Rozdział 1

To było to! OSTATNI ROK! W końcu, mój ostatni taniec na Homecoming'u. Nie wyróżniałam się zbytnio, ponieważ była tutaj obecna cała szkoła. Nie chodziło o to, że nie chciałam spotykać się z chłopcami, po prostu nie chciałam spotykać się z nikim. Liceum moim zdaniem było pretensjonalne. Chodziło tutaj tylko o jedno, kto więcej razy rozłożył swoje nogi. Miałam tylko jedną przyjaciółkę, ale mi to całkowicie wystarczało. Rosalie Hale, tylko z nią utrzymywałam kontakt. Ona zaliczała się do dziewczyn typu cheerldereka, a ja całkowicie do tej grupy nie pasowałam. Ludzie myślą, że jestem jakąś pseudo lesbijką w szkole, a „szlajam się" z Rose, ponieważ chcę poprawić swoją reputację.

Tak, lubiłam takie gówniane plotki. Nie chciałam skończyć tak jak inne dziewczyny, które są nawet w stanie się pobić, by zostać BFF Alice Brandon lub dziewczyną, która uwielbia pokazywać swoje cycki Emmetowi Cartney'owi. Nie, ja wolę siedzieć w domu, odpoczywać z moim ojcem Charlie'm, moją macochą Sue i przyrodnim bratem Seth'em. Nawet nasz pies, Jake, też jest w porządku. To małe zwierzątko zawsze potrafiło mnie w jakiś sposób rozbawić.

Rosalie miała zawsze niezły ubaw z tego, że uważali nas za parę lesbijek. Bardzo lubiła dramatyzować, a ja po prostu zawsze trzymałam się obok niej. Tak naprawdę w naszą przyjaźń nie musiałam wkładać wiele roboty. Więc ubrałyśmy się, poszłyśmy zatańczyć z chłopakami, którzy tylko próbowali odtańczyć to całe gówno, byle tylko się skończyło. To było epickie.

– Bella. – jęknęła Rosalie, przeciągając „a" w moim imieniu, Wiedziałam, że coś ode mnie chciała i również wiedziałam, że mi się to nie spodoba. – Chodź z nami na imprezę do Masen, okej? Nikt cię nie rozpozna, kiedy jesteś tak ubrana.

– Rose. – jęknęłam w odpowiedzi. – Wiesz, że nienawidzę tych ludzi. Dlaczego chcesz mnie torturować? – złapała mnie za ramię i popatrzyła prosto w oczy. Była jakieś cztery centymetry większa ode mnie, gdyby nie stała na swoich obcasach.

– Bella, to jest twoja ostatnia szansa by pójść na after party Homecoming'u. Nie możesz tego przegapić. – westchnęłam, przez co Rosalie dalej narzekała. Zawsze w ten sam sposób reagowałam na każdy jej pomysł. Może jednak byłam lesbijką.

– Dobrze, ale będziesz przynosiła mi drinki, dopóki wszyscy nie zobaczą świecącego słońca pochodzącego z samego tyłka Boga. – Rose jedynie prychnęła.

– Jesteś dziwna, Bee. Ale i tak cię kocham.

– Nie ważne. – mruknęłam, pozwalając jej wyprowadzić mnie na zewnątrz i wsiąść do wielkiej limuzyny, która zawiezie nas prosto do rezydencji Masen. Może to nie była rezydencja, ale lubiłam tak nazywać ten dom, tak dla zabawy. To był po prostu większy dom niż każdy w okolicy. A Edwrad Masen należał do tego samego rocznika, co my. Wszyscy go

znali. Jedno wielkie gówno, wam powiem. Oczywiście, gdy jechaliśmy limuzyną, podawany był szampan, który rozlałam. Boże, kocham być nastolatką. Tak naprawdę nikt nie lubi młodzieży, no może nie licząc gwałcicieli i pedofilów, ale tak ja kochałam nastolatków.

