Naruto Shippuuden fanfiction
To mój pierwszy fanfic! Liczę na zrozumienie…
Noc. Idealna pora dla zabójców. W ciemnym lesie nie widać nawet własnej, wyciągniętej ręki, a co dopiero napastnika. W takiej to właśnie porze przyszło jej przechodzić tym lasem. Nawet nie wiedziała, co to za las. Trafiła tu podczas polowania. Polowała na młodego jelonka, który odłączył się od stada. Nawet nie zauważyła, kiedy zrobiło się ciemno. Nagle jelonek przystanął, nasłuchiwał przez moment, i rzucił się pędem przez las. Po chwili straciła go z oczu.
„A już prawie go miałam. Pech." Pomyślała. Nagle wyczuła ruch. Kierując się przeczuciem uchyliła się. W drzewo za nią ze stukotem wbił się nóż. Nie zastanawiając się wiele, puściła się biegiem. Za sobą słyszała kroki biegnących za nią. Biegła dość długo. W końcu usłyszała, jak napastnicy zwalniają i w końcu zaprzestają pościgu. Nie zwalniała jednak, aż całkowicie upewniła się, że jest sama.
„Dlaczego mnie ścigali? Co ja im zrobiłam?" zastanawiała się.
Postanowiła zaczekać do świtu. Dopiero o świcie mogła się rozejrzeć.
„Zgubiłam się. Nigdy wcześniej tu nie byłam" pomyślała. Postanowiła ruszyć przed siebie, wszystko jedno, gdzie. Jej domem był las. Wiedziona instynktem łowcy ruszyła na zachód. Już po kilku dniach zauważyła w oddali wioskę.
--
W Konoha-Gakure wstawał świt. Naruto wstał z właściwym sobie entuzjazmem. Gdyby mógł, nie wstawałby przed południem, ale jeżeli znowu się spóźni, to Sakura urwie mu głowę. Szybko się ubrał, zjadł śniadanie i ruszył na spotkanie z resztą drużyny. Na mostku czekał już milczący Sai i Sakura.
-Yo, minna! (Cześć wszystkim)- Zawołał Naruto - Co takie ponure miny?
- Też nie wyglądasz najlepiej, Naruto. Z ostatniej misji wróciliśmy po trzeciej w nocy. –Odparła Sakura. – To z niewyspania.
- Ciekawe, co tym razem ma dla nas Kakashi-sensei!
Żeby się o tym dowiedzieć, musieli czekać jeszcze długo. W końcu Kakashi pojawił się.
- SPÓŹNIŁEŚ SIĘ – jak na komendę przywitali senseia Naruto i Sakura
- Czarny kot zabiegł mi drogę i…
- KŁAMIESZ!!
-Dobra, drużyno. Na dziś przeznaczona jest misja rangi C. Zbieranie ziół dla Tsunade. Tu macie ich listę. Tylko się nie pomylcie!
--
W tym samym czasie pewien członek klanu Nara wylegiwał się w lesie niedaleko wioski. Mieli tu trenować, ale Shikamaru stwierdził, że to zbyt upierdliwe i zaszył się w lesie, tak by nie znaleźli go Ino i Chouji. Nagle poczuł czyjąś obecność. „Jakie to upierdliwe" pomyślał, zaczajając się z kunajem za drzewem.
- Wychodź, widzę cię! – krzyknął, ale jego zdziwienie było wielkie, gdy spojrzał w górę i zobaczył młodą dziewczynę na jednej z gałęzi, mierzącą do niego z łuku.
- Opuść ten nóż, to nic ci się nie stanie – syknęła dziewczyna. Nara zrozumiał, że nie żartuje. Natychmiast schował nóż, a dziewczyna zeskoczyła z drzewa i zgrabnie wylądowała tuż obok niego.
- Kim jesteś? – zapytali jednocześnie.
- Shikamaru Nara, ninja z okolicznej wioski.
- Hatsu Tamagawa, zwana Ookami. Łowczyni.
Dziewczyna nie mogła być dużo starsza od Shikamaru. Zapytał:
- Co ty tutaj robisz? Nie wiesz, że tu jest niebezpiecznie?
Hatsu jednak uciszyła go i pobiegła w głąb lasu. Nara pobiegł za nią. Nagle usłyszeli głosy:
-Sakura-chan, to zielsko się niczym nie różni. Jak rozpoznać, które jest trujące?
- Powtarzam ci już trzeci raz, głąbie, że trujące ziele ma od spodu włoski.
Hatsu postanowiła wkroczyć. Natychmiast rozpoznała, o jakie ziele im chodziło. Nieraz leczyła nim rany.
-Roślina, którą chcecie zbierać, o tej porze dnia jest trująca. Należy zbierać ją póżnym wieczorem, lub po wschodzie słońca.
- A ty to kto?- zapytał Naruto.
- Jestem Hatsu Tamagawa, zwana Ookami.
