To chyba wymaga pewnego wyjaśnienia... Tekst napisany jako, powiedzmy, impresja po obejrzeniu zakończenia Crisis Core, a potem przypomnieniu sobie tej samej sceny z oryginalnej 'siódemki'. Stwierdzenie, że ilość patosu i kiczu w tym pierwszym mnie poraziła, byłoby niedomówieniem - to trzeba było z siebie wypisać. Enjoy.
Hej, Cloud.
Głupio to wyszło, bo było ich tylko trzech, a jeden nawet nie był uzbrojony. Ale wszystko się pokomplikowało – byliśmy odcięci i całkowicie na widoku, dwaj kadeci już unosili te swoje śmieszne bronie, a ja... Cóż, parę lat nurzania się w specyfikach Hojo nie wpłynęło dobrze na refleks, zresztą sam wiesz to najlepiej. Chcę tylko powiedzieć, że nie tak to miało wyglądać. Kiedy oznajmili mi, że awansowałem do Pierwszej, myślałem o nowych, trudniejszych misjach, jakie mnie czekają, o sławie, o dziewczynach, które teraz zaczną się za mną uganiać, o szacunku, jaki zdobędę, o rodzicach... Nigdy nie przyszłoby mi do głowy, że zginę niemal bez walki na jakimś zapomnianym przez bogów i ludzi pustkowiu. I to od pierwszego strzału.
Hej, Cloud – pomyśl, jak by to było, gdyby po ucieczce ścigała nas cała armia, nie trzech, a, dajmy na to, tysiąc żołnierzy! Oczywiście pokonałbym ich wszystkich, cały czas osłaniając przy tym ciebie, a potem, gdy już zmęczenie powaliłoby mnie na kolana – nie patrz tak na mnie, nawet ja mam jakieś granice – no więc gdy już nie byłbym w stanie ustać na nogach, wtedy dopiero rozległaby się ostatnia, przerażona salwa z karabinu, która przeszyłaby mnie na wylot. Ha! To byłoby coś, nie sądzisz? Jak już wrócisz do siebie, nie zapomnij opowiedzieć tej historii. To znaczy - o ile ktoś w Midgar pamięta jeszcze nasze imiona.
Nie, wcale bym się nie zdziwił. Ale są gorsze rzeczy. Wiesz, te... ile to w końcu było, cztery, pięć? W każdym razie przez te kilka lat miałem sporo czasu na myślenie, przynajmniej kiedy byłem przytomny. I doszedłem do wniosku, że to całe „zostawanie bohaterem", o którym tyle mówiliśmy, jest przereklamowane. Sephiroth był bohaterem – i co temu sukinsynowi z tego przyszło? Co przyszło tym, z którymi walczył w czasie wojny, albo co przyszło Nibelheim, które pojechaliśmy chronić? Do diabła z takim bohaterstwem. Zostanie najemnikami było świetnym pomysłem i nadal uważam, że z naszymi umiejętnościami szybko bylibyśmy bogaci jak królowie. Tak, to był dobry plan. Mieliśmy po prostu pecha.
Właściwie jeśli czegoś żałuję, to tylko tego, że nie mogliśmy porozmawiać ten ostatni raz. Choć tak naprawdę nie jestem pewien, czy wiedziałbym, co powiedzieć. „Nie martw się, Cloud"? „Wszystko będzie dobrze"? „Przekaż Aeris, że była najfajniejszą dziewczyną, z jaką się spotykałem"? Znasz mnie – nie jestem najlepszy, jeśli chodzi o podniosłe momenty, poza tym wątpię, czy istnieją jakieś „odpowiednie" ostatnie słowa... Pewnie po prostu zrujnowałbym chwilę jednym z tych głupich żartów, które tak cię bawią. A jednak chciałbym cię zobaczyć, tę twoją chocobową fryzurę i duże oczy, wciąż jeszcze bardziej błękitne niż w kolorze Mako. Choćby na chwilę, wiesz, tę zanim wszystko wokół traci kontury i blaknie.
Hej, Cloud. Ja wiem, że wszystko skończyło się, zanim właściwie zdążyło się zacząć, i uwierz, ja też cholernie żałuję. Wiem, że mnie nie słyszysz, i nie słyszałbyś nawet bez tych przeklętych chemikaliów, którymi psychopata Hojo namieszał ci w głowie. Wiem.
Ale gdybyś mógł, powiedziałbym ci...
