Kiedy go poznałem, moje serce biło jak oszalałe, dając mi porządny zastrzyk energii. Był wyższy, niż sądziłem i o wiele bardziej ponury, choć w najmniejszym stopniu mi to nie przeszkadzało, by cały czas kręcić się tuż obok niego. Bardzo lubiłem go zaczepiać, momentami byłem złośliwy i śmiałem się z jego dziwnych przedmiotów, które przynosił każdego dnia. A były one najprzeróżniejsze! I tak naprawdę, to nie jestem pewien, w którym dokładnie momencie zorientowałem się, że zaczepiam go, by zwrócić na siebie jego uwagę, bo chciałem żeby na mnie spojrzał i czekałem tylko aż usłyszę jego niski, melodyjny głos. Byłem złośliwy, bo uwielbiałem wyraz jego twarzy, kiedy się irytował, albo zawstydzał, a śmiałem się nie dlatego, żeby go urazić, po prostu był rozczulająco uroczy.
- Ale nudy..- mruknąłem pod nosem, od dłuższego już czasu nie słuchając nauczyciela matematyki i szukając tylko sposobności by jak najszybciej opuścić tę przerażająco nieciekawą lekcję.
Mój wzrok pokierował się w stronę Shin-chana, siedzącego przy tylnych drzwiach, który to zaciekle robił notatki. Był niemożliwy! Niedowierzałem, że naprawdę ktoś może to rozumieć. Chociaż, gdy zastanawiałem się tak nad tym dłużej, nie byłem w stanie wymienić ani jednej rzeczy, w której Midorima nie był dobry. Straszne..
Nagle mnie olśniło. Wyrwałem z zeszytu kawałek kartki i napisałem na niej szybko jedno krótkie zdanie. Ucieknijmy stąd razem!
- Podaj do Shin-chana.- szturchnąłem kolegę siedzącego obok mnie i podałem mu liścik. Cały czas obserwowałem swój obiekt zainteresowania, nie mając zamiaru przegapić jego miny. Początkowo podszedł do małego zawiniątka z typową dla siebie obojętnością, jednak najwyraźniej w końcu ciekawość wzięła górę i przeczytał.
Uśmiechnąłem się szeroko, widząc jak nerwowo rozgląda się po sali i pomachałem mu, kiedy jego spojrzenie zatrzymało się na mnie. Starał się chyba wyglądać groźnie, ale nie zrobiło to na mnie wrażenia, w końcu znałem mnóstwo sposobów, żeby jego postawa zmieniła się o sto osiemdziesiąt stopni.
Zginiesz., wyczytałem z ruchu jego warg, śmiejąc się na to wesoło, aczkolwiek chyba zbyt głośno.
- Midorima, Takao.- rozległ się donośny głos nauczyciela. Przerąbane!- Przeszkadzacie klasie, wyjdźcie na zewnątrz.
- Ale..- zaczął od razu Midorima, jednak facet wskazał drzwi.
- Bez dyskusji. Porozmawiam sobie z wami po lekcji.
Pioruny, jakimi ciskał we mnie zielonowłosy prawie zraniły moje wrażliwe serce, jednak kiedy nareszcie wyszliśmy z sali i zostaliśmy sami, od razu o tym zapomniałem.
- Widzisz, Shin-chan? Udało nam się uciec!
- Przez ciebie czeka nas teraz reprymenda.- powiedział, wyraźnie wkurzony i poprawił okulary.
Nie wierzę. Nawet tak okrutnie pilny uczeń jak Shintarou musi się czasem trochę wyluzować!
- Nie dramatyzuj i chodźmy coś zjeść.- postanowiłem się zbytnio nie przejmować jego słowami, więc objąłem go i zacząłem prowadzić w kierunku schodów.- Mam nadzieję, że cała klasa nie usłyszała tego jak głośno burczy mi w brzuchu.
- Co za beznadziejna sytuacja.- początkowo się zapierał, jednak ostatecznie postanowił pójść ze mną. Choć dalej był zły i odzywał się mniej niż zwykle, byłem szczęśliwy, bo gdyby nie chciał, nie ruszyłby się nawet o krok. Taki właśnie był mój Shin-chan.
- Na co miałbyś ochotę? Ja stawiam.
