Zdrobnienia czyli dlaczego nie należy nadawać dzieciom imion rodowych

- John! Nie nazywaj mnie tak! - brzdęk szkła zwrócił uwagę Johna.
- Sherlock, nie rzucaj znowu szalkami petriego!
- Och, jakbyś się tym naprawdę przejmował!
- Sherlock! Co do jasnej?! A zresztą – huk zamykanych drzwi zakończył obiecującą konwersację.


- Nie rozumiem, nie rozumiem o co mu chodzi!?
- Powiesz, co się, kurwa, stało? - Biadolenie Johna dawało mu się już we znaki, dlatego oderwał w końcu swój wzrok od prawie pustego kufla.
- Znowu rzucał instrumentami laboratoryjnymi...
- Czym? Aaaa, okej, nie ważne, dobrze, że nie rzucał Stradivariusem. - Zmęczone spojrzenie Johna odradziło mu zgłębiania tego tematu.
- No bo wiesz – bełkot Johna zmusił go do skupienia się – jak trudno wypowiada się jego pełne imię? - słysząc kolejną litanię Johna na temat zdrobnień imienia Sherlocka, Lestrade postanowił zamówić następne piwo.


- Czy mogę wiedzieć, co robisz pod moim domem o trzeciej nad ranem? Dodam, że w stanie nie zakrawającym o trzeźwość.
- Czemu o trzeciej nad ranem trzymasz parasolkę? - Lestrade mógł poczuć na sobie spojrzenie, jakim mężczyzna zwykł obdarzać Sherlocka, gdy ten zrobił coś wyjątkowo nieznośnego. Grozę Mycroftowego wzroku zrujnowały jednak skrzypiące zawiasy.
- Dzięki - parasolka usłużnie przytrzymywała mu drzwi.
- A więc, co cię do mnie sprowadza?
- To, co zazwyczaj Ciebie sprowadza do mnie.
- Sherlock?
- Gorzej! John.
- To może zaparzę herbaty...

.

..

...

...

- Co?
- No, John go tak nazwał, a Sherlock... Echh, o co mu z tym chodzi? Myc... dlaczego robisz się czerwony? - głośny śmiech przerwał im dyskusję, która nie zakończyła się już nigdy, a komisarz, nakłoniony do tego przez Brytyjski Rząd, zasnął w błogiej niewiedzy.


Wiadomość głosowa nagrana dnia 29 marca bieżącego roku o godzinie 5:15 od numeru xxxx-xxxx
Mój drogi, nieśmiertelny, czerwonooki lodowy olbrzymie.
Proszę, zadbaj, by Twój doktor zaznał nieco wiedzy z zakresu innych kultur.
Zawsze twój brat
Thor