Tytuł oryginału: A Private Moment
Autor oryginału: Emerald Eyes of Flame
Tytuł tłumaczenia: Chwila prywatności
Autor tłumaczenia: Akolitka
Parring: HP/SS, SB/RL
Rating: + 13
Zgoda: Czekam
Beta: Ingrid

– Mmm! To takie przyjemne, Severusie! – Z pokoju mojego chrześniaka doszedł do moich uszu przeciągły jęk.

WTF! Co się tam dzieje do cholery!

– Mmm! Proszę Sev, więcej!

– Cierpliwości Harry. – To niewątpliwie był głos Smarkerusa.

Niedobrze mi, pieprzony oszukańczy drań!

– Chcę czuć całą swoją rękę, Sev! Oh proszę!

Skuliłem się słysząc mojego chrześniaka proszącego go w ten sposób, a nieproszone obrazy zaczęły się przewijać w mojej głowie na jego słowa. Oh! Straszne! Potworne!

– Jeden palec na razie Harry, jeden palec na razie.

– NIE! Proszę Sev! Mocniej! Ungh!

AAAAHHHH! Zabiję tego pieprzonego drania! Deflorował właśnie mojego cennego, niewiarygodnie naiwnego chrześniaka! Aaahh!

– Mocniej! Mmhhh! Oh, właśnie tam! Mmhhh! Oh tak! Właśnie tam! O Boże, to takie dobre!

Pierzony Jezusie Chrystusie! Muszę sprawić żeby te ściany były bardziej dźwiękoszczelne, a przynajmniej grubsze, do cholery!

– O mój Boże! – Harry nagle krzyknął.

Podskoczyłem w szoku, przerażony, że Śmierciożercy mogli teleportować się do pokoju. Wtedy zdałem sobie sprawę, co się dokładnie tam dzieje i skrzywiłem się na widok tych okropnie realistycznych, szczegółowych obrazów pojawiających się w mojej głowie.

– Severusie jesteś w porządku, przypuszczam, że sam nie mógłbym zrobić tego lepiej. – Uśmiechnął się złośliwie.

To sadystyczny sukinsyn! Robił to celowo, wiedziałem! To była jego zemsta za te wszystkie kawały, jakie mu robiłem. Miał do mnie żal, ale żeby doprowadzą mnie do szaleństwa, używając mojego własnego chrześniaka! Już czułem, że cząstki mojego bardzo analitycznego umysłu zostały rozpuszczone. AAAH!

– Aaahhh! To jest to! Mmmf, oh tak! To miejsce! Oh dobrze, mocniej!

To jest to! Musiałem to zatrzymać zanim stracę (według Lunatyka) resztki mojego już obłąkanego umysłu.

I otworzyłem drzwi i skoczyłem do środka, z głośnym AHA! Jedna z moich rąk powędrowała do oczu, chcąc je zakryć przed przerażającym widokiem Smarkerusa...

Robiącego mojemu chrześniakowi samurajski masaż pleców?

Zajrzałem przez palce i prawie jęknąłem głośno w to, co zobaczyłem. Harry leżał rozciągnięty na łóżku, podczas gdy obok niego z uśmiechem na twarzy siedział Smarkerus, czubkami palców uciskając plecy Harry'ego.

Och, na miłość boską! Kurwa masaż pleców? Jaja sobie ze mnie robicie?

– Siri? Czy jest coś nie tak? Wyglądasz jakbyś zobaczył ducha! – Zapytał mój uroczy, na szczęście wciąż jeszcze dziewiczy chrześniak, wyglądając na zmartwionego stanem zdrowia psychicznego swojego ojca chrzestnego.

– Czy to, dlatego tak stękałeś, mam na myśli czy przez to, że Snape masuje ci plecy?

– Tak. Jego masaże są rozkosznie zdrożne!

– Tylko masaże? Nic więcej?

– Co masz na myśli?

Zobaczcie, co mam na myśli, kiedy mówię naiwny?

– Nic, ja tylko pytam.

– Oh, no tak, tak myślę. Dlaczego?

– Oh, um nic. Wystarczy, że byłeś trochę zbyt głośny w odczuwaniu przyjemności, a myślałem, że to coś innego.

Harry zarumienił się, i na szczęście wydawał się rozumieć o czym mówię.

– Dlaczego, tak sądzisz?

A jednak może nie.

– Tak Black? Dlaczego tak sądzisz? – Snape przemówił po raz pierwszy, uśmiech goszczący na jego twarzy powiedział mi, że dokładnie wie, o czym myślałem.

– Oh umm, nic w ogóle! Hee hee! – Powiedziałem dość słabo.

I szybko wyszedłem z pokoju. Racja tak być powinno! Muszę przestać to robić! Harry wciąż jest prawiczkiem i nim pozostanie, podczas gdy znajduje się w moim domu. Racja, potrzebuję czegoś by się rozweselić. Wiem! Pójdę wkurzyć Lunatyka. Albo jeszcze lepiej, pójdę i bezsensownie zgnoję Lunatyka.