Nienawiść.
- To demon.
- Potwór!
- Jak można coś takiego trzymać w wiosce?
- Jesteśmy w niebezpieczeństwie!
Słowa smagały jak bicze, zostawiając krwawe ślady na jej duszy. Zacisnęła drobne dłonie w pięści, uniosła wyżej głowę, pokazując, że jej to nie boli i przyspieszyła, chcąc jak najszybciej stamtąd uciec. Skręciła w boczną uliczkę, by schować się za budynkiem przed nienawistnymi spojrzeniami ludzi.
- Mały demon próbuje uciec! - Śmiech przyprawił ją o dreszcze. Odwróciła się, a jej jasne włosy związane w nierówne dwa kucyki, podskoczyły.
- Dajmy potworowi nauczkę! - krzyknął jeden z nich, podchodząc bliżej. Dziewczynka zaczęła się cofać, ale potknęła się i wylądowała w kałuży.
- Widzicie? Wie gdzie jego miejsce!
Ból.
Już chciała podnieść się z ziemi, ale jeden z mężczyzn złapał ją za przemoczoną, wcześniej pomarańczową, teraz już ciemną od brudu, bluzę i podniósł ją do góry. Gdy jej nogi straciły oparcie na ziemi, usłyszała dźwięk rwanego materiału, ale bluza była na tyle wytrzymała, że zawisła przed mężczyzną, który miał na tyle siły, by podnieść jej kruche ciało.
Okropny ból przeszedł jej ciało, gdy została rzucona o ziemię, jakby była szmacianą lalką. Skuliła się, obejmując rękoma brzuch, a twarz chowając pod włosami. Jej łzy mieszały się z deszczem i brudem z kałuży, które spłynęły z jej kucyków na policzki.
Mężczyzna, nie widziała już który, kopnął ją mocno tak, że przeturlała się po ziemi i plecami stuknęła o mur.
Strach.
- Co jest, demonie?
- Nie chcesz się z nami bawić?
- Pokażmy potworowi, dlaczego nie warto zadzierać z naszą wioską!
Poczuła szarpnięcie. Znów zawisła przed jednym ze swoich oprawców, tym razem za włosy. Złapała dłońmi za jego ręce, próbując się podciągnąć, by zminimalizować ból.
- Błagam, nie!
Jej głos był cichy, pełen żalu. Prawie go nie słyszała przez głośne bicie serca. "Dlaczego?" pytała się w myślach. "Dlaczego ja?", ale nikt jej nie odpowiedział.
Ból przeszedł jej ciało, gdy przycisnął ją do zimnego muru. Była słaba więc mogli zrobić z nią co tylko chcieli.
- Proszę! Błagam! To boli!
Ma boleć przeklęty demonie! - krzyknął i uderzył ją w twarz. Reszta zbliżyła się do nich i zareagowała tylko śmiechem i zachęcającymi okrzykami. Kolejny, który trzymał się cały czas z tyłu, tym razem podszedł jeszcze bliżej i złapał ją za udo jedną ręką, a drugą podciągnął w górę jej bluzę.
- To jeszcze dziecko - jęknął ktoś z tyłu, ale szybko został zagłuszony warknięciem.
- To demon, nie dziecko!
- Błagam!
Kolejne uderzenie sprawiło, że jej oczy mimowolnie się zamknęły. Straciła przytomność.
Pomogę ci, dzieciaku.
Naruko otworzyła oczy. Ciemność. Wstała, próbując znaleźć rękami jakieś oparcie. Pustka.
Chodź tu.
- Co? Kto to mówi? - zapytała nerwowo.
Odwróć się.
Zrobiła jak kazał ten niepokojący głos. W pomieszczeniu zrobiło się jaśniej. Była w stanie teraz zauważyć grube kraty. Zbliżyła się do nich.
- Gdzie jesteś? Pokaż się!
Najpierw ukazały jej się czerwone ślepia. Potem białe kły i długie szpony, które bez problemu mogłyby ją zabić. Drgnęła niespokojnie, ale gdy zobaczyła rude futro i ogony, które spokojnie tańczyły w powietrzu, uśmiechnęła się nieśmiało, wyciągnęła drobną rączkę i pogłaskała zwierzę po łapie, która wystawała zza krat.
