Żałuję jak mało Artur dowiedział sie o magii Merlina i jego wkładzie w całą historię. To co zdążył zobaczyć przed śmiercią, było tylko mały wycinkiem obrazu. Dlatego postanowiłam to naprawić. pisane pod wpływem specyficznego nastroju. Przepraszam za błędy. Napiszcie mi, proszę, co o tym sądzicie.
Miniaturkę można traktować jako dodatek do "Jej histrii...", chociaż powstała jako odrębny pomysł.
Otwórz oczy
Delikatny głos budzi go. Otwórz oczy, Arturze, królu Albionu.
Czemu? Co on tutaj robi? Merlin... Merlin!
Wszystko sobie przypomina. Bitwa. Czarnoksiężnik. Merlin. Emrys? Morgana. Jezioro. Ciemność.
Umarł.
Gdzie jest teraz?
Otwórz oczy, znów słyszy szept.
Usłuchał. Powoli podnosi powieki. Ze zdziwieniem wciąga powietrze. Wokół niego migoczą gwiazdy, wydaje mu się, że fruwa wśród nieboskłonu, ale chłodne niebieskie światło oświetla miękką trawę pod jego stopami. W nozdrza uderza zapach świeżości - wiosny.
Głos prowadzi go do pięknej fontanny.
Czysta woda przelewa się pomiędzy misami.
Otwórz oczy, Arturze. Zobacz.
Co ma zobaczyć? Co? W wodzie odbija się tylko jego twarz.
Patrzy wyczekująco.
I wreszcie widzi. W tafli wody pojawiają się obrazy. Widzi to, na co zawsze był ślepy. Merlin używający magii. Merlin leczący Mordreda, Morganę. Merlin, który uratował mu życie więcej razy niż mógłby zliczyć. Merlin, który przez te wszystkie lata przemykał cicho, nie zwracając jego uwagi.
Teraz, widząc ile przyjaciel dla niego zrobił, wie, że nigdy nie będzie w stanie docenić go tak, jak na to zasługuje.
A tyle razy był bliski odkrycia jego magii... Tyle razy mógł się domyślić... Tyle razy patrzył wprost, ale nie widział.
Nie widziałeś, bo nie chciałeś patrzyć. Nie patrzyłeś, bo nie chciałeś widzieć. A wystarczyło otworzyć oczy.
