Tytul: Bunt

Tytuł oryginału: Rebellion

Autor oryginału: TatraMegami

Beta: brak

Zgoda: czekam

Historia jest umiejscowiona w czasie piątej części, po tym, jak Dumbledore zmuszony jest do opuszczenia Hogwartu i Umbridge ogłasza się Dyrektorką. W opowiadaniu znajdą się krótkie fragmenty książki, jednak nie są one zaznaczone, aby nie przerywać historii.

Jest to historia skończona i postaram się doprowadzić tłumaczenie również do tego stanu. :D

Wszystkie postacie należą do J.K. i nie czerpię z tego tłumaczenia żadnych korzyści oprócz czystej satysfakcji i przyjemności.

.-.

Bunt

.-.

Uczniowie w pokoju wspólnym Gryffindoru rozmawiali wesoło, pomimo faktu, że Dumbledore został obalony jako Dyrektor i ich drugi najbardziej znienawidzony nauczyciel zajął jego miejsce. Dobry nastrój nadal był odczuwalny w Hogwarcie, zwłaszcza dzięki odpalonym fajerwerkom bliźniaków.

Harry i Ron siedzieli przy stole na obrzeżach podekscytowanego tłumu i spojrzeli na Hermionę, która wróciła od bliźniaków z uśmiechem na ustach. Wygląd był tak inny od tego, jak normalnie zareagowałaby na dwóch awanturników i następnie zaburzyła równowagę, machając ręką na odrabianie pracy domowej.

- Ostatecznie w piątek zaczynają się ferie wielkanocne, będziemy mieć mnóstwo czasu…

- Dobrze się czujesz? – zapytał Ron patrząc na nią z niedowierzaniem. Harry również na nią patrzył ze zmartwieniem, mimo że coś innego go rozpraszało. Pomysł, który tworzył się w jego głowie od rozpoczęcia roku szkolnego.

- Skoro już o tym wspomniałeś – odpowiedziała wesoło Hermiona – to wiesz… chyba się czuję trochę… buntowniczo.

- Co myślicie o tym, aby naprawdę być zbuntowani? – powiedział Harry , gdy podjął nagłą decyzję.

- Co masz na myśli? – zapytał Ron.

- Zaraz wrócę! – Harry podniósł się z miejsca i pobiegł do dormitorium. Podbiegł do swojego kufra, otworzył go i grzebał w nim, dopóki nie znalazł złożonego kawałka pergaminu. Nie przejął się sprzątaniem bałaganu, który narobił w kufrze, tylko ruszył z powrotem do pokoju wspólnego.

- Tutaj. – Harry podał Ronowi pergamin, który był najbliżej niego.

- Co to do diabła jest, stary? – zapytał Ron , zerkając.

- Te wymyśliłem dla Snape'a, kiedy utknąłem u Dursley'ów na lato, a te dla Umbridge po naszej pierwszej lekcji. – powiedział Harry .

- Co wymyśliłeś? – zapytała Hermiona, zanim wzięła do ręki pergamin.

- Hej, nie skończyłem tego czytać! – zaprotestował Ron , kiedy mu go zabrała.

- Naprawdę zamierzasz to zrobić? – zapytała Hermiona , po przeczytaniu, z powrotem oddając pergamin Ronowi.

- Dlaczego nie? Umbridge zamierza najprawdopodobniej wywalić mnie przy pierwszej okazji, prawdopodobnie z powodu czegoś, czego nie zrobiłem. Poza tym, większość z nich może być anonimowa, przynajmniej te dla Umbridge. – odpowiedział Harry .

- Myślę, że one są cholernie zarąbiste. – powiedział Ron , podczas gdy praktycznie pochłaniał listę.

- Nie musisz być tego częścią, Hermiono. – powiedział Harry – Jednakże, byłoby miło, gdybyś dołączyła do kilku z nich, ale myślę, że ja i Ron damy radę z większością.

- Ta, z łatwością je zrobimy. - Ron zawtórował.

- Och, no dobrze, możecie spróbować, ale jeśli zostaniecie wyrzuceni, nie odezwę się do was nigdy więcej. – Hermiona ustąpiła.

- Zarąbiście. – oznajmił Ron.

- Nie martw się, nie damy się złapać. – powiedział Harry z uśmiechem na twarzy.

