Inspirowane rozmową z Filigranką, zatem i dedykacja.
(Część druga, grawitacja/Legolas, już wkrótce~)
Kwestia nazewnictwa
Brwi Thranduila podjechały wysoko w górę, aby zaraz zmarszczyć się na powrót w grymasie wyrażającym głębokie niezadowolenie. Niezadowolenie owo miało swoje źródło w pliku listów stanowiącym to, co szumnie nazywa się pocztą dyplomatyczną; chwilowo jednak nie była to, zdaniem króla, adekwatna nazwa, albowiem listy zawierały zwrote, który trudno było uznać za dyplomatyczny.
…Thranduilowi, synowi Orophera, Władcy Mrocznej Puszczy śle pozdrowienia…
- Też coś – mruknął król z irytacją.
Czy to jego wina, że w sąsiedztwie Puszczy zaległy cienie? Czy to on zapraszał czarnoksiężników, nekromantów czy kogo tam jeszcze do starej fortecy ojca?
Jak by się czuł Elrond, gdyby on, Thranduil, zaczął tytułować go Panem Pierwszego Nieprzyjaznego Domu na Wschód od Morza?
Bo „Mroczną Puszczę" to on, Thranduil, sobie stanowczo wypraszał. Prawda, może nie była ona tak Wielka, jak niegdyś, aczkolwiek nie był to temat, który z innymi elfimi władcami chętnie by poruszył; ale z całą pewnością nadal była Zielona.
Wielka Zielona Puszcza. Nie inaczej. Czy to było takie trudne?
Co gorsza, część jego poddanych wyraźnie preferowała nową nazwę, nie bacząc na dumną tradycję królestwa Orophera, patriotyzm i szeroko pojętą, ale pilnie uprawianą przez Thranduila politykę historyczną. Osobliwie upodobanie takie przejawiali młodsi – no, stosunkowo młodsi – elfowie, którzy, wedle raportów rady królewskiej, uważali oryginalną i jedyną słuszną nazwę za „pozbawioną charakteru", albowiem „wielkie i zielone to może być cokolwiek", a mroczność natomiast „jest klimatyczna", na co Thranduil załamał ręce, a rada wraz z nim.
– To, czego nam potrzeba, to jasny i klarowny przekaz – oznajmiła potem jedna członkini, również, o ile król sobie przypominał, niepokojąco młoda, co w świetle ostatnich rewelacji nastawiało go odrobinkę podejrzliwie (ta dzisiejsza młodzież! doprawdy, w Drugiej Erze nie do pomyślenia). – Jak – ciągnęła elfka – chcemy być postrzegani? Jako Wielka Zielona Puszcza, enklawa, miejsce przyjazne, czy jako Mroczna Puszcza, miejsce złowieszcze, które lepiej omijać z daleka? A może należałoby zdywersyfikować przekaz, dopasowując go do odbiorcy…
Mówiła jeszcze długo, a władca słuchał z niezwykłą u siebie uwagą, odpowiednią do wagi poruszanej kwestii.
Przy czym żywił cichą nadzieję, że pozostali doradcy zrozumieli z wywodu elfki więcej, aniżeli on.
Przynajmniej problem korespondencji został rozwiązany, w sposób wysoce dyplomatyczny, bo dyskretny i skuteczny zarazem: Thranduil zamówił oto nową papeterię, na której, oprócz misternego motywu roślinnego i znaków heraldycznych, widniało pięknie wypisane hasło: Zielona dla przyjaciół, Mroczna dla wrogów.
