Tytuł oryginału: The Contract (link w moim profilu)

Autor: Lady Miya (link w moim profilu)

Beta: robaczek (link w moim profilu)

Tłumaczenie za zgodą autora

Nota od tłumacza: Witam, postanowiłam zacząć nowe opowiadanie i padło na 'The Contract'. Mam nadzieję, że spodoba się Wam tak samo, jak spodobało się mnie. Z tego miejsca chciałabym podziękować mojej becie za jej nieocenioną pomoc przy tekście oraz za odpisywanie na moje e-maile, wysyłane co 10 minut. :*

Pozwoliłam sobie dodać kilka ostrzeżeń i informacji, które autorka zawarła w pierwszym rozdziale:

- Żadnych horkruksów – autorka pomija części „Książę Półkrwi" oraz „Insygnia Śmierci".

- Opowiadanie zawiera dużo scen związanych z seksem oraz przemocą.

- Paring główny to Hermiona/ Voldemort, lecz pojawia się kilka pobocznych (SS/OFC, RL/?, HP/GW).

Rozdział 1

To był pomysł Korneliusza Knota, więc, oczywiście, był okropny. Niestety, kiedy Dumbledore dowiedział się o nim, było już za późno.

xxx

Hermiona Granger siedziała w bibliotece. Lubiła to miejsce nie dlatego, że nauka sprawiała jej przyjemność, lecz z powodu panującej w niej atmosfery. Było tu zawsze cicho. Stres wydawał się nie istnieć w starej bibliotece Hogwartu. Hermiona traktowała ją jako oazę spokoju, której teraz potrzebowała, jako że była w trakcie zdawania owutemów. Zostały jej tylko trzy egzaminy, a po nich będzie wolna przez cały tydzień aż do zabawy absolwenckiej. Tak jak i reszta jej domu, czekała na nią z utęsknieniem. Po wszystkim, co wydarzyło się od czasu, gdy pierwszy raz pojawiła się w Hogwarcie, czuła, że naprawdę potrzebowała odpoczynku.

Trzy lata temu Lord Voldemort, straszny czarnoksiężnik, powrócił. Wielu wierzyło, że umarł, lecz on tylko stracił swoje ciało. Najlepszy przyjaciel Hermiony, Harry Potter, był tam tego dnia, gdy odzyskał swą ludzką formę. Od tamtej pory świat stał się dwoma laty rodzice Hermiony zniknęli. Dziewczyna była bardzo przygnębiona i chciała zostać sama ze swoimi zmartwieniami. Uważała, że jej przyjaciele mieli wystarczająco dużo problemów, dlatego, jak wiele razy wcześniej, znalazła spokój w bibliotece i uczyła się, aby zapomnieć o smutku.

Ostatniego roku jej najlepszy przyjaciel, Ron Weasley, został zabity. Od tego czasu Hermiona gorliwie zaangażowała się w wojnę. To wydarzyło się pod koniec jej szóstego roku nauki. Wraz z dwoma najlepszymi przyjaciółmi wracała do domu z Hogsmeade, gdy Lord Voldemort i dziesięciu Śmierciożerców zastawiło na nich pułapkę. Harry, który do tej pory nie wie, jak to się stało – rzucił klątwę zabijającą w kierunku Voldemorta i… trafił go. Czarny Pan umarł, a raczej umarło jego ciało. Wydobył się z niego dym, przyjął postać czarnoksiężnika i rozkazał Śmierciożercom ich zabić.

Ludzie Voldemorta byli zbyt zmieszani, dlatego Harry'emu, Hermionie i Ronowi udało się uciec, a przynajmniej tak myśleli. Bellatrix Lestrange, jedna z najwierniejszych sług Czarnego Pana, rzuciła zaklęcie uśmiercające w ich stronę, trafiając Rona w plecy. Wściekłość, która przysłoniła wszystko, co czuła do tej pory, przejęła nad nią kontrolę. Hermiona wpadła w szał i zaczęła rzucać klątwy, nawet trzy Niewybaczalne. Jej atak dał Dumbledore'owi i członkom Zakonu Feniksa czas, aby zająć się resztą Śmierciożerców.

