Lustro jest ogromne. Oprawione w ciężką, bogato zdobioną ramę zajmuje prawie pół ściany i sięga od podłogi, do sufitu. Odbija płomienie świec, rzucających rozchwiane cienie na twarzyczki siedzących na półkach zabawek. Z tym ogniem tlącym się w paciorkowatych oczach, cieniami i atmosferą pokoju, wszystkie wyglądają jak żywe.

Regały zajmują każdy wolny kawałek ścian. Nie ma nawet drzwi ani okien – tylko półki z zabawkami, obok wystrojonych w koronki lalek siedzą pluszowe niedźwiadki, i lustro łapiące w swoją taflę ich czerwone spojrzenia. Świecie płoną jasno. Obrus na stojącym pośrodku pokoju stoliku jest biały i idealnie uprasowany. Krzesła z wysokimi oparciami obito miękkim, czerwonym aksamitem. Herbata stygnie, a ciastko na porcelanowym talerzyku w drobne kwiaty zdaje się z wyrzutem spoglądać na leżącą obok srebrną łyżeczkę.

Lustro jest ogromne i pęknięte na dwoje. Rysa przebiega między oczami pluszowego królika, ściskanego przez ubraną w białą sukienkę dziewczynkę. Białe falbanki, wstążki i sznurowane buciki na niskim obcasiku, nawet jej włosy. Tylko ubranko maskotki jest w czerwoną kratę.

Wstążki są trochę potargane. Ktoś, na pewno nie stojące przed lustrem dziecko, zostawił na nieskazitelnym obrusie zakrwawione nożyczki tak, że teraz w biały materiał wsiąka nieregularna plama szkarłatu. Zabawki patrzą oskarżycielsko na ostry kawałek metalu, ale dziewczynka przed pękniętym lustrem tylko ze śmiechem obraca się wokół własnej osi. Z zafascynowaniem patrzy, jak łapki królika unoszą się lekko pod wpływem jej ruchu. Zupełnie jakby pluszak był żywy.

Lustro jest ogromne. Wijące się kształty bluszczu będące zdobieniem złotej ramy, w półmroku sprawiają wrażenie prawdziwej rośliny. Delikatne, sercowate listki i kwiaty, których słodki zapach niemal można sobie wyobrazić. Dziwny nie-pokój odbija się w szklanej tafli.

Pozbawiona światła ciemność, jest tylko pustką i stanem sennego zawieszenia. Lustro wiernie odtwarza obraz, tworząc w twardym zamknięciu ramy, iluzję kolejnej nieskończoności. Aksamitnej, chłodnej i bardzo, bardzo samotnej.

Lustro jest ogromne i pęknięte na dwoje. Rysa przebiega przez środek łepka małego kota, ściskanego przez ubraną w krótki, czerwony płaszczyk dziewczynkę. Jej włosy są brązowe z delikatnym, miodowym połyskiem, a krata na zdobieniach płaszcza i sznurowane buciki na niskim obcasiku – białe. Tylko futerko kota jest jedwabiście czarne tak, że gdyby nie dziewczynka, zwierzątko całkowicie zniknęłoby w ciemności nie-pokoju.

Podkulone niemal pod brodę kolana, dają oparcie dla małego, bezwładnego ciałka. Futerko na pyszczku kota, po obu stronach lustrzanego pęknięcia, jest zlepione i potargane. Ktoś, na pewno nie zawieszone w ciemności dziecko, wyłupił mu oczy i pozwolił, żeby krew spłynęła na jedwabistą sierść. Dziewczynka obejmuje lecące przez ręce ciało, dziwnie lekkie i pozbawione ciepła, którym zawsze się z nią dzieliło. Zaciska palce na własnych ramionach i zamyka oczy, a ciemność nie-pokoju, pozbawiona dźwięku dzwoneczka zawieszonego na szkarłatnej wstążce na karku kota, jest tylko jeszcze bardziej samotna.

Lustro jest ogromne, pęknięte na dwoje i całkowicie wypaczone.