Rozdział 1
Troje gryfonów rozejrzało się po błoniach nieco zdekoncentrowanych i zaskoczonych, przed chwilą znajdowali się w pokoju wspólnym. Doskonale wiedzieli że nie można się aportować na terenie szkoły, Hermiona często im to przypominała.
-Harry co się stało?-Ron by najbardziej wstrząśnięty.-Pisałem referat dla tego nietoperza kiedy...-
Dziewczyna głośno chrząknęła ponieważ praca jej przyjaciela wyglądała zupełnie inaczej. Ron spisał część jej pracy mieszając razem z myślami Harrego. Potter przetarł okulary i założył je by lepiej widzieć .
Harry zobaczył światło w chatce gajowego, Hermiona również je dostrzegła.
-Chodźmy do Hagrida.-powiedziała.-Źle się czuję mając za sobą zakazany las.-
-A skąd on będzie o tym wiedział ?-Ron był sceptycznie nastawiony.-To pewnie sprawa Snape'a -
-Co niby Snape ma z tym wspólnego? Nie widziałam go w pobliżu, musisz znaleźć innego kozła ofiarnego.-
-Ale to zawsze jego wina, przez niego prawie schwytali Syriusza.-
-W pierwszej i drugiej klasie okazało się że źle odczytaliśmy jego zamiary.-wyjaśniła Hermiona.-To że nie jest fanem Harrego nie znaczy że jest zły.-
-Hermiona ma rację, nie wszystko co się świeci jest złotem.-zielonooki poparł przyjaciółkę.-To może być nawet sprawka Voldemorta.-
Rudowłosy zadrżał, nadal nie przywykł do mówienia największego czarnoksiężnika ze strachu. Harry i Hermiona wychowali się w mugolskim świecie więc na wiele spraw mieli inny pogląd.
Z chatki wyszedł wysoki mężczyzna, Harry zatrzyma przyjaciół . To z pewności był człowiek a nie półolbrzym. Pokuśtykał do nich i podrapał się za uchem.
-Co gryfoni robią o jedenastej na błoniach? Za mną , do profesora Dumbledora.-
Ron otworzy usta by coś powiedzie lecz Hermiona kopnęła go w kostkę i chrząknęła . Domyślała się że cofnęli się w czasy kiedy dyrektorem był profesor Dippet .
-Ja się wszystkim zajmę .-szepnęła im.
Dumbledore nie wyglądał na zaskoczonego kiedy zobaczył nowych uczniów którzy mieli barwy Gryfindoru. Po wyjściu gajowego dyrektor wyczarował dwa dodatkowe krzesła i zaproponował by usiedli.
-W jaki sposób młodzi gryfoni skoczyli przez czas do moich młodszych lat?-
-Skąd pan profesor wie?-zapyta a Hermiona.
-Ma panna bardzo ciekawy zegarek którego jeszcze nie wynaleziono.-
Troje gryfon w spojrzało na zegarek jakby pierwszy raz go zobaczyli.
-Zegarek jak zegarek, ma wskazówki i takie tam.-powiedział Ron wzruszając ramionami.
-Och Ron ktoś może zwrócić uwagę .-zdjęła zegarek i położyła na biurku.-Lepiej zostawię go u profesora puki nie znajdziemy sposobu jak wrócić .-
-Rozsądna decyzja. Teraz opowiedzcie w jaki sposób tu jesteście.-
Hermiona opowiedziała o wspólnym pokoju i nagłym pojawieniem si na skraju zakazanego lasu. Profesor nie przerywa tylko słucha uważnie uczennicy. Nie czuli zbyt dużej różnicy między profesorem z ich czasu a obecnego.
-Moi drodzy przydzielę was do Gryfindoru, będziecie mówili że pobieraliście nauki w domu. Jeszcze trzeba pomyśleć nad nową tożsamością .-
-Myślę że powinniśmy wykorzystać imiona znajomych, wtedy ich nie zapomnimy.-powiedziała Hermiona.-Harry mogła bym skorzystać z imienia twojej matki?-
-Jasne. Co sądzisz o Lily Parker?-Harry wykorzysta nazwisko jednego z bohater w komiksowych Dudleya które czyta w ukryciu.-Pasuje?-
-Może być , teraz dla ciebie. Adam...nie Nevile Lavson.-
-Nevile?-spyta Ron.-Nie pasuje mu.-
-Dean Kent?-zaproponował Harry.
-Brzmi dobrze, skoro ja i ty mamy komiksowe nazwiska powinno wystarczyć.-
-Komiksowe?-zapytał ciekawy Ron.
-Superbohaterowie jak Spiderman czy Superman.-
-Ja mam dosyć pająków od drugiej klasy. -
Przyjaciele skupili si teraz na Ronie. Zdążyli odrzuci imiona Kevin, Dudley, Fred i wiele innych.
-Norbert -zaproponował Dumbledore.
-Może być .-głupio było odmówić profesorowi.-Norbert Taron-
-Panie profesorze który mamy rok?-Hermiona zadała ważne pytanie.
-1943 panno Parker.-Dumbledor użył nowego nazwiska.-Dokładnie to 15 września.-
-Jak nam tu nie wyjdzie możemy zająć się Hitlerem.-zauważył Harry.
-Panie Kent niestety nie możemy wtrącać się w wojnę mugoli, prawo nam nie pozwala.-Dumbledore lekko westchnął.
Dumbledore zaprowadzi ich do dyrektora wcześniej tłumacząc co mają powiedzieć . Hogwart przez lata nadal pozostał taki sam , dla Harrego znaczyło to ł że nie ma powodu zmieniać czegoś co jest idealne. Hermiona ostrzegła przyjaciół by na początku chodzili z grupami by się nie wydało że znają zamek. W pokoju wspólnym nie było zbyt wiele osób ze względu na późną porę.
-Moi drodzy to nowi uczniowie, uczyli się w domu ale ich rodzice zdecydowali że czas by poszli do szkoły . Panna Lily Parker i panowie Dean Kent oraz Norbert Taron. Zajmijcie się nimi dobrze.-