Wszyscy myśleli, że Voldemort odszedł na dobre. Co więcej, zaczęli nawet świętować, dopóki Harry nie zaczął krzyczeć, ponieważ rozbolała go blizna. Czarnemu Panu udało się przetrwać.

Nikt nie wiedział, gdzie był, jak wyglądał czy też jakiego rodzaju siły posiadał. Wszyscy obawiali się rozmawiać z obcymi. Lord Voldemort mógł być kimkolwiek.

Hermiona westchnęła, masując swoje zesztywniałe ramiona. Pracowała nad bardzo skomplikowanymi obliczeniami z numerologii i siedziała w tym samym miejscu od kolacji. Jutro rano miała zdawać egzamin. Numerologia była jej ulubionym przedmiotem i naprawdę liczyła, że dostanie z niego najlepszy wynik. Nie, żeby ktokolwiek sądził, iż będzie inaczej – do tego egzaminu zaczęła powtarzać materiał już na początku tego roku, pilniej niż dotychczas. Filozofia Hermiony brzmiała: „wiedza to potęga". Po tym, jak Harry odkrył, że Voldemort nadal żyje, postawiła sobie za cel znaleźć sposób, aby raz na zawsze się go pozbyć.

Nie wiedziała, jak bardzo jej misja stanie się zagrożona.

xxx

- Ona jest jeszcze dzieckiem! - ryknął Dumbledore.

Minister Magii, Koreneliusz Knot, wiercił się. Był zdenerwowany. Nigdy wcześniej nie widział Dumbledore'a tak wściekłego. Dopiero przybył do Ministerstwa i znalazł rozeźlonego dyrektora Hogwartu siedzącego w jednym z jego królewsko niebieskich foteli. Knot ostrożnie przycupnął za swoim okazałym biurkiem, wykonanym z najlepszego gatunku dębu.

- Właśnie podpisałem kontrakt za nich obu, Albusie. Nic nie możesz zrobić w tej sprawie.

- Nie rozumiesz, że skazałeś tę biedną dziewczynę na śmieć? - krzyknął Dumbledore. Zawsze uważał, że ochrona jego studentów jest jego świętą misją. Przez tego niekompetentnego głupca zwiódł.

- Dobrze, już dobrze, nie przesadzaj, Albusie – wymamrotał Knot, czując krople potu na plecach. – Upewniliśmy się, oczywiście, że jest zobowiązany chronić dziewczynę przed urazami fizycznymi, szczególnie przed nim samym. Ona, z drugiej strony... – minister uśmiechnął się w zły sposób, jak ktoś, kto ma coś do ukrycia.

- Co pozwala ci myśleć, że nie złamie zasad Kontraktu? Już dwa razy zdołał uciec przed śmiercią!

Knot odchrząknął.

- Nikomu nie udało się obejść warunków Kontraktu. Został podpisany ich krwią.

- Którą ukradłeś! – zazwyczaj spokojne i błyszczące niebieskie oczy Dumbledore'a pałały żądzą mordu.

Korneliusz przekręcił się w swoim krześle.

- To nie ma znaczenia, nie ma możliwości złamania Kontraktu podpisanego krwią.

Dumbledore zacisnął pięści.

- Zabiją cię za to, Korneliuszu, nie zdajesz sobie z tego sprawy?

- Zabezpieczyłem swój dom – powiedział Knot ważnym tonem, aby dać do zrozumienia, że ma wszystko pod kontrolą.

- Czy mogę zobaczyć kontrakt? – Dumbledore zapytał po chwili myślenia.

- Oczywiście – powiedział Korneliusz, podając mu kopię. – Jak wiesz, prawdziwy Kontrakt jest w bezpiecznym miejscu w Ministerstwie. Wysłaliśmy jego kopie obu stronom.

Dumbledore przeczytał go, marszcząc brwi.

– Czy tutaj jest napisane, że wymaga się od nich skonsumowania małżeństwa w ciągu tygodnia?