- Wilczyca? Ale dlaczego?
- Moim domem jest las, a moimi braćmi i siostrami wilki.
- Co tu robisz?
- Jacyś bandyci mnie ścigali, dopiero niedaleko wioski udało mi się ich zgubić.
- Powinnaś zameldować się u Hokage, żaden obcy nie ma prawa bez pozwolenia przebywać na terenie wioski! Masz szczęście, że nie złapali cię ANBU!- powiedziała Sakura.
- Zaprowadzicie mnie? Rzadko bywam w wioskach…
- Pewnie! – zapewnił Naruto – No, tylko nie wiemy, czy zgodzi się nasz sensei… Chodźmy go zapytać!
Według Sakury dziewczyna wyglądała co najmniej dziwnie. Ubrana w męski strój w brązowo-zielone maskujące barwy, w sandałach wyplecionych z rzemienia, na głowie miała plecioną opaskę, a za jej jedyne uzbrojenie służył łuk, podwójnie gięty, z hebanowo-cisowego kompozytu. Sakura wątpiła, czy „Ookami" jest w stanie w ogóle ten łuk napiąć. Nagle coś zaszeleściło w krzakach.
- Na ziemię! - krzyknęła Ookami, błyskawicznie nakładając strzałę na cięciwę i napinając łuk. Wycelowała. Z krzaków wystrzeliła dziwna bestia: coś jakby lew, tylko czarno- biała i sprawiająca wrażenie nierealnej. Natychmiast Hatsu zwolniła cięciwę. Potwór zniknął.
- Sai, to my! - krzyknął Naruto. Z krzaków wyszedł młody czarnowłosy chłopak.
- Kim ona jest?- zapytał – Może być wrogiem.
- To przyjaciel! – Zapewnił Naruto. – Opuść broń, Hatsu. Nic ci tu nie grozi.
Po kilku minutach odnaleźli Kakashiego.
- Sensei, pomożemy jej? Jacyś bandyci ją ścigają, szuka azylu.
„Nie tak do końca, przyjaciele. Po prostu chcę się dowiedzieć, kim oni byli i czego ode mnie chcieli…"pomyślała Hatsu.
Kakashi przyjrzał się jej uważnie.
- Skąd jesteś? – zapytał.
- Nie mam domu. Wędruję, gdzie oczy poniosą.
- Gdzie są twoi rodzice?
- Nie pamiętam ich. Nawet nie wiem, czy żyją. Wychowały mnie wilki.
- I chcesz otrzymać tu azyl?
- Nie będę się narzucać. Jeżeli ta wioska jest tak niegościnna, jak mówili pańscy uczniowie, odejdę i więcej nikt mnie nie zobaczy.
- Bo umrzesz.
- Mnie nie tak łatwo zabić, jak się może wydawać.
- No dobra, zobaczymy, co da się zrobić. Chodź za mną, A wy zbierajcie te zioła. Do wieczora mają być nazbierane.
- Proszę poczekać. Zabiorę tylko strzałę. – To mówiąc, pobiegła w las. Za dwie minuty była z powrotem. – Możemy iść.
Gdy szli do wioski, Hatsu przyjrzała się zamaskowanemu wojownikowi. Zauważyła, że pomimo tego, że był jeszcze młody, chyba tylko o kilka lat starszy od niej, stoczył już wiele walk. Zrozumiała, że gdyby nie trafiła na tamtych młodych, tylko szła dalej, tamten zabiłby ją i nawet by tego nie zauważyła. Postanowiła mieć się na baczności.
Dotarli do wioski. Ów wojownik, o którym dowiedziała się, że nazywa się Kakashi Hatake od strażnika przy bramie, który go pozdrowił, prowadził ją teraz zatłoczoną uliczką prosto do wielkiego budynku, za którym była skalna ściana z wykutymi na niej głowami ludzi.
- To są posągi Hokage – wyjaśnił Kakashi.
Weszli do budynku. Po jakimś czasie doszli do drzwi.
- Tylko mów prawdę. Hokage jest czuła na wszelki fałsz. – ostrzegł Kakashi
- Rozumiem.
Weszli do biura, w którym były już dwie kobiety.
- O co chodzi, Kakashi? – Zapytała Tsunade.
- Ta dziewczyna ubiega się o azyl.
- Twoje nazwisko?
- Tamagawa Hatsu.
- Skąd pochodzisz?
- Nie mam określonego miejsca pobytu. Stale wędruję.
- Kim są twoi rodzice?
- Nie wiem. Nie znam ich.
- Jesteś przez kogoś zagrożona?
- Obawiam się, że tak.
- Udzielam azylu. Kakashi, będziesz za nią odpowiedzialny.
- Dziękuję, Hokage-sama.
--
Od autorki:
Dzięki za cierpliwość. Będę kontynuować, jeżeli dostanę jakieś wiadomości, że chcecie dalszego ciągu tej opowieści.
PS. Komentujcie!
