By poznać poziom kucharza, wystarczyło spojrzeć na jego narzędzia pracy... lub dłonie. Ważył ich ciężar w palcach i przyglądał się im z miną eksperta; wyraźnie większe i jaśniejsze od jego własnych, dodatkowo poznaczone cienkimi, niemal przezroczystymi bliznami. Kolejnym testem był zapach; przymknął powieki, z łatwością wyłapując nosem woń przypraw i ziół, którymi wiecznie były przesiąknięte dłonie kucharza.
Ręce Shinomiyi były silne i sprężyste, wprawione "w boju". Czy on również kiedyś będzie miał takie? Yukihira w najlepsze kontynuował ich macanie, bezczelnie dotykając paznokci i miękkiej skóry po wewnętrznej stronie dłoni. Często wracał do blizn, muskając je z wyraźnym zaciekawieniem i oglądał się na własne, na krótką chwilę jakby opadając z sił.
Shinomiya w milczeniu dawał mu je oglądać, nie mogąc odgadnąć jego myśli. Minął już kwadrans, odkąd został niespodziewanie złapany za rękę i potraktowany w taki sposób. Musiał przyznać, że irytowała go ta cisza, spokój w jego wydaniu był nienaturalny, zdecydowanie podejrzany. Czyżby Yukihira skrycie fascynował się wróżbiarstwem?
Westchnął cicho, z lekka zniecierpliwiony i bezgłośnie zatupał stopą. Spojrzał na jego czoło, a konkretnie na ślad, przecinający łuk brwiowy. Kierowany ciekawością, wyjął jedną dłoń z uścisku i odgarnął roztrzepane włosy, dotykając blizny. Yukihira momentalnie przestał się bawić pozostałą mu dłonią i wyraźnie się spiął, zamierając w bezruchu. Koujirou zmrużył oczy, zaintrygowany taką reakcją i powoli przeciągnął po niej kciukiem; była gładka, gorąca i bardzo miękka.
- Skąd? - zapytał krótko, cofając dłoń.
Yukihira uśmiechnął się.
- Nóż - odparł niemal wesoło. - Półki były wysokie, musiałem wchodzić na stołek, żeby się do nich dostać...
Shinomiya wyobraził sobie czerwonowłosego w wieku mniej-więcej przedszkolnym i naraz poczuł przechodzący przez plecy dreszcz. Domyślił się, że chodziło mu o początki w gotowaniu, co gorsza, najpewniej ten sam nóż, którego używał do przyrządzania posiłków był sprawcą tej blizny; ulubiony nóż Soumy.
Skrzywił się, widząc głupi uśmiech i z trudem zdusił w sobie ochotę trzepnięcia go przez ten tępy łeb. Tylko prychnął i przycisnął usta do jego skroni, delikatnie muskając bliznę. Yukihira zachichotał nerwowo, nieco zdziwiony niecodzienną dawką czułości i uśmiechnął się jeszcze szerzej, błyskając zębami.
- Zobaczysz, jeszcze cię prześcignę! - zapowiedział wojowniczo i wygramolił się jego uścisku, bez chwili namysłu rzucając się z kolan w kierunku kuchni. Chwycił za nóż, masło orzechowe i kapustę. - Shokugeki!
Z rezygnacją przytknął dłoń do czoła i westchnął, nagle czując straszne zmęczenie. Pomyślał o bliznach. Chyba lepiej będzie jak na jakiś czas odpuszczą sobie rozgrywki, zostając przy takiej samej ilości blizn jaką mieli teraz.