- Tak. Jeśli tego nie zrobią, Kontrakt uaktywni klątwę Wiecznego Bólu dla tej osoby, która nie zastosuje się do wszystkich punktów. Będą doznawać nieprzerwanego cierpienia, które w końcu ich zabije.

Knot wydawał się być niesamowicie zadowolony.

- Ona jest niewinna – wysyczał Dumbledore.

- Ach, ale zapisała się na kurs dla aurorów i jak dotąd uzyskiwała najwyższe wyniki na wszystkich egzaminach. Jest mądra, inteligentna i interesuje się egzekutywą. Jestem pewien, że będzie w stanie go zabić.

Dumbledore przez chwilę nic nie mówił.

- Myślę, że dzień, w którym zlekceważyłeś Lorda Voldemorta, był czarnym dniem.

xxx

W momencie, w którym Hermiona skończyła pisać ostatni egzamin, poczuła wielką ulgę i cieszyła się wraz z całą resztą swojego roku.

Harry uśmiechnął się do niej. Nie robił tego często, odkąd umarł Ron.

- Co powiesz na odwiedziny Hagrida? – zapytał.

Hermiona miała właśnie się zgodzić, gdy ktoś ją zawołał. Obróciła się i ujrzała Dumbledore'a zmierzającego w ich kierunku.

- Panno Granger – powiedział poważnym tonem. – Musimy porozmawiać na osobności.

Hermiona i Harry wymienili zmartwione spojrzenia.

- O co chodzi, dyrektorze? – zapytał Harry.

- Wybaczy mi pan, panie Potter, lecz muszę porozmawiać z panną Granger w cztery oczy – odpowiedział Dumbledore.

- Wszystko w porządku, Harry – powiedziała Hermiona z uśmiechem. – Spotkamy się później u Hagrida.

Harry przytaknął i ze strapionym wyrazem twarzy opuścił ich. Dumbledore wykonał gest, nakazując Gryfonce podążyć za nim do biura.

Hermiona była tam tylko kilka razy. Po śmierci Rona, gdy jej rodzice zaginęli i gdy Harry był ranny. Nie miała żadnych dobrych wspomnień związanych z tym pokojem i czuła, że nie zdobędzie takich także tym razem.

- Proszę, usiądź – powiedział Dumbledore, wskazując na jeden z wygodnie wyglądających foteli koło jego biurka. Hermiona usiadła.

- Muszę się do czegoś przyznać, panno Granger. Dwa dni temu otrzymała pani dwa listy. Zabrałem je, gdyż pomyślałem, że będzie lepiej, jeśli będzie pani w stanie podejść do egzaminów bez dodatkowych zmartwień.

Hermiona zmarszczyła brwi, kiedy Dumbledore wręczył jej brązową kopertę z emblematem Ministerstwa Magii. Jej oczy rozszerzały się w trakcie czytania listu.

Kontrakt Małżeński pomiędzy

Tomem M. Riddle

oraz

Hermioną J. Granger

- Czy… czy to jest jakiś rodzaj żartu, dyrektorze? – wykrztusiła Hermiona.

- Obawiam się, że nie – powiedział Dumbledore. – Kontynuuj, proszę.

8. lipca Tom M. Riddle oraz Hermiona J. Granger zostali uznani mężem i żoną przez Ministra Magii, Korneliusza Knota.

Poniższych postanowień należy przestrzegać.

Hermiona otwierała oczy coraz szerzej, kiedy czytała wspomniane postanowienia. Małżeństwo musi zostać skonsumowane nie później niż tydzień od daty podpisania kontraktu małżeńskiego (co oznacza, że zostało im tylko pięć dni). Pan Riddle jest zobligowany do chronienia jej przed kimkolwiek, kto posiada zamiar skrzywdzenia, włączając w to jego samego. Będzie również zmuszony opiekować się nią i dbać o jej zdrowie. Odtąd mieli dzielić wszystkie dobra i wieść wspólne życie. Jeśli złamią którąkolwiek z reguł, kontrakt narzuci na nich klątwę Wiecznego Bólu. Hermiona czytała o tym zaklęciu i pamiętała tylko tyle, że ofiara czuje coś w rodzaju bólu głowy.

