.
Prolog: Syriusz Black
.
Więc kiedy to wszystko stało się nie do zniesienia,
zdołałem się w celi przemienić w psa.
Czułem się, jakby ktoś zapalił ogień w mojej głowie -
dementorzy nie mogli go ugasić.
Wiedziałem, że jestem niewinny. To nie było miłe uczucie.
To była obsesja.
( - Syriusz Black)
.
1
Nigdy nie potrafił docenić spokoju zimnej, kamiennej kuchni; kiedy był młodszy wyobrażał sobie, że pewnego dnia przemaluje tu wszystko na biało i przy śniadaniu będzie słuchać The Doors, a nocami pozwoli, aby dźwięki pędzących aut i mruganie neonowych świateł pobliskiego motelu (Tanie noclegi przy trasie, Grimmauld Place) zagłuszyły złe myśli. Nie bez powodu tak uwielbiał pokoje Griffindoru, ich złoto i purpurę; ostatecznie całe życie uciekał od przekleństwa własnego nazwiska.
Dopiero w osiemdziesiątym pierwszym, w listopadzie, wtedy, kiedy zrozumiał, że już nigdy nie miał być sam (ministerialne oko przenikało go aż do trzewi), przestraszył się wszystkich tych ostateczności. Co znaczyła młodość w obliczu więziennych krat? Siła mięśni wobec wyniszczających spazmów tęsknoty za domem?
(A przecież przysięgał nienawidzić).
.
2
Zwierzęta mają jedną przewagę nad ludźmi, którą do tej pory mylił z ułomnością. Czy ktoś bowiem widział psa popełniającego samobójstwo?
(Owczarek jego sąsiadki próbował uciec przynajmniej dwa razy w tygodniu. Kiedy wyskakiwał z klatki, zwisał na krótkim łańcuchu i wierzgał łapami. Tak też umarł: patrząc na czarną grudę ziemi po drugiej stronie muru).
.
3
Zrobił to tuż przed pierwszym śniegiem, w grudniu.
Miał wówczas dwadzieścia dwa lata.
