow!Ja nie mam obojga rodziców. Ty masz chociaż ojca.
-Wiem,ale martwię się o moją matkę. Nie wiem czy czasem jej nie szuk...
-Da sobie radę zobaczysz.-przerwała mu.
-Dobra skończmy to. Idziemy do stołówki?
-Jasne.
Dziewczyna uśmiechnęła się i wyszła.
Connor ruszył za nią natychmiast.
-No to co dziś jemy? Fasolę cz fasolę?-spytała żartobliwie.
-To trudny wybór. Myślę,że fasolę.-odpowiedział.
Oboje wybuchnęli śmiechem.
Ich głos rozniósł się po całej bazie.
Jedli cały czas chichocząc.
-Wiesz co,ojciec chciał się ze mną widzieć.-powiedział nagle John.
-Okej. Idź,poczekam.
-Dobra,zaraz wracam.
Chłopak szybko udał się do wyjścia.
Niemal biegnąc kierował się do pokoju Kyle'a.
Gdy dotarł zdecydowanym ruchem nacisnął klamkę.
-Jestem tato.-przywitał się.
-O hej. I jak idzie zbiórka części?
-Świetnie,skompletowała już ponad połowę.
-No,szybko.-zdziwił się.
Reese sięgnął do szafki i wyjął jakiś stary zniszczony magazyn.
-Masz,będziesz miał co czytać.
-No fajnie,bo u mnie już pustki.-podziękował.
-Nie ma za co.
-A czytałeś już ją?-spytał po chwili.
-Nie. Ale zostawiłem dla ciebie.
Wziął od ojca gazetę,zwinął i schował do kieszeni.
-John,już idziesz?
-Tak,jestem umówiony.-chłopak zaśmiał się.
-Okej to pa.
-Pa tato.
Szybko wyszedł i biegiem poleciał do czekającej na niego Riley.
-Wróciłem.-rzucił wchodząc.
-No to super.-usłyszał gdzieś w głębi.
Wszedł do środka.
Dziewczyna siedziała przy stoliku w centrum.
-I jak smakowało?-spytał czule.
-Ujdzie.-stwierdziła.-Co masz w kieszeni-dodała po chwili.
-Jakieś pisemko od taty.
-No to zobaczymy co to.
-Jakaś gazeta.-zasmiał się.
-Z którego to roku?-zawołała wychodząc.
Connor szybko wyszedł za nią. Po chwili byli już w jej pokoiku.
Blondynka szybko rzuciła się na łóżko,poklepując miejsce obok.
Chłopak natychmiast poszedł w jej ślady.
Wygodnie się ułożyli i zabrali się za przeglądanie magazynu.
Była to stara gazeta ze zniszczoną okładką.
Dało się odczytać,że była z sierpnia 2008 roku.
-Jak na 19 lat to w dobrym stanie.-mruknął.
-No racja. Zobaczmy o czym piszą.
Riley szybko otworzyła ją na pierwszej stronie.
-Zmierzch,no nie nie mają już o czym pisać.-skomentował artykuł.
-Zmierzch?Co to takiego.-spytała zaciekawiona.
-A taki badziewny film o wampirach wegetarianach.
-Jak wampir może być wegetarianinem?-zdziwiła się.
-No normalnie. Jest sobie taka rodzinka Cullenów co piją krew zwierząt a nie ludzi.
-Aha dziwne to trochę.
-Nawet nie wiesz jak.
-Chyba masz rację.-zaśmiała się.
-Czasem zastanawiałem się czy autorka książki była normalna.
-Książki?Nie filmu?
-No bo to film na podstawie książki.-skończył.
John przewrócił gazetę na kolejną stronę.
Wywiad z Robertem Pattinsonem.
-No nie,oni powariowali. Nic innego niż ten zmierzch nie istniało w tym czasie?
-Nie wkurzaj się tak. To pewnie jakaś gazeta dla nastolatek.
-Tak pewnie tak.
Kolejna strona,moda w tamtym okresie,porady jak się malować.
-Głupia gazeta.-skomentował Connor.
-No nie zaprzeczę.
Chłopak przekartkował magazyn,na ostatniej stronie były kawały.
-O może to będzie coś sensownego.-mruknął do siebie.
-Dowcipy. Przeczytaj.-powiedziała dziewczyna.
„-Stary wyobraź sobie,że wczoraj to blondynka z góry chciała mi zrobić zdjęcie.
-No i...
-Telefonem stacjonarnym"
-Wiesz co jak chcesz to sama ją czytaj.-powiedział nagle.
-Nie. Rzuć ją gdzieś w kąt.
Posłuchał natychmiast i cisnął gazetą w kąt.
-Tata rzeczywiście tego nie czytał.-mruknął.
-John?-spytała cicho.
-No.
-A w tych twoich czasach to jakie ciekawe książki mieliście?
-Hmm. Generalnie to wolałem filmy oglądać. A co?
-Aha. No bo wiem gdzie jest pozostałość bo bibliotece.
-Dużo tego tam zostało?
-No trochę. Jakiś wybór jest. Możemy tam pójść.
-Jak?-zapytał zdziwiony.
-Kanałami. Właz jest dokładnie pod nią.
-Okej,pójdziemy tam jutro.
-No to super.-ucieszyła się.
-Wpadnę jutro rano.
-Okej będę czekała.
-A teraz spadam. Zmęczony jestem.
-Dobranoc.-powiedziała i pocałowała go w policzek.
Chłopak uśmiechnął się,wstał i stanął przy drzwiach.
Posłał jej jeden ze swoich najlepszych uśmiechów i wyszedł.
Gdy tylko znalazł się poza pokojem. Uderzył w coś.
Poczuł silny ból.
I opadł na podłogę.
-Au mój tyłek!-jęknął.
-Chyba walnąłem w ścianę.-pomyślał.
Po chwili zdał sobie sprawę,że było to coś foremnego.
To nie mogła być ściana,nie tuż za drzwiami.
Poczuł strach. Nie wiedział czy uciekać,czy zobaczyć w kogo/co uderzył.
Przerażony spojrzał przed siebie.
I zobaczył to.
