Brzuchy bolały ich tak bardzo, że ledwo szli, ale nie mogli wrócić do domu bez pełnych koszyków. Macocha kazałaby im spać na zewnątrz!
— Zobacz, Jasiu, jaki dziwny domek! — wykrzyknęła nagle Małgosia.
Podbiegli szybko do niego.
— To piernik! — zachwycił się chłopiec i odłamał kawałek okiennicy. — O fu, jaki słony.
Małgosia również wypluła to, co chciała zjeść.
— Lepiej sobie stąd pójdźmy… — powiedziała Małgosia i pociągnęła braciszka w stronę lasu.
— Ale przecież się zgubiliśmy — zaczął lamentować Jasiu.
— Chodźmy prosto przed siebie. Jak można tak przesolić piernik?
W środku Baba Jaga założyła okulary na haczykowaty nos. Faktycznie, sól, a nie cukier. Co za porażka…
