Moja pierwsza dziecina. Co Harry mógłby powiedzieć na pogrzebie Snape'a? Mam nadzieję, że Wam się spodoba.
Spojrzałem na kartkę leżącą przede mną. Ktoś musi to napisać. I DOBRZE WIEM ze to muszę być ja. Nikt inny nie umiałby napisać czegokolwiek miłego o tym człowieku nie obrażając go. Tylko ja znam całą prawdę. Pokazał mi ją, a ja pokaże ją światu. To moja powinność. Dam radę.
Ze względu na Dumbledore'a; ze względu na moją mamę, w końcu go kochała; ze względu na to ze to on pomógł nam... pomógł mi w zniszczeniu horkruksów, ofiarował mi swoją pomoc anonimowo, nie licząc na żadne korzyści z tego powodu. Ze względu na to ilu ludzi ocalił, działając na dwa fronty. Ze względu na przyszłość świata magii i mugoli, ze względu na mnie. Zacząłem pisać, a słowa sama przelewały się na papier. Pisałem prawdę o nim, o tym kim był, jaki był. Jaki to wydawał się zimny, bezwzględny, niemiły, nawet zły. A jak zwracał się do mnie? Niby pełen nienawiści, ale z obecnego punktu widzenia tych zdarzeń, jak sie o mnie troszczył, dbał. On wiedział, że muszę przeżyć. Ze muszę być silny nie tylko fizycznie, ale i psychicznie. Dobrze wiedział ze mogę go znienawidzić, za wszystko co mówił o mnie, Syriuszu, moich rodzicach, ale wiedział też, że dzięki temu będę silniejszy, że zniosę więcej niż inni. To dzięki niemu byłem w stanie przeżyć, pokonać Voldemorta. Gdyby tak nie naciskał, nie starał się mnie złamać, Voldemort zrobiłby to. Ale to on mnie łamał. Nie chciał tego po to, aby mnie poniżyć, zabić. Chciał abym był w stanie wytrzymać tortury Czarnego Pana. Od kiedy go poznałem, jako jedenastolatek, myślałem że jest dogłębnie zły. Że próbował mnie zabić, że to on był tym złym. Żyłem w tym przeświadczeniem do końca jego życia. Dopiero po śmierci dowiedziałem się kim był, jaki był. Jak obiecał że mnie ochroni, jak był śmierciożercą, na każde skinienie Voldemorta, choć było to tak niebezpieczne dla niego. Zrozumiałem też, że śmierć Dumbledore'a była przemyślana. Dyrektor sam go o to poprosił. Chciał, aby to był on. Los sprawił, że właśnie przez to, że to Snape zabił Albusa, umarł. Voldemort się pomylił. Gdyby wiedział, że to nie Snape rozbroił Albusa, może i przeżył by tamtą bitwę, ale jej zakończenie było by inne. Gdyby Voldemort zabił wtedy Draco, gdyby wiedział że to on rozbroił Dyrektora, Czarna Różdżka słuchała by go w pełni. Nie jestem pewien czy my wszyscy byśmy teraz siedzieli tu i opłakiwali tak wspaniałego człowieka. Zapewne nie... Ale zakładając że Snape przeżyłby cudem tą bitwę, nie zginąć z reki członka Zakonu, jakiegoś ucznia, nauczyciela czy nawet mojej... Zakładając to wszystko, jego życie wcale by nie było długie, Voldemort pozbyłby się go z obawy o zagrożenie z jego strony. Zaczął by się pozbywać wszystkich potężnych czarodziei, żę kiedyś może się znaleźć jakiś potężniejszy od niego. Jego śmierć nie poszła na marne, gdyby nie on nie dowiedzielibyśmy o tym jak zwyciężyć.
Wierzył, że to wszystko, co robił, co mówił, pomoże mi w walce z Voldemortem, że to pomoże nam... mi wygrać. Zapewne gdyby żył powiedziałby że sobie to ubzdurałem, że jestem tylko durniem, który pragnie sławy; gdyby żył nie pozwoliłby żeby Ludzie myśleli o nim jak o bohaterze... którym był' jest i już na zawsze będzie. Mam nadzieje że nie tylko dla mnie, również dla moich przyjaciół, znajomych, pani ze sklepu z bułkami, ministerstwa; dla Was. Opisanie tego jest moją powinnością. Dziękuję wam za wysłuchanie mnie. Mam nadzieje ze wszyscy zapamiętacie dzień jego śmierci, 2 maja, za dzień śmierci bohatera.
Spoczywaj w pokoju, Severusie
