Rozdział pierwszy: Dawni przyjaciele
Żaden z nich nie zamierzał się odezwać pierwszy.
Dean przeklinał siebie za to, że z jego winy wszystkie te anioły opuściły Castiela. Castiel obwiniał się o to, że nie zdołał dopatrzeć się na czas spisku, jaki miał miejsce w jego szeregach. Sam z kolei po prostu chciał wrócić do bunkra i skupić się na wymyśleniu porządnego planu, jak powstrzymać Metatrona.
- Dean… – Castiel nie mógł już wytrzymać tej niezręcznej ciszy. Czuł wyrzuty sumienia przez to, że znów wszystkich zawiódł. Chciał dobrze, ale znów nie podołał zadaniu, jakiego się podjął. A skoro nie mógł tego wynagrodzić swoim braciom i siostrom, to chciał przynajmniej pomóc Deanowi i Samowi.
- Nic nie mów, Cas. – odpowiedział Dean, przerywając aniołowi wpół słowa. – To nie twoja wina. Zrobiłeś, co uważałeś za słuszne. To te anioły nie potrafią niczego zrozumieć.
- Mimo to chcę was przeprosić. Znów was zawiodłem. – Castiel nie dawał za wygraną. Chciał ich za wszystko przeprosić, tak samo jak chciał uzyskać od nich wybaczenie. Poczucie winy wręcz zżerało go od środka.
Dean docisnął mocno pedał hamulca, zatrzymując samochód z ostrym piskiem opon. Następnie odwrócił się do tyłu, w stronę tylnego siedzenia, na którym znajdował się Castiel. Wyraz jego twarzy nie zapowiadał bynajmniej wesołej, luźnej pogaduszki.
- Słuchaj no, Cas. – zaczął Dean, marszcząc intensywnie brwi. – Ten plan spalił na panewce. Okej, jakoś to przeżyjemy. Ale damy sobie jakoś radę. Coś jeszcze da się wymyśleć. Na pewno się da. Zawsze się udaje. I tak będzie też i tym razem.
- Dean… – dobiegł go nagle przyciszony głos Sama. Dean zdecydował się jednak zignorować swojego młodszego brata. – Dean.
- Nie teraz, Sammy! – krzyknął Dean. Z nieznanego mu powodu przepełniała go jakaś trudna do sprecyzowania nienawiść. Jakaś dziwna żądza zabijania. Dean pragnął znaleźć te wszystkie anioły, które opuściły ich i Castiela, i chciał wyrżnąć je wszystkie, co do jednego, i odesłać je wszystkie tam, gdzie było ich należyte miejsce. Chciał się ich pozbyć z powierzchni tej planety.
- Dean, to ważne. – powiedział Sam. Lewą ręką obrócił brata do przodu, a następnie pokazał mu coś, co znajdowało się jakieś sto, góra sto pięćdziesiąt metrów przed nimi. – Widzisz to, co ja?
- Co? – Castiel nie wiedział, na co powinien się patrzeć. Jakieś dwieście metrów dalej znajdowała się mała przydrożna knajpka, a tuż przed nią nieduży parking. Sam wskazywał chyba na coś, co znajdowało się na tym parkingu.
- A niech mnie kule biją. – mruknął Dean. Jednym pewnym ruchem otworzył drzwi samochodu, a następnie szybko z niego wyszedł. Sam ruszył bez wahania za nim, doganiając go po chwili.
Castiel, nie mając innego wyjścia, ruszył zaraz za nimi. Po jakichś sześćdziesięciu metrach zauważył w końcu, dokąd kierowali się bracia: do ciemnoszarego samochodu znajdującego się przy końcu parkingu, obok którego stała średniego wzrostu młoda kobieta – a może to była dziewczyna? – o długich za połowę pleców jasnych brąz włosach. W słabym świetle wydobywającym się z wnętrza knajpy Castiel dostrzegł, że kobieta ta miała lekko opaloną karnację, przypominającą trochę karnację mieszkańców okolic śródziemnomorskich. Nie zdawała sobie jeszcze sprawy z tego, że trzech mężczyzn zmierza w jej stronę. Była zbyt zajęta sprawdzaniem czegoś na swoim telefonie.
W pierwszej chwili Castiel był pewny, że Sam i Dean natrafili na jakiegoś starego wroga. Aura tej kobiety wyraźnie wskazywała na to, że była czarownicą. Było w niej jednak coś jeszcze, coś, czego na chwilę obecną Castiel nie mógł do końca rozpoznać.
