Na początku zwykle jest słowo.
Ale tym razem było inaczej.
Zaczęło się od gestu.
Lecz my poznamy tę historię z innej strony, od tego, co było przed początkiem, bo zawsze coś być musi. Wtedy był deszcz, który nigdy nie przestawał padać. A w samym epicentrum stał chłopak. Nazwijmy go Peter. Chociaż tak naprawdę się nazywał, to mógł mieć tysiąc innych imion. George, Lukas, Chris, John. Mimo to – zostańmy przy Peterze.
Peter nie posiadał marzeń, bo wiedział, że one i tak nigdy się nie ziszczą. Inni mogli żyć z głową w chmurach, bo oni nie byli Peterem.
Bo oni nie byli rozczarowaniem.
Czasem smucił się z tego powodu. Czuł, jakby nieustannie padały na niego rzęsiste krople deszczu, a on nie miał parasola.
I chociaż pory roku się zmieniały. ❄❀
Krople cały czas dosięgały jego głowy. Jakkolwiek by się starał. Cokolwiek by zrobił. To było beznadziejne. Nie potrafił uciec.
Wtedy pojawił się gest. On nie był w planach. Zwyczajny uśmiech.
Od niego się zaczęło. Przyjaźń – jedyna rzecz w życiu, której nigdy nie żałował. Wspólna zabawa. Psoty. Czary. Rzeczy wyjątkowe, choć na pozór tak zwyczajne. Przysięgi. Uśmiechy. Wsparcie. Przynależność. Akceptacja. Wspólne sekrety, skrzętnie ukrywane przed oczami niepowołanych.
Smak szczęścia. Peter pierwszy raz w życiu znalazł się wśród gwiazd.
Wreszcie mógł stać się częścią czegoś. Elementem większej układanki. Czuł się chciany, potrzebny.
Lecz z tyłu jego głowy głosy szeptały mu coś innego. Zawsze zauważał te pełne litości spojrzenia, to pobłażliwe traktowanie, tę dysproporcje. W końcu był Tylko Peter. Gruby Peter. Beztalencie Peter. Rozczarowanie Peter. Ten mały, gruby chłopak, który zawsze się za nimi włóczy. Za wolny. Za ślamazarny. Za leniwy. Za głupi. Za rozczarowujący. Niezabawny. Nieciekawy. Nielubiany. Nieinteligentny. Niewygadany. Niepomysłowy. Niewysportowany. Niepotrzebny. Piąte koło u wozu. Należał do paczki, ale Głos powtarzał, że oni mają go za nic.
- Musisz być zawsze taką łajzą?
- Przestań się guzdrać.
- Jak zwykle to twoja wina.
- Gdyby nie Peter, udałoby się.
- Szczur doskonale pasuje do twojego charakteru.
- Beznadziejny pomysł.
- Idiota potrafiłby to zrozumieć.
- Och, przestańcie. W końcu to tylko Peter.
Najsłabsze ogniwo.
Gorycz kryjąca się za przyjaźnią. Podobno linia pomiędzy miłością a nienawiścią jest cienka. Ale czy to odnosi się również do przyjaźni?
Chciał być taki jak oni. Wysportowany. Inteligentny. Przystojny. Charyzmatyczny. Niestety nie potrafił.
Był tylko peterem.
Jesteś GORSZY! GORSZY! GORSZY! GORSZY?
Głos nigdy nie milkł, wyczuwał odpowiedni moment i atakował.
Po co ci przyjaźń, gdy możesz mieć siłę!
Czarny Pan mógł dać coś, czego nikt inny nie oferował. Proponował moc, dzięki której już nigdy nie będzie tylko peterem. Stanie się kimś większym! Poważanym! Peterem-Którego-Imienia-Boją-Się-Wymawiać. Albo nie będzie już Peterem? Zostanie Johnem, Alexandrem, Maxem? Sam stworzy się na nowo. Wykreuje swoją przyszłość. Będzie coś znaczył.
Wystarczyło wyjawić tylko jeden sekret. Mała cena za wielkość.
I nawet gdy posyłał swoich „przyjaciół" na śmierć, ani przez chwilę nie żałował – takie jest życie…
Wraz z Czarnym Panem przepadły jego sny o potędze. Stracił wszystko. Przyjaciół. Dom. Akceptację. Nawet niezdarne ciało.
Został Tylko Peter.
A deszcz nigdy nie przestawał padać.
Ani na sekundę.