- Więc… - powiedziała Hermiona, czując, że jej głos jest wyższy niż zazwyczaj. – Jestem mężatką. Tak po prostu.

- Na to wygląda – powiedział ostrożnie Dumbledore.

- Jestem żoną Voldemorta – kontynuowała, zaciskając pięść na kontrakcie – i… mam z nim żyć i… skonsumować nasze małżeństwo.

- Panno Granger – Dumbledore powiedział zmęczonym głosem. – Jeśli mógłbym cokolwiek zrobić…

Hermiona wstała z krzesła i zaczęła krążyć po gabinecie. Zagryzała wargę, jak wtedy, gdy starała się coś zrozumieć.

- Co mój… mąż powiedział na ten temat?

- Wierzę, że dowiemy się tego z drugiego listu – powiedział wolno Dumbledore i wręczył jej kolejną brązową kopertę, tym razem bez żadnego logo.

Hermiona otworzyła ją.

Witaj, Żono.

Wyobraź sobie moje zaskoczenie, gdy odkryłem, że zawarłem związek małżeński. Jestem przekonany, że kryje się za tym jakiś sprytny plan. Niemniej, nie łudź się, że dam sobą manipulować. Będę czekał na Ciebie każdej nocy na cmentarzu Little Hangelton. Przyjdź sama. Moi Śmierciożercy będą stać na straży i nie zawahają się zabić kogokolwiek poza Tobą.

Jestem pewien, że ty również nie masz ochoty zostać ofiarą klątwy Wiecznego Bólu.

Twój Mąż

Kolana Hermiony nie były w stanie dłużej utrzymać ciężaru jej ciała i dziewczyna osunęła się na podłogę. Przeczytała list jeszcze raz… i po raz kolejny. Dumbledore podszedł do niej i spojrzał na niego ponad jej ramieniem.

- Dlaczego ja? – zapytała w końcu.

- Knot uważa, że jesteś najbardziej odpowiednią osobą do tego zadania. Zobaczył twoje wyniki i dowiedział się, że aplikujesz na stanowisko aurora. Myślę, że traktuje to jako twoje pierwsze zlecenie – Dumbledore odpowiedział, prychając.

- Rozumiem... – mruknęła Hermiona. – Co dokładnie mam zrobić?

- Zabić go. Jak może zauważyłaś, czytając Kontrakt, nie ma tutaj nic, co powstrzymywałoby cię od zranienia jego.

- Och…

Hermiona wstała z podłogi. Była w szoku. Nie każdego dnia odkrywasz, że jesteś poślubiona najstraszniejszemu mężczyźnie na świecie. Co powinna zrobić? Iść do niego, pomyślała jakaś część umysłu. Inna podpowiedziała jej, żeby uciekała. Zamknęła oczy i skupiła się na oddychaniu. Tej techniki nauczyła ją pani Pomfrey, jeszcze gdy opłakiwała Rona. Od tego czasu zawsze używała jej, kiedy sytuacja wymykała się spod kontroli.

Ron… Kochała go. Kochała go jak przyjaciela, ale nie miałaby nic przeciwko, gdyby chciałby być dla niej kimś więcej. Lecz on nigdy nie zapytał. Byli tacy zajęci wszystkim innym i nagle okazało się, że jest już za późno. Wszystko, co mogła zrobić, to pomścić go. Bycie poślubioną Voldemortowi dawało jej idealną możliwość do zrobienia tego. Tak. To było dobre i logiczne. Nie będzie przejmować się faktem, że musi iść do niego sama, żyć z nim… spać z nim. Nie. Wystarczy skupić się na zemście.

- Zrobię to – wyszeptała, bardziej do siebie niż do Dumbledore'a.

Dyrektor westchnął i pomógł jej ponownie usiąść w fotelu.

