Rozdział 1

- "Jake! Zobacz co udało mi się kupić!" - krzyknął do brata blondyn wbiegając do ich wspólnego pokoju. Jego głos poza standardowo niezwykłą energią, przepełniony był równie silnym entuzjazmem.

- "Gdzie byłeś?" - zapytał leżący na łóżku chłopak z nieco tylko ciemniejszymi od brata, kręconymi włosami. Na całkiem sporym brzuchu opierał trzymaną w dłoniach przenośną konsolkę z czarnym napisem "BMO" na niebieskiej obudowie - "Mama się denerwowała…"

- "Rano pobiegłem do sklepu, a i tak była kolejka!" - szczuplejszy chłopak zignorował słowa brata i wyciągnął coś z głębokich kieszeni kremowej bluzy z kapturem - "Ale udało się!"

- "Kupiłeś to Finn?" - Jake'a nie dowierzał. Szybko wyłączył konsolę, odłożył ja na stolik nocny i usiadł na brzegu materaca - "W dzień premiery?"

- "Wydałem całe kieszonkowe, ale to przecież Adventure Time!" - Finn wykrzyknął z radością, podając jednocześnie jedną z dwóch kopii gry bratu.

Grubasek przez chwilę przyglądał się opakowaniu. Czytał opisy, podziwiał screeny i okładkę.

- "To co?" - uniósł powoli głowę - "Instalujemy?"


Głośny szum niezbyt nowych komputerów w końcu trochę osłabł. Osłabło również napięcie, a na twarzach braci zawitały szerokie uśmiechy. Prawie jednocześnie na dwóch monitorach pojawiły się ekrany tworzenia nowego konta.

- "Będę nazywał się FinnTheHuman!" - zawołał blondyn poprawiając zjeżdżającą mu na oczy, nieodłączna, białą czapkę z niedźwiedzimi uszami.

- "A ja JakeTheDog…" - mruknął siedzący obok wklepując jednocześnie swój nowy nick w odpowiednią ramkę.

- "Dog?" - zapytał lekko zdziwiony Finn.

- "No co?" - Jake wzruszył ramionami - "Czasem chciałbym być psem… Psy są super… "

Wkrótce zakończyli rejestrację i zaczęli szukać serwera. Najlepszym wydawał się "L4nd 0f 000(world)" i do niego też dołączyli.

- "Będę grał człowiekiem. Klasą "bohater"!" - ucieszył się chłopak w czapce.

- "Jeszcze są dostępni ludzie?" - zdziwił się jego brat - "Miała być bardzo ograniczona liczba ludzkich postaci…" - mruknął przeglądając listę ras - "Ha! Jest pies-mutant! Klasa "tank"."

- "Weź coś innego… Ja mam już postać walczącą w zwarciu" - zajrzał mu przez ramię.

- "Nie. Będę tankiem i koniec!" - podkreślił swoje słowa gwałtownym uderzeniem w "enter", potwierdzającym wybór rasy i klasy - "Znajdziemy sobie jakąś ekipę… Wszystko będzie spoko…"

Kilkadziesiąt minut zażartej dyskusji i wybierania wyglądu później, bracia wreszcie weszli do gry. Ich postacie - wysoki blondyn w niebieskim ubraniu, białej czapce i z podrapanym mieczem oraz umięśniony, rozciągający się pies o jasno-pomarańczowej sierści - stanęły na drodze przechodzącej nieopodal lasu.

- "Pod czym jest czat?" - zapytał lekko zdezorientowany Finn, patrząc się na klawiaturę.

- "Sprawdź "T"" - odpowiedział Jake nie przerywając radosnego biegania w kółko i prób uderzenia czegokolwiek elastyczną łapą.

- "Jest" - blondyn uśmiechnął się i napisał: "siema wszystkim".

- "Na pewno ci ktoś odpowie…" - mruknął jego brat - "Ludzie w internecie są zwykle dość nieuprzejmi."

Jednak już kilka sekund później na ekranie pojawiło "Witajcie" i "Jesteście nowi?". Obydwie wiadomości napisał ktoś o nicku PrincessBubblegum. Szczupły chłopak odpisał bez dłuższego zastanowienia.

FinnTheHuman: "tak"

PrincessBubblegum: "Przydałaby się nam tutaj pomoc"

PrincessBubblegum: "Mogłybyśmy na was liczyć?"

FinnTheHuman: "oczywiście!tylko gdzie mamy iść?"

