Nie przypominam sobie, żebym kiedykolwiek napisała drabble, więc można uznać, że to moje pierwsze.

Sto słów bez tytułu. „Naruto" nie należy do mnie.


Jedynym, co Lee słyszał, był łomot tak głośny, jakby stali pośród rozbijających się fal. Zacisnął zęby, przymrużył oczy i osłonił się dodatkowo ręką, mimo że piach mijał ich w swojej szaleńczej pogoni za zdobyczą. Przez szpary widział, jak Gaara rozkłada parasol z trzaskiem, który bardziej sobie wyobrażał, niż mógł usłyszeć.

Nagle, wszystko ustało.

Podniósł wzrok. Każdy wrogi shinobi był już uwięziony. Zęby dalej trzymał zaciśnięte. Pamiętał

Gaara przewiesił mu rękę przez ramię w geście tak idiotycznie swobodnym, że nawet Neji nie umiałby tego skomentować.

– To działa – skonstatował z odcieniem zdziwienia.

Krew spływała po brzegu parasola, a Lee tylko się rumienił.