Teraz bawiłam się z takimi osobami, że gdyby mi ktoś powiedział to wcześniej, na pewno bym mu nie uwierzyła. Tyler Crowley główny handlarz prochów w całym Forks, który z drugiej strony był fantastyczny. Od niego wychodziła naprawdę pozytywna energia. Później Eric Yorkie, seksowne ciacho naukowca w naszej szkole, każda cheerldereka z nim próbowała, lecz zniechęcała się przez jego rozmiar – dlatego teraz nie jest aż tak bardzo pożądany przez wszystkie nastoletnie dziewczyny. Na pewno nie dotknę go nigdzie, zwłaszcza w okolicach penisa. Tak jakby wszystkie STD1 nagle znalazły się w jego kroczu. Obok niego była Jessica Stanley, szefowa cheerlederek, była jak szczeniak. Cholernie irytujący szczeniak, który nic nie ma do roboty, tylko siedzi cały czas na werandzie i ci przeszkadza. Choć nie, może nie będę obrażać zwierząt. Już na swojej drodze do bycia świetnym kierowcom, pozbawiłam życia kilka jeżozwierzów. Lauren Mallory, szkolna dziwka. Nie wiem czy już przeleciała każdego chłopaka w szkole i nie wiem, czy dlatego wszyscy na nią krzywo patrzyli za to, czy po prostu robiło im się niedobrze, gdy patrzyli na jej twarz. Naprawdę często wyglądała jak zwykła idiotka.

Bawiliśmy się jak za starych dobrych czasów. Muzyka była jakaś dziwna, nie potrafiłam zrozumieć ani słowa, lecz mi się podobała. Razem z dziewczynami wystawiłyśmy głowy przez dach, a jeden chłopak złapał mnie za tyłek, lecz nie powiem, że mi to przeszkadzało. Ale za sekundę przypomniałam sobie, że jestem przecież Bella Swan, a nie jakaś puszczalska dziewucha, tak jak mawia moja macocha.

Tak, więc usiadłam z powrotem na fotel i wypiłam jeszcze więcej szampana. Przeprowadziłam bardzo ciekawą rozmowę z Tylerem o wpływu różnych narkotyków na ludzki mózg. Nie wiem, czemu ale miałam ochotę ich spróbować.

– JESTEŚMY! – krzyknęła Lauren, cały czas wystając głowę przez dach. Czułam, jak mój żołądek wyginał się w każdą stronę. Czułam, że zaraz jego zawartość znajdzie się na zewnątrz, lecz dzięki Bogu samochód się zatrzymał, a ja znowu poczułam się dobrze. Próbowałam stanąć na nogach. Ledwo, co mogłam wcześniej przejść spokojnie do łazienki, ale oczywiście musiałam potknąć się o ten cholerny dywan. Przysięgam, sama z siebie będę śmiała się następnego dnia.

– Chodźmy! – zapiszczała Rosalie, chwytając mnie za rękę i wyciągając z limuzyny. Wyprostowała się, poprawiła swoją czerwoną sukienkę, po czym założyła szpilki, które zdjęła na czas jazdy do rezydencji Masena. Na szczęście moja sukienka zakrywała mój cały tyłek, więc nie miałam żadnego problemu. O kurwa obcasy, a ja miałam na sobie zwykłe Conversy.

Yeah, nie ma to jak elegancja, tak skomentowała mój wygląd Rosalie, ale już nie skomentowała tego bardziej. Nie obchodziło mnie to czy podobało się jej to, czy nie. Ważne że mi się podobało i tak ma zostać.

W końcu, weszłyśmy. Znalazłam się w kręgu elity. Chwila, ja się czułam… jak elita. Tak, jakbym znalazła się w całkiem nowym życiu. Rose wzięła od razu dla nas napoje, a następnie zaczęła rozmawiać z kimś, kogo nawet nie byłam w stanie rozpoznać. Postanowiłam się, więc zachować jak każdy dziwak, mogłabym być typem jakiegoś zabójcy i iść podeprzeć ścianę. Lecz, postanowiłam, że porozmawiam z jakąś osobą w moim wieku, przecież dużo było takich osób na tej imprezie. Oczywiście, że była taka szansa, że wszyscy uważali mnie za irytującą osobę i próbowali unikać oraz namawiali do tego swoich znajomych. Tak, przypuszczam, że tak może być.

– Cześć, tam. – powiedziałam, dotykając kogoś za ramię. Nie wiedziałam, kto to był, ale postanowiłam porozmawiać sobie z tą osobą.