- Och? – Hermiona uniosła brew. – A jak zamierzacie zrobić coś, co się nawet nie udało Fredowi i George'owi.?

- Cóż, okej, może zostaniemy złapani, ale mam plan, który oznacza, że nic się nie stanie, jeśli nawalimy. – odpowiedział Harry.

- Jaki? – zapytał Ron , gdy otwierał czekoladową żabę.

- Och, będę po prostu udawał, że oszalałem. – powiedział Harry lekceważąco.

- Co? – Hermiona warknęła. Ona i Ron patrzyli na Harry'ego, nie zauważając spojrzeń, które, po nagłym krzyku Hermiony, posyłali im uczniowie siedzący blisko nich. – Wojnę na żarty jeszcze zrozumiem, ale udawanie, że jesteś szalony? To nie brzmi dobrze, Harry.

- Wszyscy wiemy, że Harry jest szalony, Hermiono. – Ron zlekceważył to, otwierając kolejną czekoladową żabę. Podniósł do góry kartę. – Widzisz, nawet jego karta tak mówi.

- Pokaż mi to. – Hermiona krzyknęła, gdy wyrwała kartę z rąk Rona. Zerknęła na nią, aby dowiedzieć się, że to karta Harry'ego, ale nie wspominała ona o tym, że Harry jest szalony. Przewróciła oczami i z powrotem oddała kartę Ronowi. – Nadal sądzę, że to jest zły pomysł.

- Musimy coś zrobić, Hermiono, nawet jeśli to jest szalone. – powiedział Harry . Zabrał pergamin od Rona i rozłożył go. – Zrobię to, zaczynając od mojego eseju na eliksiry.

- Co masz zamiar zrobić ze swoim esejem na eliksiry? – zapytała Hermiona z nikłym cieniem horroru w głosie.

- Ma zamiar podpisać go podpisać różnymi nazwiskami. – Ron przeczytał pomysł na psotę z listy. Zmrużył oczy, widząc zaklęcie dołączone obok. – Gdzie nauczyłeś się tego zaklęcia?

Harry wzruszył ramionami.

- Było w książce z tego roku. Z nudów tak jakby przeczytałem materiał do przodu i to dodało więcej paliwa do ognia.

- Co to za zaklęcie? – zapytała Hermiona ciekawa, mimo przysięgi, aby trzymać się z dala od ich starań.

- Och, to zaklęcie, które kopiuje fragmenty tekstu. – odpowiedział Harry , podczas pisania inkantacji na kawałku pergaminu i podając go Hermionie.

- Wiesz, że Snape nie zaliczy ci eseju, jeśli podpiszesz go złym nazwiskiem. – Hermiona wytknęła, patrząc na kopiujące zaklęcie. To było jedno z tych, które już znała, więc włożyła je między kartki swojej książki.

- Oczywiście, że nie zaliczy. – odpowiedział Harry kiwając głową. – Ale chcę sprawdzić, czy potrafi poprawnie zgadnąć, który esej należy do kogo.

- I planujesz oddać więcej niż jedną kopię? – Hermiona odparła wracając do swojej ksiązki.

- Jeśli mam zamiar denerwować go, to mogę zrobić to w wielkim stylu. – Harry wzruszył ramionami, gdy wyjmował jego esej na eliksiry. Już było podpisane jego prawdziwym nazwiskiem, ale nie miał problemu z wymazaniem wyschniętego atramentu. Tym razem było to zaklęcie, które znał już od kilku lat. Stworzył pięć kopii swojego eseju, a następnie ostrożnie podpisał każdy esej innym nazwiskiem. Ron czytał każde nazwisko, gdy Harry kładł eseje, aby wyschły i prychnął.

- Widzisz, to jest dowód, jeśli kiedykolwiek będziesz potrzebowała go, aby udowodnić, że Harry jest szalony, Hermiono. Kto inny wymyśliłby imiona, jak „Urokrwisty Gdakacz Junior"?*

- Urokrwisty Gdakacz Junior to perfekcyjne, zwyczajne imię. – Harry sztucznie pociągnął nosem, gdy podniósł wysoko głowę.

- Jeśli jesteś szalony. – Ron zaśmiał się. Wrócił z powrotem do listy z psotami, woląc przeczytać je jeszcze raz, niż znaleźć swój esej. – Więc, która będzie następna?

