Oddycham.
Czuję pod palcami krew.
Ciepło.
Buzuję od wewnątrz. Szukam oparcia. Jestem. Jestem. Jestem.
Sama.
Boję się o ciebie. Nie poradzisz sobie. Nie beze mnie. Nie. Nie. Nie.
To zbyt wiele, dla nas obojga. Też jesteś sam, zawsze byłeś.
Widzę twoje oczy; wylewasz z siebie żal do świata. Twoja pokuta boli. Boli mnie.
Nie milcz – to najgorsze, co możesz zrobić. Liczy się chwila obecna. Wspólny oddech.
Jestem. Jestem. Jestem.
Awaria wyobraźni. Coś szura; ogołocone gałęzie rysują po szybach. Biegniesz, nie, leżysz. Upadłeś. Nie wstajesz.
Sasuke-kun. Sasuke-kun. Sasuke-kun.
Nie zostawiaj mnie, nie chcę być sama. Nie teraz. Nie teraz. Nie teraz.
Umilknijmy razem, spleceni w jedność.
Wypełnijmy swe istnienia do końca. Bądźmy trzeźwi, pewni; wykalkulujmy wszystkie prawdopodobieństwa kolejnych następstw.
Już nic nas nie zaskoczy.
Och, tak. Oddychaj. Ja cię uratuję. Och, żyj.
Nie umrzyj.
Umrzyj.
Nie żyjesz.
Jestem. Jestem. Jestem.
Zawsze byłeś. Daleko ode mnie. Zdystansowany. Oschły. Nie istniałam dla ciebie.
Sasuke-kun. Sasuke-kun. Sasuke-kun.
Krew się leje, skóra pęka, kości łamią. Stękasz. Nie, to ja, jednak ja, cały czas ja, nieustannie ja. Ja. Ja. Ja.
Ty ciągle leżysz, blady, jakby mglisty. Nieosiągalny. Zawsze.
Choć cię miałam, nigdy nie miałam. Tak już po prostu było. Och, Sasuke-kun. Sasuke-kun. Sasuke-kun.
Słyszysz? Coś huczy, tłucze. Ktoś idzie.
Ciemność, panika, nie chcę istnieć bez ciebie.
Szmer cudzych stóp zanika.
Nie ma nikogo. Nawet ciebie. Gdzie jesteś?
Sasuke-kun. Sasuke-kun. Sasuke-kun.
Nie umieraj. Żyj. Oddychaj.
Och, kochany, wciągasz powietrze? Dobrze. Dobrze. Dobrze.
Nie zabiorą mi ciebie. Chociaż teraz, przynajmniej, tak, w tych chwilach, będziesz. Bo jesteś, prawda? Wspaniały, majestatyczny, kontrastowy.
Istniejesz, nie uciekasz. Przesuwam palcami po twojej szczęce, rysach twarzy. I jedyne, co nasuwa mi się na język...
Zwiotczały. Taki zwiotczały, zwiotczały. Jesteś zwiotczały. Och, nie. Nie cierpiałeś, prawda?
Boli, boli mnie to. Czuję coś dziwnego, coś, czego... Nie, ach, jesteś.
Dobrze, nie otwieraj powiek, nie musisz. Nie otwieraj. Po prostu leż.
Pogłaszczę cię po włosach, nie przytulę.
Nie lubisz, gdy cię przytulam.
Ja.
Jestem. Jestem. Jestem.
Ty.
Jesteś. Jesteś. Jesteś.
My.
Nas nie ma. Nie ma. Nie ma.
Wytrę trochę krwi. Ubrudziłam twoje lico. Och, tak, do twarzy ci w szkarłacie.
Nie znajdą nas.
Będziemy, wreszcie coś zaistnieje. To, co iskrzyło, wyewoluuje.
Mój. Mój. Mój.
Sasuke-kun. Sasuke-kun. Sasuke-kun.
Oddycham. Za nas oboje.
Mrugam. Za nas oboje.
Jestem. Za nas oboje.
Nie martw się, nie musisz już nic robić. Będę za ciebie. Tak, wszystko ułożę.
Nie musisz wstawać. Leż. Będę cię nosić.
Nieistotne, że nie żyjesz.
Ja.
Jestem. Jestem. Jestem.
Żyję za nas oboje.
Tak, czas, czas, czas. Nie odbierze mi cię nic.
Nikt. Nie. Nigdy. Zawsze ty.
Sasuke-kun. Sasuke-kun. Sasuke-kun.
Po prostu otulę cię dłońmi. I będziemy, nareszcie, tak, jak zawsze pragnęłam. Na pewno ty też.
Owszem, też. Nie mogło być inaczej. Czułeś. Ciągle czujesz.
Nie odejdziesz więcej. Nie, już nie.
Pozwoliłam ci, dwa razy.
Więcej nie pozwolę.