- Nie mam apetytu.- jego głos się już uspokoił, ale nawet na mnie nie patrzył. Ah, był tak niewiarygodnie hipnotyzujący! Właściwie, to ciężko było mi oderwać od niego wzrok, a uśmiech sam pchał mi się na usta. Za każdym razem chciałem, żeby te chwile, które spędzaliśmy razem nie miały końca.
- Oj, nie bądź taki, przecież wiem, że od rana niczego nie jadłeś.- naburmuszyłem się.- O! Co powiesz na ramen? Dawno go nie jedliśmy, chodź.
- Nie wiem jak mogłem pozwolić sobie na coś tak żenującego.- westchnął głęboko, kiedy siedzieliśmy już przy stoliku.
- Dlaczego uważasz, że ramen jest żenujący? Moim zdaniem jest pyszny.
- Dobrze wiesz, że nie mówię o ramen, idioto.
- No już się tak nie denerwuj, Shin-chan i zajadaj.- pokręciłem głową i przysunąłem miskę bliżej niego.
- Nie musisz się tak zachowywać..-serce zabiło mi szybciej, kiedy zauważyłem zawstydzenie na jego twarzy, którego zresztą uważnie wypatrywałem każdego dnia.
- Jesteś taki słodki!- zawołałem, nawet tego nie kontrolując, co tylko sprawiło, że reakcja Shintarou się pogłębiła.
- Zamknij się, nanodayo.- odwrócił wzrok, nerwowo ruszając brwią i poprawiając okulary.
Następnego dnia zaspałem i prawdę powiedziawszy, chyba lepiej bym zrobił zostając w domu. Od kiedy tylko wszedłem do szkoły, nie dało się nie spostrzec, że jakaś dziwna, mordercza aura wręcz emanowała od Shintarou. Zauważył mnie! Początkowo chciałem się z nim przywitać, rozpromieniając się szybko, jednak równie szybko mina mi zrzedła, na dźwięk krzyku Miyajiego.
- Takao, uciekaj!
Nie ruszyłem się jednak, pomimo tego, że Shin-chan zbliżał się do mnie z zaskakującą prędkością i wcale nie wyglądał na zadowolonego moim widokiem. Byłem po prostu w szoku.
- Coś się stało?- spytałem, wyobrażając sobie tylko jak głuptkowatą minę musiałem zrobić w momencie, kiedy przyparł mnie do szafki.- Shin-chan, trochę mnie dzisiaj przerażasz.
- I słusznie. Miałem pewne obawy, bo mój dzisiejszy horoskop okazał się być fatalny! Raki były przedostatnie w rankingu. Ale nagany dyrektora bym się nie spodziewał.
- H-heh.- jęknąłem. Takim go jeszcze nie widziałem.- Nie gniewaj się na mnie, nawet ty czasem musisz się trochę rozerwać.- starałem się wybrnąć jakoś z niezręcznej sytuacji. Był blisko, bardzo blisko. Niemal czułem jego oddech, było to doprawdy ogłupiające uczucie. Chyba się zorientował, bo od razu się ode mnie odsunął i pomimo tego, że się zarumienił, wcale nie wyglądał na ani odrobinę bardziej odprężonego.
- Rozerwę to ja zaraz ciebie, Kazunari. Na strzępy.
- Chłopaki, tu jesteście.- nie spodziewałem się, że moim wybawcą okaże się być trener. Nawet podwójnym, jeśli mogę to ująć w ten sposób, bo to co powiedział zaraz potem sprawiło, że nic nie miało prawa popsuć mi już tego dnia humoru!- Jutro w ramach treningu wybieramy się na basen. Mają robić jakiś mały remont na sali gimnastycznej, a poza tym, dobrze wam to zrobi na pracę rąk i nóg. Punkt druga przed wejściem.
- Tak jest, trenerze.- odpowiedziałem energicznie, niesamowicie szczęśliwy i pochyliłem się w kierunku Midorimy, zniżając głos.- Już nie mogę się doczekać aż zobaczę Shin-chana w stroju kąpielowym.
I faktycznie na wszystkich lekcjach myślałem tylko o tym. Po lekcjach też. Oczyma wyobraźni widziałem jak palcami zaczesuje mokre włosy, jak woda spływa po jego umięśnionej klacie, później po brzuchu.. I te opinające się na jego idealnym tyłku spodenki. Naprawdę ciężko mi było nad sobą panować!
