Po prostu weź mnie za rękę. To życzenie wypowiadam w myślach zawsze, gdy widzę świat niknący w deszczu. Jedno jedyne pragnienie, by poczuć ciepło Twojej dłoni. Jej troskliwy, opiekuńczy uścisk, Twoje ramię, gdy chronisz mnie przed chłodem wieczoru. Ale to tylko marzenie. Wiem, że jesteś daleko. Być może nawet o mnie nie myślisz. Nie mam prawa żądać od Ciebie tej uwagi. Wiem, jestem głupia, poddając się tak nierealnym myślom, ale marzenia to coś, co ostatnie mi pozostało. Codziennie stoję w oknie i wpatruję się w horyzont. Wiem, że gdzieś tam jesteś. Wiem, że żyjesz. Ty zawsze przetrwasz. W to nigdy nie zwątpię. To TY jesteś feniksem, którego nie złamie żaden atak, nie pokona żaden wróg. Ty nigdy się nie poddasz. Może i jesteś niedojrzały, może i czasem przeceniasz swoje siły, ale zawsze walczysz o swoje życie, nigdy nie pozwolisz, by porażka dosięga Ciebie i Twojego ludu. To w Tobie uwielbiam. Tę wolę walki... Wolę przetrwania... Nawet rozdarty przez przeciwników powstajesz... Czemu to Ty musisz nosić to brzemię? Czasem płaczę, myśląc o ranach, które odnosisz. Ty pewnie byś się roześmiał. Zawsze jesteś radosny, nawet gdy sięgasz po broń. Chciałabym wziąć na siebie połowę cierpienia, które odczuwasz. Pamiętasz czasy, gdy oboje byliśmy silni? Gdy wszyscy drżeli przed naszą potęgą? Te czasy już dawno minęły... Teraz jesteśmy rozdzieleni, tak daleko od siebie. Muszę znosić każdą wieść o Twojej porażce, ale jednocześnie jestem świadoma, że Ty się jeszcze nie poddałeś. Ale ile jeszcze wytrzymasz? Ile jeszcze jest w Tobie tej siły? Nie mogę Ci pomóc, choć tak bardzo pragnę... Nie mogę być blisko Ciebie... A kolejna burza zawiśnie nad nami... Przetrwamy? Feliksie...
