Newtmas - czyli o skutkach jedzenia dżemu truskawkowego w miejscach publicznych
Prolog.
Newt wstał wcześnie rano. Tak koło 6:30. Czyli jak zawsze. Ta godzina była stałą w jego życiu (tak jak dżem truskawkowy).
Newt jak codziennie rano poszedł wziąć (z piwnicy oczywiście) prysznic.
Potem z ręcznikiem przepasanym na biodrach ( bo przecież tak wygląda lepiej) pohasał zrobic sobie śniadanie.
Z momentem otworzenia lodówki jego życie straciło sens.
I w tej chwili cała okolica usłyszała głos człowieka obdzieranego ze skóry. Znaczy nikt nikogo nie obdzierał ale dźwięki można było porównać.
Newt siedział skulony w kącie kuchni kiwając się do przodu i do tyłu, mamrocząc pod nosem coś o końcu świata. W tym czasie do kuchni zeszła jego matka. Wspaniała kobieta doprawdy. Posiadała długie do pasa włosy w kolorze dojrzałej pszenicy mieniącej się w słońcu, które okalały jej cudną twarz bez ani jednej skazy (bądź zmarszczki. Co kto lubi).
Długo jeszcze moglibyśmy wymieniać jej zalety ( bo wad przecież nie mogła mieć) ale nie o tym ta opowieść. Natalie widząc stan syna szybko przeanalizowała stan lodówki. W końcu powód takiej depresji u jej syna może być tylko jeden.
Brak dżemu truskawkowego.