Zdziwił się zatem niesamowicie, gdy w pewnym momencie nieznajoma podniosła wzrok znad ekranu urządzenia, a na jej ustach pojawił się szeroki, rozradowany uśmiech.
- Dean! Sam! – Dziewczyna w kilku krokach doskoczyła do nich i rzuciła się Samowi z radością na szyję. – Jak się cieszę, że was widzę! – Następnie szatynka odsunęła się od Sama, aby tym razem wyściskać Deana.
- Nam też również miło cię znowu widzieć, Juliette. – odpowiedział Dean, po raz pierwszy od chwili, gdy opuścili bazę Castiela, uśmiechając się z zadowoleniem. – Nie słyszeliśmy od ciebie żadnych wieści od prawie trzech lat. Gdzie ty się podziewałaś, dziewczyno?
- Och, podróżowałam tu i tam, szukając odpowiedzi na różne pytania… – W tej samej wzrok Juliette zamarł na osobie Castiela. Usta dziewczyny otworzyły się w niemym wyrazie zaskoczenia, aby po chwili przeistoczyć się w kolejny szeroki uśmiech. – Castiel!
- Znasz go? – Dean był tym odkryciem wyraźnie zdziwiony, podobnie jak i sam Castiel, który nigdy wcześniej nie widział na oczy tej dziewczyny.
- Tylko ze swoich wizji. – odpowiedziała Juliette, a Castiel nagle pojął, co takiego wyczuł w niej, a czego w pierwszej chwili nie rozpoznał.
Jasnowidz. Ta dziewczyna jest jasnowidzem. Czarownica z darem przewidywania przyszłości… to dopiero niespotykany widok.
- Fantastycznie. – wymamrotał Dean, siląc się na uśmiech. – To powiedz mi, mała… widziałaś coś jeszcze w tych swoich wizjach? Upadek aniołów może?
- Niestety nie. – Juliette pokręciła ze smutkiem głową. – Wszystko związane z nimi przyszło do mnie tuż przed samym faktem. Ten, który do tego doprowadził, krył się ze swoimi planami aż do ostatniej chwili. A tak przy okazji… – Juliette zmarszczyła nieznacznie brwi, zastanawiając się nad czymś intensywnie. – Nie wiecie może, gdzie znajdę anioła imieniem Gadreel?
Po jej słowach cała trójka zamarła, wpatrując się w nią tak, jakby nagle wyrosły jej na głowie zielone czułki.
- Skąd znasz to imię? – spytał się Castiel, biorąc dwa kroki wprzód.
- Z tej samej wizji, w której zobaczyłam upadek aniołów. – Juliette wzruszyła ramionami, jak gdyby nie była to żadna ważna sprawa. – W tej wizji zobaczyłam, że nasze ścieżki w pewnym momencie się skrzyżują. Wczoraj z kolei otrzymałam kolejną wizję, tym razem nieco jaśniejszą i wyraźniejszą. Wynikało z niej, że spotkam tego anioła już niedługo.
- „Wasze ścieżki się skrzyżują"… nie no, dobre. Naprawdę dobre. – Dean pokręcił głową z wyraźnym rozbawieniem, wprawiając tym Juliette w dezorientację.
- Do czego zmierzasz, Dean? – spytała się dziewczyna, przekrzywiając głowę nieznacznie na bok. – Czy wiesz coś, czego ja nie wiem?
- Och, ależ wiem. Wiem, i to bardzo dużo. – Dean uśmiechnął się gorzko, wpatrując się swoimi przymrużonymi, zielonymi oczami w młodą czarodziejkę. – Wiesz, kim jest Gadreel?
- …Aniołem? – odpowiedziała z wahaniem Juliette, wzruszając ramionami.
- No tak. To oczywiste. Ale wiesz, co zrobił? – Juliette pokręciła przecząco głową. – Otóż, moja droga, ten aniołek, którego chcesz szukać, jest odpowiedzialny za cały ten burdel, który nas spotyka. – tu Dean uniósł ręce ku górze, wskazując na całą okolicę. – To on wpuścił Lucyfera do Edenu. To przez niego ludzkość została, że tak to ujmę, „splugawiona".
Juliette po usłyszeniu tego przez dłuższą chwilę milczała. Dean z satysfakcją przyglądał się jej zamyślonej minie, gdy dziewczyna analizowała to, co właśnie usłyszała.
