Moja matka ubrana była w czerń w dniu, w którym zamordowała mojego ojca.

Kiedy byłem młody, na kominku stało zdjęcie, które przedstawiało ją w śnieżnobiałej sukni ślubnej. Kiedyś często mu się przyglądałem. Była na nim uśmiechnięta, choć już wtedy w jej oczach lśniło trochę niepokoju. Jej suknia ślubna była niezwykle krucha i delikatna, niczym biała mgła. Jednak to jej czarną suknię będę pamiętał do końca swojego życia.

-oOo-

Kręciła się dookoła, kiedy wszedłem do naszej małej, ciasnej kuchni, a zwiewny szyfon, z którego uszyta była jej czarna suknia, unosił się wokół niej niczym ciemna chmura. Nigdy wcześniej nie widziałem, by nosiła coś takiego. Czarna jak noc tkanina falowała niczym woda, błyszcząc lekko w słabym świetle kuchennych lamp. Na chwilę oddech zamarł mi w gardle. Moja matka, blada, skulona postać, która zawsze starała się nie zwracać na siebie uwagi i ubierała się w szare, bezbarwne ubrania, nagle wygląda jak czystokrwista dama, którą kiedyś była. Jej czarne włosy nie są już upięte w ciasny kok, ale opadają na jej blade ramiona niczym kaskada czarnej, lśniącej wody.

Prawie zapomniałem, że moja matka była czarownicą. Myślałem, że ojciec wybił z niej magię wiele lat temu. Ale teraz jej różdżka leży leżała na wysłużonym stole. Nie miałem pojęcia, że wciąż ma swoja różdżkę. Jak, na Merlina, udało jej się ukryć przed nim tę różdżkę przez te wszystkie lata? W kuchni są pojawiły się też kwiaty - ekstrawaganckie kwiaty, tworzące niemożliwą kompozycję kolorów i zapachów, którą która wykreować mogła tylko magia. Ciemnofioletowe jaśminy, jasnoniebieskie róże, szmaragdowozielone niezapominajki...

Nie ma potrzeby pytać, gdzie on jest. Matka w cudowny sposób wróciła do życia, po latach egzystencji w jego cieniu. On nie żyje. Wiedziałem to od chwili, kiedy ją zobaczyłem. Może w końcu zapił się na śmierć. A może wreszcie jego podłość stała się zbyt wielka, by mogło ją znieść jego słabe serce. On jest martwy, a ona w końcu żyje.

Jej ciemne oczy napotkały moje.

– Twój ojciec zginął spadając ze schodów w piwnicy, Severusie. – powiedziała cicho. Na jej blade policzki wypełznął lekki rumieniec. Była wtedy taka piękna, nawet mimo ciemnych, poszarpanych blizn, które pojawiły się na jej twarzy w miejscu, gdzie potłuczone butelki rozcięły jej skórę. Próbowałem je kiedyś uzdrowić, ale skończyło się to tym, że z powodu tego, iż je usunąłem, na ich miejsce pojawiły się nowe, o wiele głębsze. Ale teraz, kiedy już go nie ma, mogę przynieść jej jeden z moich eliksirów.

Otworzyłem drzwi do piwnicy i spojrzałem w ciemność, serce waliło mi w piersi. Poczułem, że po karku przeszedł mi ostry dreszcz. Czy nadal się go bałem, nawet po tych wszystkich latach?

Z cichej ciemności doszedł mnie słaby, prawie niedosłyszalny jęk.

– Pomóż mi... Umieram...

Stałem tam przez chwilę skamieniały, ale po wzięciu głębokiego oddechu, odwróciłem się i spojrzałem na matkę. Szukała kolejnego wazonu, ponieważ w kuchni pojawiło się jeszcze więcej fantazyjnych kwiatów; srebrne narcyzy i szkarłatne dzwonki. Kroki mojej matki były dziwne lekkie, jakby tańczyła.

Zamknąłem drzwi do piwnicy, przekręcając klucz w zamku. Obserwowałem, jak matka ustawiała nowe kwiaty w starym, kryształowym wazonie, i rozchylała zasłony, które zakrywały brudne, kuchenne okno. Złociste promienie słoneczne opadły na kwiaty, na włosy i na jej zachwycającą, czarną suknię.

Wziąłem ją za rękę, przytrzymując ją przez chwilę. Ścisnęła delikatnie moją dłoń, uśmiechając się do mnie.

– Wyglądasz w czerni zachwycająco, matko. – wyszeptałem.