- Niektóre z nich mogą być zrobione kiedykolwiek, bez przygotowań. Większość z nich wynika z postawy i, tak, odrobiny szaleństwa. – Harry uśmiechnął się do Rona. Wskazał na część dla Snape'a na liście. – Mam Oklumencję z Snapem jutro i wtedy wykorzystam niektóre z nich.

- Wyobrazić gumowe kaczki? – Ron przeczytał pierwsze lepsze z listy.

- Widzisz, odkryłem, że Snape ma dostęp do moich myśli poprzez Oklumencję, więc, podczas gdy nie potrafię obronić mojego umysłu, powinienem być w stanie częściowo kontrolować to, co widzi. – Harry wzruszył ramionami. – Uznałem to za warte spróbowania.

- Naprawdę powinieneś poszukać czegoś o Oklumencji. – Hermiona nieobecnie zasugerowała.

- Może. – odparł Harry .

- Co zamierzasz zrobić z Umbridge? – zapytał Ron, przyciągając uwagę Harry'ego z powrotem do listy.

- Myślę, że Umbridge jest wystarczająco zajęta w tym momencie. – Harry wyjrzał przez okno na latające fajerwerki. – Poza tym, muszę najpierw umocnić moją reputację szaleńca, zanim zrobię cokolwiek z Umbridge.

- Skoro tak mówisz. – Ron spojrzał na niego, zanim przeszedł dalej do listy, wydając okrzyki na widok innych pomysłów Harry'ego.

W ten sposób spędzili resztę popołudnia, planując metody buntu. Kiedy w końcu poszli do łóżek, Harry przećwiczył jeszcze Oklumencję, zanim zasnął. Miał zamiar wpuścić Snape'a do swojego umysłu, próbując doprowadzić go do szaleństwa. Musiał być w stanie chronić swój umysł wystarczająco, aby tego dokonać, a mógł to zrobić tylko dzięki Oklumencji. Tej nocy ponownie śnił o korytarzu, jednak w połowie zmienił się – kończąc na Snapie chichoczącym nad półkami gumowych kaczek.

.-.

W środę wszystko było jak zwykle. Harry zachowywał się normalnie, nie dając żadnego znaku odnośnie planowanego buntu. Ron z niecierpliwością czekał na początek zabawy, ale Hermiona była zadowolona, że przynajmniej raz Harry zachowywał się rozsądnie. Jak Harry wyjaśnił to Ronowi po kolacji, a przed lekcjami Oklumencji:

- Zwykle nie widzimy Umbridge w środy, a ja nie chcę przyciągać jej uwagi. Tak będzie bardziej wiarygodnie i nie będzie to wyglądało jakbym żartował sobie z niej.

- Dobra, dobra. – Ron westchnął, zanim osunął się na stół Gryffindoru. – Niszczysz całą zabawę.

- Powinieneś już iść, Harry, chyba nie chcesz się spóźnić. – powiedziała Hermiona , gdy zerknęła na zegarek.

- Racja, dzięki Hermiono. – powiedział Harry . Wziął swoją torbę i wyszedł z Wielkiej Sali. Podczas gdy szedł w stronę lochów, Cho złapała go w połowie korytarza. Harry podniósł rękę, uciszając ją, zanim mogła cokolwiek powiedzieć. – Nie mam teraz czasu, Cho. Jest wiele rzeczy do zrobienia i wiele miejsc, w których muszę być.

- Ale ja muszę z tobą porozmawiać. – powiedziała Cho, zaskoczona bezceremonialnością Harry'ego.

- Może później. – odpowiedział Harry , ponownie zmierzając w stronę lochów. – Ale naprawdę nie jestem zainteresowany słuchaniem ciebie, jak bronisz swojej przyjaciółki. Zrobiła coś złego i to wszystko. Na razie.

Harry zostawił Cho za sobą, gdy pokonywał drogę do biura Snape'a. Po drodze przećwiczył jeszcze Oklumencję, wypychając myśli o Cho i jej zdradzieckiej przyjaciółce z głowy, nie mając śmiałości myśleć o swoich planach. Zamiast tego, skupił się na obrazie ulubionej gumowej kaczuszki Dudley'a, tej, którą zakopał pod posadzonym przez niego drogocennym krzakiem róży jego ciotki.