- Aha. – powiedziała w końcu Juliette, mrugając intensywnie powiekami. – Aha. No cóż… trudno się mówi. – Po jej słowach to Dean zamrugał powiekami, kompletnie zdezorientowany.
- Co?
- No to przecież nie on spierdzielił ludzkość, czyż nie? – odparła Juliette. – To wszystko wina Lucyfera.
- Tak… Lucyfera, którego do Edenu wpuścił Gadreel. Czy ty w ogóle mnie słuchałaś?!
- Jasno i wyraźnie, jak Radio Wolna Europa. – odpowiedziała dziewczyna z przekąsem, wykrzywiając niezbyt pełne, pomalowane błyszczykiem w brzoskwiniowym odcieniu usta.
Nagle Juliette zamarła, wpatrując się pustym wzrokiem w przestrzeń. Sam i Dean aż za dobrze znali to spojrzenie; oznaczało ono, że dziewczyna właśnie doświadcza kolejnej wizji.
- Zabierzcie mnie do swojego bunkra. – powiedziała Juliette, gdy tylko wizja się skończyła. Dean i Sam wymienili się zaskoczonymi spojrzeniami.
- Skąd wiesz o…? – zaczął niepewnie Sam, uważnie przyglądając się Juliette.
- Na litość Boską, Sammy, posiadam dar przewidywania przyszłości! – żachnęła się dziewczyna, tracąc już powoli cierpliwość do pary braci. – O tym waszym bunkrze wiem już od ponad pół roku, jak nie lepiej.
- A co zobaczyłaś w swojej wizji? – dociekał dalej Sam.
Juliette westchnęła przeciągle, wznosząc wzrok ku górze w geście zamyślenia i lekkiego znużenia.
- Tam muszę się udać, jeśli chcę spotkać tego całego Gadreela. Tylko tyle wiem. – dodała, gdy Dean już chciał dopytywać ją dalej. – Moje wizje nie pokazują mi jasnych, dokładnych obrazów, Dean. Otrzymuję szczątki informacji, które potem łączę w jedną, spójną całość. – Juliette przestąpiła z nogi na nogę, zerkając wyczekująco po trójce mężczyzn. – No i? Zabierzecie mnie do tego bunkra czy nie?
Dean westchnął przeciągle, spoglądając na Juliette z mieszaniną poirytowania i zrezygnowania.
- Jedź za nami. – powiedział w końcu, odwracając się na pięcie i kierując się w stronę swojego samochodu. – Im szybciej dowiemy się, na co ci jest potrzebny ten cholerny Gadreel, tym lepiej.
Trzecie nowe opowiadanie dzisiaj... ale po prostu nie mogłam się powstrzymać. Gdy przejdę wreszcie tę nieszczęsną sesję, latanie z kartą obiegową i obronę (i przede wszystkim napisanie) pracy, wtedy wszystko się unormuje. W międzyczasie będę starała się aktualizować nieskończone opowiadania w miarę swoich możliwości.
Co do tego opowiadania: obecnie jestem na etapie pisania trzeciego rozdziału. Z całą pewnością pojawi się też prequel do tego opowiadania zatytułowany "Deux Ex Machina: Witch Hunt", w którym będzie wyjaśnione, jak Juliette poznała Deana i Sama, etc. Ów prequel ma już skończone streszczenie, i będzie sobie liczył zaledwie siedem rozdziałów. Jest też w planach jeszcze drugi, prawdopodobnie równie krótki prequel, w którym będzie z kolei wyjaśnione, jak już po spotkaniu Winchesterów Juliette uczyła się interpretować swoje wizje, itd. Na razie nie podam tytułu tego drugiego prequelu, z racji że już na chwilę obecną wiem, że zawarte w nim będą spore spoilery co do przyszłych rozdziałów, które pojawią się w tym opowiadaniu. Pierwszy prequel pojawi się zatem wtedy, gdy tylko znajdę czas na napisanie go. Drugi natomiast pojawi się dopiero wtedy, gdy skończę pierwszy, a także gdy dojdę w głównym opowiadaniu do "tego" momentu, po którym nie trzeba będzie się już bać potencjalnych spoilerów.
To opowiadanie, jak łatwo można wywnioskować z okładki oraz streszczenia i podanego pairingu, będzie skupiało się na relacjach pomiędzy Juliette a Gadreelem. Będę starała się utrzymać wydarzenia możliwie jak najbliżej kanonu. Historia, jak się można domyślić, rozgrywa się od odcinka 9x22.