PrincessBubblegum: "W stronę tego wielkiego, różowego pałacu"


- "Dobra Lady… Mam tą miksturę" - piegowata dziewczyna z okularami o dużych, okrągłych szkłach i pofarbowanymi na różowo włosami siedziała przy biurku w swoim różowym pokoju. Na uszach miała różowe słuchawki, przed ustami różowy mikrofon, a kilkanaście centymetrów przed całkiem ładną twarzą ekran komputera. Grała w grę MMO, która tego dnia miała premierę. Grała w nią jednak już od dłuższego czasu - miała szczęście dostać się do testów beta. Dzięki temu zdążyła już stworzyć własną gildię, która w praktyce była królestwem. Nazwała je Candy Kingdom i urządziła jej siedzibę w pastelowych kolorach, co bardzo bawiło przedstawicieli innych gildii.

- "정확히 어떤 칵테일?" - zapytała rozmawiająca z nią koleżanka z Korei. Nie radziła sobie za dobrze z angielskim, ale starała się go nauczyć najmocniej jak potrafiła.

- "Według opisu służy do wskrzeszania zabitych, sojuszniczych NPC" - odpowiedziała Bonnibel, która jako tako rozumiała koreański - "Możemy to wypróbować na gildyjnym cmentarzysku."

Kilka minut później ich postacie - stworzona z gumy balonowej królewna o różowej skórze, włosach i sukni oraz niezwykle długi, tęczowy jednorożec w terminologii gry zwany jednorożkiem - stanęły w zardzewiałej bramie. Przed nimi rozciągała się całkiem rozległa przestrzeń porośnięta wymizerniałą trawą, z której co kilka metrów wystawały omszałe nagrobki. Dookoła, zaraz przy ziemi unosiła się delikatna mgiełka.

- "No to próbujemy…" - westchnęła Bonnie wyciągając z ekwipunku fiolkę z zieloną cieczą i ustawiła ją na jednym z nagrobków - "Teraz musimy wykopać trupa…"

- "우리가해야합니까?" - jęknęła Koreanka, która właściwie nazywała się La Dy, choć prawie każdy jej znajomy nazywał ją inaczej. Zwłaszcza ci zza granicy Korei.

- "A jak chcesz inaczej przetestować tą…" - zerknęła na buteleczkę - "...Surowicę Detrupicielską? No nic…" - wyciągnęła łopatę ze słodkiego metalu i zaczęła rozkopywać ostrożnie jeden z grobów. Po chwili ich oczom ukazał się słodyczanin w dość znacznym stopniu rozkładu. Lady jęknęła cicho i odsunęła się, a PB otworzyła flakonik. Kilka kropel syczącego lekko w zetknięciu z powietrzem płynu spadło na zwłoki wnikając w utworzone rozkładem dziury, pomiędzy wymieszane z wilgotną ziemią wnętrzności.

Przez chwilę nic się nie działo, ale w końcu trup zaczął się ruszać. Jednak nie zniknęła zgnilizna, dziury, ani robaki. Oczy trupa zaświeciły się na żółto.

- "Oj…" - mruknęła dziewczyna.

- "이는 "오"를 의미한다?" - zapytała podejrzliwym tonem Azjatka - "당신이 무슨 짓을 한거야?"

- "Coś poszło nie tak" - jej postać zrobiła kilka kroków w tył, wciąż ściskając w ręce buteleczkę z Surowicą.

W tym momencie nieumarły wyskoczył z dołu i rzucił się na różową. Królewna wykonała unik, ale łapa stwora zahaczyła o flakon. Naczynie poleciało po pięknej paraboli i rozbiło się o ziemię na środku cmentarza. Rozlana ciecz natychmiast wyparowała i wymieszała się z mgłą. Kilka nagrobków przewróciło się z głuchymi stuknięciami.

- "Oj…" - powtórzyła Bonnie, po czym razem ze swą przyjaciółką odbiegła w stronę pałacu.


- "Ha! Mam już trzeci level!" - ucieszył się Finn.

Okazało się, że położone dookoła pałacu miasto, choć wyglądało jak cukierkowa bajka, było zaatakowane przez cukrowe zombie. Bracia radzili sobie całkiem dobrze przebijając się przez hordę. Ulice były pokryte ogłuszonymi lub rozczłonkowanymi truposzami. Początkujący bohaterowie stanęli w końcu przed wrotami pałacu. Dobijający się do nich nieumarli szybko padli pod ciosami miecza i masywnej pięści. Finn otworzył czat.

FinnTheHuman: "dotarliśmy"

FinnTheHuman: "jesteśmy przed wejściem do pałacu, otwórzcie nam"

PrinceeBubblegum: "Wspaniale :3"

- "Hehe…" - policzki blondyna lekko się zaczerwieniły.

- "Nie ciesz się tak…" - powiedział zimno Jake - "Nawet nie wiesz czy to dziewczyna."

Drzwi otworzyły się i zamknęły zaraz za plecami postaci. Pod ścianami obszernej, pastelowej sali siedzieli słodyczowi NPC-e. Wszyscy grali w karty, prawda albo wyzwanie, czy inne dziwne gry na piżamową imprezę. Przed rodzeństwem pojawiła się dwójka graczy.

