Nowa Historia, przyznam się że nie byłam przekonana do napisania tego paringu ale jak zwykle zostałam o to bardzo ładnie poproszona. Ja bardzo bym prosiła by jak któraś z was zechciała zostać moją betą to byłabym bardzo wdzięczna. Moje gg 33105078 ,będę wdzięczna za waszą pomoc.

...

Chłopiec Który Przeżył.

Harry Potter.

Stał właśnie w najgłębszej i najciemniejszej części biblioteki szkolnej Hogwartu.

Co on tam robił?

Opierał się o jeden z miliona regałów i przez dość dużą szparę między książkami, oglądał jak Draco Malfoy się masturbuje.

Nie, nie żartuje.

Blondyn siedział na dużym, skurzanym fotelu, wokół zakrywały go regały i miliony grubych, zapomnianych ksiąg, jednak ryzyko zauważenia było dość duże.

Przesuwał on swoją idealną dłonią po równie idealnym członku.

Tak przynajmniej sądził Harry.

Przegryzł wargę na widok prostego, mocno nabrzmiałego penisa. Był blady, każda żyła była na nim widoczna, miał dużą, czerwoną główkę z której sączyły się pierwsze krople nasienia.

Na ten widok miał ochotę wyciągnąć własnego penisa i dołączyć się do sobotniego rytuału młodego arystokraty.

Westchnął widząc jak Draco przegryza wargę do krwi by nie jęknąć przy słodkim orgazmie. Przyspieszył ruchy dłoni i doszedł.

Harry sam prawie jęknął na widok białych strug nasienia. Musiał się szybko zaspokoić. Jego członek napierał na spodnie powodując bardzo przyjemne tarcie.

Spojrzał ostatni raz na Malfoya i uciekł z biblioteki.

...

Nie wiedział jeszcze, że Draco zauważył go za tym regałem.

Nie rozumiał sam siebie. Przecież nienawidził tej fretki! A teraz stał w łazience i zaspokajał się z obrazem masturbującego się Malfoya przed oczami. Na prawdę się nie rozumiał.

Przeciągnął jeszcze kilka razy dłonią po penisie i doszedł z cichym jękiem.

Rzucił na siebie zaklęcie czyszczące. Zjechał powoli po drzwiach, chwytając swoje włosy w dłonie.

-Harry? Jesteś tu stary? –Głos Rona przerwał nieznośną ciszę w jego głowie.

-Taa...

-Mógłbyś już wreszcie wyjść z tego kibla i wyjaśnić mi co ci chodzi po głowie?

-He? –Tylko na tyle było go stać. Ron nigdy nie mówił aż tak poważnie.

-Wiem że nie nadaje się na kogoś kto poradzi ci co masz zrobić ale jestem twoim kumplem, nie? Wysłucham i będę siedział cicho jeżeli tego będziesz chciał –Usłyszał kroki. Po chwili poczuł jak ktoś opiera się o drzwi pod którymi siedział.

-Teraz mi powiesz?

Sam nie wiedział co ma mu powiedzieć. Że pociąga go Malfoy? Przecież to niedorzeczne. Ale takie prawdziwe...

Nie to ze nie chciał powiedzieć. Bał się tylko że Ron go za to znienawidzi.

-Jak nie to nie. Nie narzucam ci się przecież –Odszedł trochę od drzwi.

Harry gwałtownie wstał i otworzył drzwi które uderzyły z hukiem o ścianę. Wyglądał dość śmiesznie. Włosy zazwyczaj sterczące na wszystkie strony, sterczały jeszcze bardziej, rumieńce na policzkach i pogniecione ciuchy nie dodawały mu uroku.

-Pociąga mnie Malfoy! –Miał w głębokim poważaniu co sobie o nim pomyśli. Chciał wiedzieć to ma.

-Aha –Ron nie wyglądał na zszokowanego czy zniesmaczonego jego wyznaniem. Był spokojny.

-Aha? Nic więcej nie masz mi do powiedzenia? Przecież to Malfoy! Ty nienawidzisz Malfoya! - Jęknął z cierpieniem.

-Mhm –Załamał się. Ron teraz powinien krzyczeć, bić, nienawidzić go. A on stoi i nic nie robi.

-To prawda że go nienawidzę. Ale to nie moja sprawa, jeżeli go lubisz to nie mam zamiaru się wtrącać. Przecież nie chcesz bym nagle go polubił, prawda? –Oparł się o umywalkę.

-N-no tak.

-No to nie ma sprawy –Zaśmiał się –Zrób coś ze sobą nie wyglądasz zbyt pięknie. Z takim wyglądem Malfoy na sto procent rzuci ci się w ramiona –Powiedział z ironią w głosie.

-Haha. Bardzo śmieszne –Pokazał mu język, ale posłusznie zabrał się za poprawianie koszuli.

...

Siedział w bibliotece razem z Ronem i Hermioną. Za nic nie mógł się skupić.

Draco Cholerny Malfoy siedział dwa regały dalej i wgapiał się w niego. To chyba oczywiste że Harry nie mógł się skupić.

Malfoy coś podejrzewał. Na sto procent coś podejrzewał. Uśmiechał się do niego(Tak do niego!) jakby znał największy sekret świata. A to przecież on powinien się tak uśmiechać. Nikt oprócz niego nie wiedział o sobotnich seriach jęków Arystokraty.

Pokręcił się na krześle i usilnie próbował skupić się na książce z zielarstwa.

Nie udało się.

-Harry pójdę z Ronem na chwilę do Profesor McGonagall omówić nasze dzisiejsze dyżury na korytarzach –Wstała i odeszła. Ron posłał mu smutne spojrzenie gdy odchodził.

I wyszli.

Zostawili go samego.

Z Malfoyem!

Zerknął w stronę delikwenta.

I to nie był dobry pomysł. Blondyn wstał i zaczął iść w jego stronę.

O święty Merlinie!

Jego serce zaczęło bić w oszalałym tempie, z nerwów książka wypadła mu z dłoni, zaczął się pocić.

Prawie dostał zawału gdy Ślizgon chwycił go za rękaw i przyszpilił do regału.

Blondyn rozglądnął się czy nikt ich nie widzi i nachylił się do Harrego.

-Wiem ze widziałeś mnie dzisiaj –Cichy szept dotarł do jego ucha a gorący oddech blondyna owiał jego ucho.

-Ja nie wiem o czym mówisz Malfoy –Warknął ze złości. Był zły że Ślizgon tak na niego działa.

-Oj dobrze wiesz o czym mówię. Od dwóch tygodni mnie podglądasz –Potarł nosem szyje czarnowłosego. Poczuł jak na ten zabieg jego puls przyśpieszył. Uśmiechnął się.

-Nie. A teraz puść mnie –Pisnął kiedy ten włożył swoją nogę między jego kolana.

-Nie puszczę. Dzisiaj. O dziewiątej. Tam gdzie zawsze jestem. Nie spóźnij się Potty –Potarł jego krocze nogą i odsunął się od niego –Więcej ci takiej propozycji nie złoże. Pamiętaj –Pochylił się ostatni raz i musnął jego usta swoimi. Odszedł zabierając swoją torbę po drodze.

A Harry stał tam. Przy regale, dotykając swoich ust opuszkami palców.

Był zszokowany.