- Wiedziałem, że tak będzie. Jest pani dzielną osobą, panno Granger. Jeżeli ktokolwiek jest w stanie to zrobić, to właśnie pani.

Zostawił ją na moment samą i wyszedł do drugiego pokoju. Gdy wrócił, trzymał w ręce naszyjnik.

- Chcę, aby pani to miała.

Hermiona spojrzała na piękną biżuterię. Wisiorek nie był duży – mały kamień, który wydawał się migotać różnymi kolorami, umieszczony w niewielkim, srebrnym pentagramie.

- Co to jest? – zapytała i dotknęła naszyjnika. Poczuła dreszcz przebiegający przez jej palce.

- Między innymi ma na celu uspokoić noszącą go osobę. Myślę, że będzie pani tego potrzebować.

Hermiona przytaknęła i Dumbledore pomógł jej go zapiąć. Następnie rzucił zaklęcie ukrywające, które sprawiło, że stał się niewidzialny.

- Żeby nikt nie czuł pokusy skradzenia go – powiedział, gdy zobaczył jej pytające spojrzenie.

Hermiona nadal czuła ciężar wokół szyi, nawet jeśli nie mogła zobaczyć naszyjnika. Podziękowała mu jeszcze raz.

- Myślę, że teraz powinnam porozmawiać z Harrym.

- Oczywiście – powiedział Dumbledore. – Kiedy ma pani zamiar opuścić Hogwart?

- Tej nocy – Hermina powiedziała, czując się już spokojniejsza. – Inaczej zamartwiłabym się na śmierć.

Opuściła gabinet i powoli szła przez zamek. Myślała o tym, co ma powiedzieć Harry'emu. Będzie wściekły, gdy się dowie. I przerażony. Niewiele osób uwierzyłoby w to, lecz kiedy Czarny Pan nie zginął podczas pojedynku, Harry bał się jak nigdy wcześniej. Od tego czasu powątpiewał w swoje umiejętności. Wszyscy uważali go za wielkiego Wybawcę, ale Harry powtarzał jej wiele razy, że nie wierzy, iż jest odpowiednią osobą. Prawdopodobnie była mu w stanie teraz pomóc. Jeśli wprowadzi się do Voldemorta, będzie w stanie dowiedzieć się wielu rzeczy na jego temat, a następnie przekazać te informacje Harry'emu.

- Harry! – zawołała, idąc do chatki. On i Hagrid siedzieli na zewnątrz, popijając lemoniadę. Ogromny pies Hagrida, Kieł, leżał obok nich, szczęśliwy, ośliniając trawę wokół siebie.

Harry wstał, kiedy ją zobaczył.

- Czego chciał Dumbledore?

- Ja…zdaje się, że mam męża – zacięła się. – Voldemorta.

Harry patrzył na nią, jakby była szalona. Hermiona opowiedziała mu całą historię o Knocie i Kontrakcie. Tak jak oczekiwała, nie przyjął tego dobrze.

- Nie mogą tego zrobić! – wrzasnął.

- Proszę, Harry, mów ciszej – poprosiła Hermiona.

Hagrid patrzył na nią z mieszaniną horroru i współczucia. Była wdzięczna, że nie zaczął krzyczeć.

- Nie będzie mógł mnie skrzywdzić i będzie musiał chronić przed jego Śmierciożercami. Będę w stanie dowiedzieć się wielu rzeczy o nim i przekazać je tobie!

Harry potrząsnął głową.

- Voldemort nigdy się na to nie zgodzi. Znajdzie sposób, aby cię zabić!

Hermiona chwyciła jego ręce. Ciągle czuła się dziwnie spokojna, ale również smutna z powodu wybuchu Harry'ego. Nie chciała go martwić.

- Harry, proszę. Nie mam wyboru. Jeżeli nie pójdę do niego, będę musiała cierpieć Wieczny Ból.

Harry zacieśnił uchwyt na jej dłoniach.

- Nie chcę stracić i ciebie.

- Nie stracisz – obiecała. Miała nadzieję, że się nie myli.