Obudził się zdrętwiały, w gardle miał sucho jak nigdy dotąd. Nie wiedział, co się stało, ani gdzie był, ba!, nie wiedział, kim był. Z każdej strony otaczał go piach. Z trudem wygrzebał się na powierzchnię, gdzie trwała noc. I wtedy usłyszał cichy szept Pana Księżyca.

— Od dziś nazywasz się Piasek, masz zsyłać dobre sny dobrym dzieciom.

I wtedy sobie przypomniał. Był księciem, który dużo mówił, a mało przekazywał. Teraz pozbawiono go słów, lecz dano większy dar. Został panem snów. Od tej pory aż po sam koniec czasu będzie strzegł marzeń maluczkich. To jego wyzwanie. I sprosta mu z uniesionym czołem.