Blow the candles out
Jak co wieczór po wyczerpującym dniu pracy, Blaine Anderson wracał z pracy do domu. Miejsce w którym znalazł zatrudnienie było w gruncie rzeczy wspaniałe- dawało mu oferty rozwoju, rozmaite szkolenia, zagraniczne wycieczki, apartament na Upper East Side i ekskluzywny, służbowy samochód. Oczywiście, nie przyszło to wszystko od razu, lecz przez pięć lat jakie pracował w Double-Bass Industries dorobił się tytułu wicedyrektora. Zależało od niego tak wiele, często sam musiał podejmować poważne decyzje i liczyć się z konsekwencjami z razie niepowodzenia. Ogromna presja, ale i satysfakcja oraz korzyści. Tak pewnie powiedziałby Blaine Anderson, gdyby faktycznie to było jego marzeniem- osiągać sukces w ogromnej korporacji zajmującej się produkcją instrumentów dętych i strunowych. Pięć lat temu , gdy pełen nadziei młody mężczyzna zaczął stawiać pierwsze kroki na Manhattanie, nawet o tym nie śnił. Dopiero gdy osiągnął cel, zrozumiał jak złudne były jego marzenia o szczęśliwym, dostatnim życiu.
Bowiem również od pięciu lat, dzielił życie z innym mężczyzną- swoją szkolną miłością- Kurtem Hummelem- obecnie wziętym projektantem mody. Ich ślub przyciągnął spore zainteresowanie mediów, gdyż Kurt już w wieku dwudziestu-dwóch lat dostał się na wysokie stanowisko w domu mody Donny Karan. Skromna ceremonia przewidziana dla rodziny i przyjaciół nagle pojawiła się w prasie i telewizji. Później Kurt zrezygnował z pracy dla DKNY i założył własną kolekcję- wyszedł na tym o wiele lepiej. Życie Blaine i Kurta było by pewnie idealne, gdyby nie sztuczny system wartości na jakim je bezwiednie budowali. Piękna, romantyczna miłość zeszła na dalszy plan, a na jej miejsce wstąpiła dobijająca rutyna. Nawet jeżeli Kurtowi to nie przeszkadzało, Blaine czuł się potwornie bezradnie.
Tym razem, spotkanie firmy Blaine'a przedłużyło się nieco i mężczyzna wrócił do domu dopiero koło godziny pierwszej w nocy. Zaparkował samochód w podziemnym garażu i wjechał windą do ich Penthouse'a. Próba przedostania się niezauważonym do sypialni nie przeszła, ponieważ Kurt siedział na kanapie paląc papierosa i oglądając ''Seks w Wielkim Mieście''. Nawet się nie odwrócił i gdy tylko usłyszał dźwięk windy, powiedział:
-To teraz będziesz tak wracać do domu?
Blaine popatrzył na niego wiedząc, że nie ma żadnej wymówki. Podszedł więc i pocałował męża w policzek mówiąc:
-Wybacz, skarbie. Spotkanie się przedłużyło, powinienem zadzwonić.
-Masz rację, powinieneś.- Kurt wstał i nalał sobie wina- Byłbyś łaskaw zauważyć, że zrobiłem kolację. Mam namyśli zamówiłem, oczywiście. Pewnie kilka godzin temu była nawet ciepła.
-Przepraszam, że się wysilałeś na marne, jadłem niedawno. Nie wiedziałem, że mogę liczyć na obiad, to znaczy mam na myśli, nie miałeś w zwyczaju gotować.- Blaine próbował jakoś uspokoić ukochanego, ale tylko pogorszył sprawę
-Słyszałeś co powiedziałem. Zamówiłem, nie zrobiłem. Kurt powiedział mu prosto w twarz i zaczął podążać w kierunku sypialni
-Gdzie idziesz? – Blaine krzyknął za nim – Poczekaj, porozmawiajmy.
-Więc chcesz mi coś powiedzieć? No to dawaj. Kim on jest?
-Słucham?
-Nie udawaj głupiego, wiem że nie byłeś na żadnym spotkaniu! –Kurt powiedział przez łzy
-To jakieś nieporozumienie, nie wiem o czym mówisz- Blaine wyglądał na zmieszanego
-Brittany też nie wiedziała o czym mówię, gdy zadzwoniła, aby zaprosić nas na bankiet z okazji zakończenia sezonu. Chciała koniecznie z tobą rozmawiać i była zaskakująco zdziwiona słysząc, że jesteś na spotkaniu. Przypadkowo cię wydała. Masz coś do powiedzenia na ten temat?