Harry zapukał do drzwi i wszedł do środka, jak tylko usłyszał zaproszenie. Chicho zamknął za sobą drzwi i patrzył na Snape'a, który kontynuował wyjmowanie swoich myśli, wkładając je do myśloodsiewni Dumbledore'a. Nieobecnie zastanowił się, co by się stało, gdyby włożył do środka gumową kaczkę. Unosiłaby się na wspomnieniach, czy wchłonęła w nie.

- Spóźniłeś się, Potter. – powiedział oschle Snape po tym, jak skończył wyjmować swoje myśli. – Ćwiczyłeś?

- Ćwiczyłem i jeśli byłby pan taki łaskaw wziąć moją rękę, to pokażę panu, jak bardzo poprawiłem się w sztuce potrząsania ręką. – powiedział Harry rozpoczynając Bunt. Wyciągnął rękę i zignorował spojrzenie Snape'a.

- Głupi jak zawsze, Potter. Mogę więc przypuszczać, że nie ćwiczyłeś w ogóle i przejść do lekcji? – Snape nie wyglądał, jakby oczekiwał odpowiedzi, gdy wskazał różdżką na Harry'ego. – Wyjmij różdżkę, Potter.

Harry pomachał ręką przed Snapem, zanim wyjął różdżkę. Przyjął postawę, którą zawsze przyjmował podczas stawiania czoła przeciwnikom i skoncentrował się na obrazie gumowej kaczki, czekając aż uderzy go zaklęcie.

- Na trzy. – powiedział Snape i zaczął odliczać. Ale, zanim doliczył do trzech, drzwi otworzyły się gwałtownie i do pokoju wpadł Draco Malfoy. Snape szybko opuścił różdżkę, ale Harry wykorzystał ten czas na rzucenie zaklęcia, które przefarbowało buty Draco na ciemno-czerwono. Blond Ślizgom nie zauważył tego, podczas gdy informował Snape'a o znalezionym Montaguego.

Draco zamrugał, gdy w końcu spostrzegł, że Harry też tam jest.

- Co tu robi Potter?

- Korepetycje z eliksirów, które dokończymy jutro wieczorem, Potter. – odpowiedział Snape . Zanim Harry mógł cokolwiek powiedzieć, Snape i Draco wyszli z biura.

- Ale, ja chciałem powiedzieć Draco, że Snape uczy mnie, jak prawidłowo drwić. – Harry żachnął się, aż zauważył, że Snape zostawił go samego w jego biurze. Miał pełny dostęp do biura profesora, z którego miał zamiar sobie zażartować. – Zarąbiście.

Przez minutę Harry stał tam i dziwił się sprzyjającemu szczęściu, następnie powrócił do zmysłów i zaczął swoją pracę. W pierwszej kolejności zaczarował biurko Snape'a, aby zmieniło kolor na różowy, gdy ktoś usiądzie na krześle dla gości. Nie byłoby słusznie, gdyby Snape wrócił i zastał różowe biurko, po tym, jak zostawił Harry'ego samego. Oczywiście, Harry musiał zrobić coś oczywistego, aby Snape mógł za coś go obwinić, więc w minutę zaczarował krzesło Snape'a na jaskrawy czerwony.

Zaklęcie na sufit zapewniało, że o świcie będą z niego padać bańki mydlane. Ostatnim aktem, wiedząc, że Snape może pojawić się w każdej chwili, Harry transmutował złamane pióro w gumową kaczkę. McGonagall byłaby dumna, Harry pomyślał, wtykając kaczkę w miejsce pomiędzy dwoma słoikami z gałkami ocznymi stworzenia jednego gatunku, albo innego.

Harry uśmiechnął się szeroko, gdy rozejrzał się dookoła. Poza nowym kolorem krzesła Snape'a, jego biuro wyglądało na nietknięte, co było zamierzeniem Harry'ego. Wziął swoją torbę i wymknął się z pokoju, zamykając za sobą drzwi.

