Walentynkowa histeria

- O co chodzi, Shin-chan? - Takao uśmiechał się, tylko odrobinę niepewnie zważywszy na wielką zmarszczkę szpecącą czoło Midorimy. Zmarszczka powiększała się i pogłębiała z sekundy na sekundę. Takao zbladł. Postanowienie noworoczne że nie będzie śmiać się z Midorimy bardzo mocno zachwiało się przy samych fundamentach.

-...Shin-chan. - Głos Takao zadrżał lekko. - Dlaczego nic nie mówisz? Stało się coś? Czy...

- Takao. - Midorima chwycił Takao za nadgarstek i położył na wewnętrznej części jego dłoni małe pudełeczko. - Przyjmij to. Gwarantuję że uczyni Cię szczęśliwym.

Zmarszczka mówiła. Właściwie to szeptała cicho.

Dotknij mnie, Takao. Dotknij.

Takao zachwiał się lekko i gotów zrobić wszystko by uciszyć natrętny głos, otworzył pudełko.

Pół pudełka tabletek uspokajających i trzydzieści minut później, Takao przestał się w końcu śmiać i mógł stać o własnych siłach.

Dziś najniżej w rankingu znajdują się Skorpiony. Ten dzień może przynieść im wiele przykrości, mogą nawet dostać ataku histerii! Ich szczęśliwym przedmiotem jest pierścionek , a osobą z którą mogłyby najdogodniej spędzić dzień jest ktoś spod znaku Raka. To na dziś wszystko od Oha- Asa! Miłego dnia!

Radio zatrzeszczało i wyłączyło się samo z siebie. Nie to zaniepokoiło jednak Midorime. Ścisnął mocniej swój szczęśliwy przedmiot dnia – czerwoną różę – i wyszedł z pokoju w pośpiechu.

Pierścionek był srebrny, z maleńkim, zielonym kryształem. Co prawda Midorima wydał na niego połowę swych oszczędności na szczęśliwe przedmioty Oha-Asa, ale było warto. Potem wykonał jeden, szybki telefon. Wszedł do zatłoczonej kawiarni, kątem oka rejestrując Akashi'ego siedzącego przy oknie, czułym gestem gładzącego ostrze nożyczek. Chwilę później Midorima oberwał latającym na sprężynce, przyczepionym do sufitu amorkiem.

Czemu tu jest tak dużo tego wszystkiego?

Midorima czuł się niepewnie. Nigdy nie przebywał w pomieszczeniu z czternastoma amorkami. Usiadł pod ścianą i rzucił niespokojne spojrzenie w stronę Akashi'ego, który uśmiechał się i szeptał coś cicho w stronę narzędzia.

Pośpiesz się, Takao.

Takao otworzył pudełko i wyciągnął z wnętrza maleńki, srebrny przedmiot. Wzniósł go do poziomu oczu i przyjrzał dokładnie. Jego umysł opustoszał i zapełnił się nowymi informacjami w zaledwie klika chwil. 14 luty. Amorki. Róża. Pierścionek zaręczynowy. Zmarszczka szepcząca cicho.

Wyjdź za mnie Takao. Wyjdź za mnie.

Pół godziny później, Takao zarzekał się, iż nic nie pamięta.

-... a więc pierścionek był tylko szczęśliwym przedmiotem? - Takao pił ciepłą melisę, przyglądając się siedzącemu naprzeciw Midorimie spod zmrużonych powiek.

- Tak. - odparł ten.

- Co z różą?

- Róża jest moim szczęśliwym przedmiotem.

- Data?

- Data?

-Naprawdę nie wiesz, Shin-chan? - Takao oburzył się lekko. - Dziś są walentynki!

- ...nie obchodzę takiego święta. - Zmarszczka wróciła wraz z odcieniem przejrzałego pomidora. Takao ryknął głośnym śmiechem, a zaniepokojona kelnerka pobiegła po kolejną melisę. Takao skończył jednak zanim zdążyła wrócić i uśmiechnął, odrobinkę tylko histerycznie.

W myślach Midorima odnotował sobie, że Oha-Asa czasami się myli.

- Jesteś słodki, Shin-chan. - powiedział Takao i duszkiem wypił pozostałą na dnie kubka resztkę napoju. Następnie nachylił się nad Midorimą i ucałował w czoło.

Pół godziny później, Midorima zarzekał się, iż nic nie pamięta.