-Byliśmy na spotkaniu z wpływowymi inwestorami z Chin. Planują wykupić udziały w jednej z firm podległych nam.
-My to znaczy kto?
-Ja, Robert, Adam i kilku chłopaków z zarządu. W innym składzie nie chodzę na takie spotkania, przecież wiesz.
-I twierdzisz, że główna menager nic o tym nie wiedziała? Nie jestem aż tak naiwny. A myślałem, że jesteśmy rodziną! Że będziemy mieć razem dziecko!
-Ale Kurt, zaczekaj. Może Brittany zapomniała, nie miała tego zapisanego, cokolwiek!
Blaine krzyczał za swoim mężem, ale na próżno, bo Kurt już zamknął się w sypialni. Andersona czekała noc na kanapie z mętlikiem w głowie.
Jesse St. James siedział na stołku reżysera i czuł się ważny jak nigdy wcześniej. Od siedmiu lat jakie poświęcił dla pracy na Broadway'u, aż do teraz nie dostał tak poważnego zadania. Zwykle tylko asystował, albo zastępował aktorów w kryzysowych sytuacjach. Aż nasuwa się pytanie dlaczego nie wybrał ścieżki kariery aktora musicalowego tak jak jego najlepsza przyjaciółka z Wokalnej Adrenaliny- Sunshine Corazon. I odpowiedź na nie jest tylko jedna- zrobił to z miłości. Naiwnie myślał, że jako reżyser zrobi karierę i zapewni swojej żonie świetlaną przyszłość. Częściowo nie chciał jej także wchodzi w drogę. To w końcu ona z determinacją dążyła do celu, to było jej marzenie, a nie tak jak w przypadku Jessiego- jego rodziców i trenerów, to jego żona nigdy nie pozwalała sobie na porażki, a jedyne co ją zadowalało to czysta perfekcja. Rachel Berry- absolwentka Yale i wschodząca gwiazda, obecnie Rachel St. James- piosenkarka, która podbiła serca widzów swą doskonałą rolą w Evicie. Oprócz tego zagrała w 'Les Miserables' , 'Willow' i 'Kotach', ale mimo ogromnego talentu niechętnie ją zatrudniano. Powodem były incydenty jakie urządzała podczas premier spektakli, które przekraczały ludzkie pojęcie. Jesse kochał zbuntowaną, walczącą o swoje prawa Rachel, ale zbyt często po prostu przesadzała. Gwiazdorstwo żony, było dla młodego reżysera męczące. Gdy Rachel przychodziła do teatru podczas prób starała się pomóc, ale zwykle wychodziło na złe. Na dodatek wdała się w konflikt z dawną szkolną znajomą- Sunshine Corazon, która była przyjaciółką Jessiego. Ta młoda dziewczyna, brawurowo wcielała się w rozmaite postacie i była dużo bardziej ceniona niż Rachel. Zagrała rolę Mimi 'Rencie', a także w Marię 'West Side Story'- była to przecież rola o której pani St. James zawsze marzyła. Rachel nie mogła się pogodzić, z tym, że jakaś dziewczynka z Filipin odbierała jej sławę, po prostu nie mogła.
Jesse próbował załagodzić spór między swoją żoną i Sunshine jaki rozgorzał na nowo gdy Rachel przybyła do teatru, aby wspomóc go w próbach i dać aktorom pewne sugestie. Corazon tego nie chciała, inni aktorzy tego nie chcieli, Jesse tego nie chciał. Gdy konflikt osiągnął punkt kulminacyjny, obie panie zaczęły się szarpać i zostały rozdzielone przez Mike'a Changa, który odgrywał rolę Angel. Rachel zaniosła się łzami i uciekła. Jesse nie mógł nic zrobić więc postanowił kontynuować próby, jak gdyby nigdy nic. Czuł się jednak źle z tym jak potraktował Rachel, choć nie zrobił nic złego, więc postanowił wymyślić dla niej coś specjalnego.
Rachel złapała taksówkę i pojechała do domu, gdzie mogła siedzieć cały dzień i nic nie robić. Tym razem postanowiła, że nie da mężowi satysfakcji z rujnowania jej kariery, lecz sprawi, że będzie się martwił i szukał jej w całym mieście.