Pewna część żałowała, że nie dał się porwać ciekawości i nie zajrzał do wspomnień Snape'a w myśloodsiewni. Tam mogło być coś, co ani Snape, ani Dumbledore mu nie mówili, coś, co miało związek z korytarzem, który widział w snach. Oczywiście, mogły być wypełnione czymś, co go nie obchodziło. Harry zmarszczył nos na myśl o życiu prywatnym Snape'a, o którym nie chciał nic wiedzieć. W sumie, biorąc po uwagę, co był w stanie zrobić w jego biurze, to, że nie wetknął nosa do myśloodsiewni, było dobrą rzeczą.

Ron i Hermiona byli zaskoczeni, kiedy Harry wrócił do Pokoju Wspólnego wcześniej, niż sądzili.

- Co się dzieje? Coś się stało? – zapytała Hermiona ze zmartwieniem.

- Czy Snape jest martwy? Przypadkowo go zabiłeś? – zapytał Ron.

- Nie, Montague w końcu się pokazał i Malfoy zabrał Snape'a, zanim zaczęliśmy naszą lekcję, ale zobaczcie – Harry uśmiechnął się gdy siadał i pochylił do przodu. Poczekał, aż Hermiona i Ron również pochylili się do niego, zanim dokończył. – Snape zostawił mnie samego w biurze.

- Naprawdę? – odezwał się Ron z szerokim uśmiechem na twarzy.

- To naprawdę jest niezwykłe. Snape musiał być bardzo zmartwiony Montaguem, żeby zostawić cię tam samego. – powiedziała Hermiona , gdy wyprostowała się w szoku.

- Więc, powiedz co zrobiłeś. Zrobiłeś coś, prawda? – Ron zażądał, pocierając ręce.

- Oczywiście, że coś zrobiłem. – uśmiech Harry'ego rozszerzył się. – Po pierwsze zaczarowałem buty Draco na czerwono i to samo zrobiłem z krzesłem Snape'a.

- Czerwony jest dobrym kolorem do robienia żartów. – wymruczał Ron .

- Następnie zaczarowałem jego biurko na różowo, ale związałem je z drugim krzesłem, tak, abym nie mógł zostać oskarżony. - Hermiona ożywiła się w tym momencie i Harry mógł zobaczyć pytania, które chciała mu zadać. – Później wyjaśnię zaklęcia, których użyłem, ale zaczarowałem też jego sufit tak, aby rano padało bańkami, przynajmniej mam nadzieję, że zadziała. – Harry wstydliwie potarł tył głowy. – Tylko czytałem o niektórych z tych zaklęć, więc nie mam pojęcia, czy zadziałają, czy nie. Ale, myślę, że najlepszym zaklęciem było transfigurowanie gumowej kaczki.

- Co zrobiłeś z gumową kaczką? – zapytał Ron , mrugając.

- Zostawiłem ją pomiędzy tymi słoikami z oczami, które ma na półkach. Myślę, że prawdopodobnie przez długi czas jej nie znajdzie, wnioskując po kurzu na tych rzeczach. - Harry nieświadomie wytarł rękę o szatę, nawet jeśli już pozbył się z niej wszystkich pajęczyn.

- Zdajesz sobie sprawę, że albo odbierze ci punkty, albo wlepi ci szlaban za zaczarowanie jego krzesła? I prawdopodobnie za inne rzeczy, nawet jeśli nie zostawiłeś żadnego dowodu, że to ty. – Hermiona zapytała.

- Wtedy będę miał więcej czasu, aby zarządzać moimi planami. – Harry uśmiechnął się.

- Ale co z twoimi lekcjami Oklumencji? – Hermiona przeszła na inny tor pytań.

- Mamy je jutro, więc będę miał więcej czasu, aby stworzyć obraz, który chcę mu pokazać. – Harry przeciągnął się i zrelaksował. – Teraz muszę się zastanowić, czy mam być naprawdę zły i pokazać mu obraz ośmioletniego Dudley'a w wannie.

Ron wybuchnął śmiechem.

- Zrób to, Harry, wyzywam cię!

- Ron. – Hermiona skarciła go, sama powstrzymując się od wybuchnięcia śmiechem.

- Ale będzie zabawa. – Harry powiedział zanim dołączył do śmiechu.

I jak? Komentowanie naprawdę nie boli, a komentarze nie gryzą. Będę wdzięczna za każdą opinię, krytyczną lub nie.

* Bloodcharm Chuck Junior – jestem otwarta na wszelkie inne propozycje.