(Zachowuje wszelkie prawa, zakaz kopiowania i wstawiania na inne strony bez mojej wiedzy)

Castiel siedział pod jabłonią, opatulony swoim płaszczem. Nie krył swoich skrzydeł, czarne pióra okrywały go przed światem zewnętrznym. Poczuł znajomy oddech na karku.

Pamiętasz jak się poznaliśmy?

Spytał ciepły i gardłowy głos. Anioł rozpoznałby go wszędzie.

Uratowałeś mnie z czeluści piekieł

Szatyn jedynie kiwnął głową kiedy łzy napłyneły mu do oczu.

Pamiętam. Dean, kocham cię

Odwrócił głowę w stronę blondyna, ale nic nie zobaczył. Wrócił z powrotem do swojej pozycji by zaraz poczuć znajomy dotyk na skrzydłach.

Wiem. A pamiętasz minę Sama, kiedy się o nas dowiedział?

Uśmiechnął się, mimo łez spływających mu po policzkach. Łoś miał minę jakby zobaczył ducha.

A...a pamiętasz jak kupiliśmy dom? I uciekliśmy od starego życia?

Znowu się odwrócił chcąc zobaczyć jego twarz, ale Dean zniknął.

Pamiętam

Blondyn pojawił się jak na zawołanie. Cas poczuł lekki pocałunek złożony na jego karku. Dean przysunął sięi objął go w pasie. Przysuwając usta do ucha szatyna.

Chce żebyś zapomniał. Ruszył dalej…

Przestał go czuć. Obrócił się gwałtownie, ale nikogo nie było. Spojrzał przed siebie. Na niewielki marmurowy posążek. Przeczytał jeszcze raz napis.

DEAN WINCHESTER

Syn, Brat, Mąż, Przyjaciel

Wstał i wysłał wiadomość do niebios. Dokładnie to, na co czekali od paru lat. Odkąd Castiel bez warunkowo zakochał się w Deanie. Podał im dokładny adres gdzie się znajduje. Pojawiły się przed nim dwa anioły o jasnych skrzydłach. Szatyn dotknął swojego ramienia i naprawił wszystkie szkody. Ubranie wyglądało jak nowe, włosy miał idealnie ułożone i był czysty, lecz jego oczy wciąż wyrażały ból jaki przeżył. Podszedł do jednego z aniołów i wyszeptał mu coś na ucho. Od tego czasu na małym cmentarzu, napis głosił:

DEAN WINCHESTER I CASTIEL WINCHESTER

Kochający się i wierni do ostatnich swoich dni

"Nigdy nie zapomnę…"