Szafa Rachel nie była wypełniona już obciachowymi sukienkami i sweterkami. Styl dziewczyny, która chodziła do liceum przepadł, a na jego miejsce wstąpiły ubrania eleganckiej damy, takiej jakie zamieszkują Upper East Side. Rachel wybrała czerwoną sukienkę i ulubione szpilki od Prady. Długo zastanawiała się nad wyborem torebki, aż w końcu chwyciła wyszywaną brylancikami kopertówkę projektu jej przyjaciela jeszcze z czasów liceum- projektanta Kurta Hummela. Taksówka już na nią czekała.
Pani St. James wybrała ekskluzywny lokal 'Bemelmans Bar' gdzie była stałą klientką od długiego czasu. Zajęła miejsce przy barze i gdy chciała zamówić ulubionego drinka, barman powiedział jej, że ktoś już jej coś zamówił. Rachel rozejrzała się i ujrzała siedzącego niedaleko fortepianu przystojnego, czarnoskórego mężczyznę. Uśmiechnął się do niej tajemniczo, więc odwzajemniła to i podeszła do niego. Mężczyzna wskazał jej miejsce obok siebie. Rachel usiadła i obdarzyła swojego towarzysza pełnym wdzięku uśmiechem. Stuknęła się z nim kieliszkami. Czekała ich długa noc pewna zwierzeń i wina musującego.
Małżeństwo Hudson od niedawna zamieszkiwało wschodnią stronę Manhattanu. Finn i Quinn- słynni producenci filmowi postanowili odpocząć od show-bussinesu, który w Los Angeles był dla nich na porządku dziennym. Kiedy Finn dowiedział się, że jego żona jest w bliźniaczej ciąży, zdecydował, że nie będą wychowywać dzieci w atmosferze wiecznego napięcia, niepewności i stresów związanych z rozmaitymi produkcjami kinowymi. Dlatego też wybrali Manhattan.
Finn leżał na łóżku obok Quinn, gdy nagle usłyszał telefon. Popatrzył na niego i ujrzał imię swojego przyrodniego brata- Kurta Hummela. Niepewnie chwycił słuchawkę i wyszedł do łazienki:
-Niezłą sobie wybrałeś porę na dzwonienie.- powiedział Finn jak najciszej mógł
-Wybacz- Kurt miał zapłakany głos- Po prostu, nie wiedziałem co mam ze sobą zrobić
-Kurt? Co się dzieje?- Finn zaniepokoił się
-Musisz się ze mną spotkać jutro. Słyszysz? Musisz, Finn.
-Nie wiem czy będę mógł , wiesz, Quinn planuje zakupy dla dzieci.- Finn rzekł niepewnie
-Będę siedzieć cały dzień tam gdzie zawsze. Jak nie chcesz to nie przychodź.- Kurt powiedział buntowniczo i dodał- Miłej nocy.
-Kurt zaczekaj…- przyrodni brat Finna rozłączył się, nie pozostawiając mu specjalnego wyboru. Teraz tylko pojawiało się pytanie co z Quinn.
Następnego dnia Quinn z niechęcią przyglądała się planom jej męża co do spotkania z bratem. Nie stanowiło dla niej problemu zrobienie zakupów na własną rękę, ale mimo to była niezadowolona. Oczywiście Kurt to jej przyjaciel i smuciło ją to, że ma problemy miłosne, ale czy ona nie była równie ważna? Zdecydowała jednak dać Finnowi dyspensę i zaczęła przeglądać książkę telefoniczną na telefonie, w poszukiwaniu osoby chętnej do zakupów z nią. Wiedziała, że raczej nic nie wyjdzie z Santaną, która całe dnie spędzała udając, że pracuje ani z Brittany, która przecież wyjechała w delegację. Rachel zaś podejrzanie jak nigdy nie odbierała telefonu. Coś było na rzeczy, ale Quinn nie miała czasu się nad tym zastanawiać, więc wybrała numer do mieszkającej na Brooklynie redaktor pewnego muzycznego magazynu- Lauren Zizes. Dziewczyna szybko odebrała połączenie, więc Quinn radośnie ją powitała:
- Siemka L, masz może ochotę na shopping?
Lauren zaśmiała się przyjaźnie i odparła:
-Zawsze.
Quinn miała już towarzyszkę na zakupy więc Finn spokojnie opuścił ich mieszkanie i udał się z odsieczą do pogrążonego w depresji brata. Jeżeli trzeba, znowu będzie rycerzem Kurta na białym koniu walczącym w jego imieniu.