PrincessBubblegum: "Cześć :)"

LadyRainicorn: "환영"

- "Co?" - zdziwił się Finn. Wpatrywał się w obce znaczki w okienku czatu.

- "To chyba koreański" - mruknął jego brat - "I myślę, że to powitanie…"

FinnTheHuman: "siemka"

JakeTheDog: "Czółko"

- "Czółko?" - chłopak w białej czapce zerknął siedzącego obok - "Serio?"

- "No co? Co w tym takiego?" - grubasek pokazał mu język.

PrincessBubblegum: "Mam dla was zadanie. Jeśli je wykonacie, przyjmę was do gildii"

FinnTheHuman: "piszemy się na to :D"

Postać chłopaka wyciągnęła miecz i zrobiła nim popisowego młyńca.

JakeTheDog: "Ale co mamy zrobić?"

PrincessBubblegum: "To proste. Wystarczy, że będziecie chronić pałac do momentu, w którym przygotuję surowicę. Lady wam pomoże"

FinnTheHuman: "to nie powinno być trudne :D"

PrincessBubblegum: "Powodzenia"

Różowa postać ruszyła gdzieś w głąb budynku. Rycerz w białej czapie prawie natychmiast zniknął za drzwiami, skąd zaczęły dochodzić dźwięki zarzynanych zombie. Jake tymczasem otworzył prywatny czat.

JakeTheDog: "Jesteś z Korei?"

Silne ciosy mieczem zadawały wystarczająco dużo obrażeń by powalić nieumarłych. Postać blondyna bronią na lewo i prawo nie zwracając najmniejszej uwagi na brak towarzyszy. Słychać było tylko ostrze tnące powietrze i warknięcia kończących się z wolna truposzy. Kiedy w końcu ostatni z nadgniłych słodyczan spotkał się z zimnym kamieniem schodów do pałacu Finn odetchnął i oderwał wzrok od monitora.

- "Ta gra jest najlepsza" - zaśmiał się z triumfem i zerknął na ekran brata - "Zaraz… Co ty robisz?"

- "Nic! Nic… Caaałkiem nic…" - Jake gwałtownym ruchem ukrył czat - "Załatwiłeś zombiaki?"

- "Czy ty rozmawiałeś z tą Koreanką?" - nie dał zmienić tematu.

- "Eee…"

- "Przecież nawet nie wiesz, czy to dziewczyna" - przedrzeźniał brata.

Dalszą dyskusję przerwało ciche pikanie w słuchawkach. Sygnał czatu.

PrincessBubblegum: "Zaraz skończę. Jak wam idzie?"

FinnTheHuman: "zombiaki unieruchomione"

PrincessBubblegum: "Świetnie :)"

PrincessBubblegum: "Ja za to właśnie ukończyłam przygotowywanie mikstury"

Królewna wkroczyła do sali powiewając lekko laboratoryjnym fartuchem. W różowej dłoni ściskała dość dużą ampułkę pełną pomarańczowego, musującego płynu. Przemknęła między psem i jednorożkiem, minęła bohatera i schyliła się nad rozwleczonym trupie leżącym na stopniach. Ostrożnie przechyliła naczynie uwalniając dwie krople, które po wylądowaniu na ciele natychmiast w nie wsiąkły. W mgnieniu oka tkanka zaczęła się goić i nabierać koloru, a kilka sekund później żywy i spokojny słodyczanin stanął na nogi. Na jego twarzy pojawiło się niedowierzanie, a zaraz potem bezgraniczne szczęście. Wbiegł do pałacu i przytulił swe wnuki.

JakeTheDog: "Łał…"

PrincessBubblegum: "Nareszcie się udało :)"

PrincessBubblegum: "Jak obiecałam, od teraz należycie do gildii Candy Kingdom"

PrincessBubblegum: "Wyślę wam wkrótce adres do naszego czatu głosowego"

FinnTheHuman: "a gdzie możemy zamieszkać?"

PrincessBubblegum: "Niedaleko stąd, w głębi Grasslands znajdziecie domek na drzewie. Jest nieco… zapuszczony, ale powinniście sobie poradzić."

- "Zrobiliście lekcje?" - głos ojca chłopaków dobiegł od drzwi ich pokoju przebijając się jakoś przez słuchawki. Obydwaj jednocześnie zsunęli je z uszu i odwrócili się ku rodzicielowi - "Przypominam, że jutro idziecie do szkoły. I chodź uważam, że nie uczą tam was nic przydatnego, to dobre świadectwa wam się przydadzą."

- "Tato… Do końca roku jeszcze kilka długich miesięcy…" - jęknął Finn.

- "Ale do najbliższego sprawdzianu tylko kilka dni, a jutro poniedziałek…" - mruknął Joshua - "Więc wyłączajcie komputery i do nauki" - zaśmiał się krótko i odszedł.