- Lisek! - pisnęła zachwycona. - Jakie miękkie futerko!
Odpowiedział jej szorstki śmiech.
Głupi dzieciaku, nie boisz się mnie?
Oczy koloru nieba spojrzały na demona ze zdziwieniem.
- Jesteś milusi, panie Lisku. Poza tym powiedziałeś, że mi pomożesz!
Naruko nie do końca rozumiała, w jakiej znalazła się sytuacji, ale najważniejsze było to, że nie była teraz z tymi mężczyznami, którzy chcieli zrobić jej krzywdę. Uśmiechnęła się ufnie do lisa i wspięła się na jego ogromną łapę. Miała z tym pewne trudności - była dużo mniejsza od swoich rówieśników, ale udało jej się i leżała teraz przytulona do futra.
Demon nie rozumiał zachowania dziewczynki. Nie czuł złości, był raczej zaciekawiony więc pozwolił jej na to, na co nie pozwolił jeszcze nikomu.
- Skąd się tu wziąłeś, Panie Lisku? Co to za miejsce?
To twoje wnętrze dzieciaku. Je...
- Łał! Jesteś w mojej głowie? Ale super! Nie wiedziałam, że mam tak bliskiego przyjaciela! Mogę tu zostać?
Kuramą wpatrywał się w tą jasnowłosą istotkę, próbując zrozumieć jej stosunek do niego. Był przyzwyczajony do strachu i odrazy, a nie do radości. Ale to dobrze. Łatwiej osiągnie swój cel.
Słuchaj, dzieciaku. Nadal jesteś w wiosce. Nadal cię dręczą. Jesteś tutaj tylko na chwilę i jeszcze nie możesz tu zostać.
- Dlaczego?
Nie jesteś jeszcze przygotowana. Nie przeżyłabyś. Wezwałem cię tu, bo chcę ci pomóc. Mogę ich powstrzymać przed zrobieniem ci krzywdy.
- Naprawdę możesz to zrobić? - zapytała, patrząc z nadzieją na demona.
Tak, ale musisz obiecać mi coś w zamian.
- Nie mam nic, co mogłabym ci dać.
Spokojnie. Obiecuję, że będę cię chronić, ale gdy nadejdzie czas, wypuścisz mnie stąd.
- Umowa stoi! - krzyknęła, unosząc kciuk w górę. - A kiedy? A będzie bolało?
Dziewczynka chciała pomóc lisowi, który wydał jej się bardzo miły, ale jednocześnie bała się bólu. Przecież wyciąganie takiego dużego lisa ze środka musiało boleć.
Nie jesteś jeszcze na to gotowa. Wezwę cię.
- Czekaj! To znaczy, że mnie teraz zostawisz? Nie rób tego!
Kyuubi zaśmiał się.
Jesteś interesującym dzieciakiem, Naruko Uzumaki. Spotkamy się, jak będziesz mnie potrzebowała. Teraz zamknij oczy. Ja się tobą zajmę.
- Dziękuję, Panie Lisie!
Naruko otworzyła oczy. Padał deszcz. Leżała pod drzewem cała przemoczona. Uśmiechnęła się do nieba i wstała. Rozejrzała się. Była sama. Bezpieczna. Mężczyźni zniknęli, a na jej ciele nie widać było żadnych ran czy siniaków.
Ścisnęła kucyki i ruszyła ulicą w stronę mieszkania. Ludzie pochowali się w domach przed deszczem więc nikt jej nie zaczepiał. Mogła spokojnie iść.
Nagle jej wzrok przyciągnęła pomarańczowa przytulanka, która leżała na ziemi. Naruko podeszła do niej i podniosła ją.
- Lisek. - Przytuliła do siebie zabawkę, a na jej twarzy pojawił się uśmiech, bo nie miała pojęcia, że umowa zawarta z demonem będzie kosztowała ją własne życie.