– Oh, hej. – okazało się, że to był Edward Masen. Jedna szansa na milion? Chłopak spojrzał na mnie zdezorientowany. Jestem pewna, że nawet mnie nie rozpoznał, ponieważ ubrania, które miałam teraz na sobie, znacznie różniły się od tych, co nosiłam w szkole. – Kim jesteś?

– Bella Swan. – odpowiedziałam, biorąc łyk drinka, który trzymałam cały czas w swojej dłoni. Potrząsnął powoli głową, przyglądając mi się uważnie. – Prawdopodobnie mnie znasz, jestem tą dziwaczką ze szkoły.

– O.. tak. – teraz wiedział, kim jestem. Wszyscy mnie znali. Byłam znaną osobą w Forks, ale szkoda, że nie z takich powód, co chciałam. Chociaż, gdy tak sobie myślę, spokojnie znalazłabym sobie tutaj paru chłopaków, którzy bez problemu by mnie wykorzystali. Byłam tutaj szaloną suką, której każdy się bał, ale wielu chciało dobrać się do moich majtek. – Nie, nie rozpoznaję cię.

– Rosalie, moja kochana lesbijka, co jeszcze mogę powiedzieć?

– Więc, wy naprawdę jesteście lesbijkami. – oświadczył, patrząc się na mnie z krzywym uśmiechem. Widziałam dziewczyny, które po tym uśmiechu mogły się na niego po prostu rzucić.

– O, tak, całkowicie. – odpowiedziałam poważnie, ciągnąc moją sukienkę w dół. – Kocham jej…. cycki? – Edward parsknął, gdy to usłyszał.

– Jesteś okropną kłamczuchą. – wzruszyłam ramionami.

– Nieważne, Edwin. Czemu nie weźmiesz sobie i mi nowego drinka?

– Tak naprawdę to Edward, ale racja z chęcią przyniosę ci drinka, lecz wtedy, gdy pójdziesz ze mną. Potrzebuję ładnej dziewczyny przy sobie. – mrugnął i zaoferował mi swoje ramię. Odchyliłam głowę do tyłu, roześmiałam się, lecz przyjęłam jego ramię. – Nie jesteś aż taka zła. – Edward zapewnił mnie. – Wiesz, że gdybyś ubierała się tak częściej, każdy facet tutaj by ciebie pragnął.

– Tak naprawdę już tak jest. – powiedziałam nonszalancko. – Tylko żaden z nich tego nie chce przyznać, ponieważ mają dziwną obsesję na moim punkcie. – Edward pochylił się do mnie.

– Skąd o tym wiesz? – uśmiechnęłam się.

– Wiem o wiele więcej niż sądzą ludzie. Może to być dziwne, ale mi to nie przeszkadza. – poczułam na swojej szyi oddech Edwarda. Nagle ogarnął mnie mój lęk przed klaustrofobią. Co się do cholery działo? Dlaczego on stał tak blisko mnie? Czemu byłam aż tak napalona?

– Co ty na to, że weźmiemy kilka drinków, a ja pokaże ci mój pokój. – zaproponował Edward, zaprowadzając mnie do kuchni. Kiwnęłam jedynie głową, byłam zbyt oszołomiona. Po prostu za wiele rzeczy się wydarzało. Zanim dobrze się zorientowałam, obejmowałam się z Edwardem Masenem, a w następnej chwili właśnie to robiliśmy.

Co kurwa?

Nie zrozumcie mnie źle, było kurewsko fantastycznie. To znaczy, bawiłam się z najprzystojniejszym i najseksowniejszym facetem w szkole. A jego dwie małe ręce czyniły naprawdę cuda. Naprawdę chyba nikt lepiej nie operował swoimi dłońmi… znaczy palcami. W następnej chwili zorientowałam się, że nie mam na sobie swojej sukienki, że jestem naga i ujeżdżałam go jak kowboj.

Boże, ja nigdy tyle nie piłam.

I tak, to była ostatnia rzecz, jaką zapamiętałam z tej nocy. Co to była za noc!

1 STD – CHOROBY PRZENOSZONĘ DROGĄ PŁCIOWĄ